Dziś poznaliśmy kolejne, trzecie już, pytanie w referendum, które ma się odbyć równolegle z wyborami parlamentarnymi.
CZYTAJ WIĘCEJ: Poznaliśmy trzecie pytanie referendalne! Premier Morawiecki: Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów?.
Pierwsze pytanie dotyczy prywatyzacji przedsiębiorstw dziś państwowych, w grabieżczy sposób wyprzedawanych za PO-PSL. Drugie podniesienia wieku emerytalnego, co Tusk próbował zrobić gdy rządził i co siły liberalne forsują po dziś dzień, choćby we Francji.
Skutek polityczny takiego ustawienia tematów jest oczywisty: przenoszą one debatę kampanijną na pola realnych decyzji, które muszą podjąć Polacy, wymuszają merytoryczną rozmowę. Zmniejszają przestrzeń dla hejterów żerujących na emocjach wokół tematów wydumanych, kłamliwych nagonek, utrudniają totalnej opozycji występowanie pod fałszywą flagę ludzi wrażliwych społecznie. Przedstawiając konkretne zagadnienia referendalne, tak naprawdę PiS mówi: „to właśnie o to będą te wybory!”.
Skracając to wszystko jeszcze mocniej, musimy odpowiedzieć na pytanie, Tusk czy Kaczyński? Nie lekceważę oczywiście wysiłku innych liderów partyjnych, oni i ich środowiska też mogą wpłynąć na kształt rządu, mogą też dać władzę jednemu lub drugiemu. Nie zmienia to jednak istoty sprawy: Polska Kaczyńskiego, jaką znamy, z wszystkimi osiągnięciami i słabościami, lub Polska Tuska, „niebezpiecznego dla każdej polskiej rodziny”, której doświadczaliśmy też przez osiem lat.
Często słyszymy, że te polskie spory są w istocie spory jałowe, a nawet udawane. Napisano nawet całkiem błyskotliwe książki o tym, że ten podział jest sztucznie nakręcany. Kilkanaście godzin temu ważny publicysta lewicowy ogłosił z kolei, że opozycja nie chce wygrać wyborów, tylko udaje, bo nastawia się na wybory prezydenckie.
Brzmią te opowieści efektownie, przykuwają uwagę opinii publicznej. Problem w tym, że są całkowicie fałszywe.
Opozycja bardzo chce wygrać najbliższe wybory, a jak ktoś nie wierzy, niech posłucha jak denerwują się jej niemieccy przyjaciele. W planie berlińskim niepodległościowy rząd w Warszawie uniemożliwia dokończenie budowy scentralizowanego państwa europejskiego pod przywództwem niemieckim. Próby przejęcia kontroli nad polskimi lasami przez Komisję Europejską to tylko przedsmak tego, co szykują.
Obozy polityczne Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska prezentują też całkowicie odmienne podejście do gospodarki i spraw społecznych. Oczywiste dziś programy prorodzinne i prospołeczne, od 500 Plus przez 13 i 14 emeryturę, były przez opozycję kontestowane, a i dzisiaj, mimo przedwyborczych zaklęć, widziane są co najwyżej jako zło konieczne, które potem pod byle pretekstem się zlikwiduje, ograniczy. Wyrazista różnica dotyczy także wieku emerytalnego. Ekipa Tuska podniosła go drastycznie, rządy Kaczyńskiego obniżyły, pozostawiając Polakom wybór jak długo chcą pracować. Warto też pamiętać o ogromnie wysokim w okresie PO-PSL bezrobociu, tej strasznej społecznej pladze, które postrzegano jako zjawisko „naturalne”.
No i obronność. Nierozumne co najmniej zwijanie jednostek wojskowych, likwidacja etatów, co dotknęło także nasz region, minimalne nakłady na zbrojenia w czasie gdy w Moskwie wyraźnie szykowano się do wojny. Do tego plany, by w razie wojny bronić się na linii Wisły, co połowę Polski skazałoby na okupację taką, jakiej doświadczyli mieszkańcy Buczy i setek innych miast na Ukrainie, z gwałtami, torturami, mordami. Po 2015 na szczęście z tej drogi zawróciliśmy, dziś budujemy armię, która skutecznie odstraszy napastnika, a w razie konieczności go pokona. Efekty tych wysiłków zobaczymy już 15 sierpnia, podczas defilady z okazji Święta Wojska Polskiego w Warszawie.
Te różnice można by ciągnąc dalej. Tezy, że nasza demokracja w istocie nie działa, bo nasz wybór nie ma znaczenia, nie da się obronić. Służy ona wyłącznie złym ludziom, którzy zrobili naszej ojczyźnie dużo krzywdy i mają plany, by w zamian za osobiste kariery w Brukseli i Berlinie nadal ją krzywdzić.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/658282-to-o-to-beda-te-wybory