„Za czasów Donalda Tuska prywatyzowano istotne, strategiczne spółki z udziałem Skarbu Państwa w takich niezwykle istotnych branżach jak Bank PKO BP, PZU. To była metoda jego rządu na zasypywanie dziur w budżetach państwa. Zamiast walczyć z unikaniem VAT-u, karuzelami VAT, Platforma Obywatelska traktowała problem dziury budżetowej ‘z doskoku’, uznawała go za taki, który można ‘naprawić’ poprzez naklejenie taśmy klejącej, jak próbował to kiedyś zrobić Rafał Trzaskowski w jednym z mieszkań w Warszawie podczas kampanii wyborczej” - mówi portalowi wPolityce.pl sekretarz stanu w MAP Jan Kanthak.
wPolityce.pl: W kontekście pierwszego pytania referendalnego zarówno prezes PiS Jarosław Kaczyński, jak i inni politycy Zjednoczonej Prawicy podkreślają, że „kapitał ma narodowość”. Czy Pan Minister również podpisałby się pod tym stwierdzeniem?
Jan Kanthak: Oczywiście, że kapitał ma narodowość, wbrew temu, co bardzo często mówili ludzie związani z Platformą Obywatelską.
Wojna na Ukrainie i kryzysy związane z pandemią koronawirusa pokazały, że właśnie w takich newralgicznych, trudnych czasach kapitał ma swoją narodowość. Zawsze miał, ale właśnie w tak trudnych czasach jest to odczuwalne.
Wydaje się, że odpowiedź na pytanie dotyczące prywatyzacji spółek Skarbu Państwa jest oczywista. Czy na pewno dla każdego?
Myślę, że nie jest oczywista, jeśli chodzi o intencje naszych przeciwników politycznych. Warto zwrócić uwagę, że za rządów PO-PSL dokonano 1231 transakcji prywatyzacyjnych na łączną kwotę ponad 59 mld zł. Można więc jasno powiedzieć, że za czasów Donalda Tuska prywatyzowano istotne, strategiczne spółki z udziałem Skarbu Państwa w takich niezwykle istotnych branżach jak Bank PKO BP, PZU. To była metoda Donalda Tuska na zasypywanie dziur w budżetach państwa. Zamiast walczyć z unikaniem VAT-u, karuzelami VAT, Platforma Obywatelska traktowała problem dziury budżetowej „z doskoku”, uznawała go za taki, który można „naprawić” poprzez naklejenie taśmy klejącej, jak próbował to kiedyś zrobić Rafał Trzaskowski w jednym z mieszkań w Warszawie podczas kampanii wyborczej.
Jeżeli chodzi o reakcję opozycji na pierwsze pytanie referendalne, zaskakująca jest nie tyle sama krytyka, co fakt, że jest ona oparta na zarzucie, że Zjednoczona Prawica sama „sprzedaje narodowy majątek”, a przykładem ma być fuzja Orlenu z Lotosem. Czy nie jest tak, że sprzedaż części Lotosu była wymogiem nałożonym przez Komisję Europejską?
Ci, którzy formułują zarzuty dotyczące fuzji Orlenu z Lotosem, trafili kulą w płot. To połączenie tak naprawdę działa bowiem na korzyść spółki Skarbu Państwa, jaką jest Orlen. Zwiększył się znacząco udział Skarbu Państwa w Orlenie, wcześniej było to ok. 30 proc. czy nawet mniej, a teraz jest prawie 50 proc. Widzimy zwiększony udział Skarbu Państwa w najważniejszej, największej, najsilniejszej spółce paliwowo-energetycznej.
Orlen jest głównym potentatem w zakresie transformacji energetycznej i potrzebuje konsolidacji. Doszło więc do skonsolidowania z Orlenem PGNiG, Energi, a w przyszłości – bardzo strategiczna decyzja o tym, że nie może być dwóch podmiotów konkurujących w podobnym zakresie, potrzeba była skonsolidowania jednej, bardzo mocnej firmy zarządzanej przez Skarb Państwa, która będzie mogła konkurować na rynkach zagranicznych.
Właściwie co miesiąc słyszymy o nowych inwestycjach Orlenu w Europie Środkowo-Wschodniej - to dzięki uzyskaniu przewagi poprzez skonsolidowanie rynku na rzecz Orlenu.
Rzeczywiście był to wymóg Komisji Europejskiej, aby w ramach działań antymonopolowych część Lotosu została sprzedana. Dotyczy to przede wszystkim stacji paliw. Część spółki, która nie przynosi większych dochodów, została uwolniona na rynku, co zresztą działa w dalszym ciągu na naszą korzyść. Najlepiej świadczy o tym zachowanie właścicieli Orlenu. Nie jest to przecież spółka będąca tylko w rękach Skarbu Państwa, są tam różne podmioty i na walnym zgromadzeniu zarówno Lotosu, jak i Orlenu ponad 90 proc. akcjonariuszy wyraziło się pozytywnie, jeśli chodzi o konsolidację. Zarówno akcjonariusze Lotosu, jak i Orlenu, widzieli w tym korzyść, ponieważ akcjonariusz zarabia przede wszystkim na zyskach wypracowanych przez spółki.
Autorytety ekonomiczne Platformy Obywatelskiej, takie jak Leszek Balcerowicz czy Bogusław Grabowski, wciąż podkreślają konieczność prywatyzacji spółek Skarbu Państwa. Czy Platforma Obywatelska, choć wyraźnie dystansuje się od niektórych pomysłów np. dr. Grabowskiego, może po ewentualnym przejęciu władzy, mieć pokusę sprzedaży polskich spółek, tak jak czyniła to podczas swoich rządów w latach 2007-2015?
Rozmawialiśmy o atakach dotyczących fuzji Orlenu z Lotosem, czyli sytuacji, gdy Orlen stał się de facto właścicielem Lotosu. A przypomnijmy wypowiedź ówczesnego premiera Donalda Tuska, który mówił w 2012 r., że nie ma argumentów, aby mówić „nie” zagranicznemu kapitałowi w kontekście Lotosu - nawet, jeśli miałoby to dotyczyć Rosji. Doskonale widać, jakie było podejście polityków Platformy. Zaplecze intelektualno-ekonomiczne tego ugrupowania: pan Grabowski czy pan Balcerowicz, nie miało żadnych zahamowań przed wygłaszaniem stwierdzeń, że należałoby prywatyzować wszystko, co się da. Pan Grabowski mówił, że nawet Orlen trzeba by było prawdopodobnie sprzedać.
I w jakiej bylibyśmy sytuacji, gdyby to liberalne środowisko nadal sprawowało władzę, także w momencie rosyjskiej agresji na Ukrainę czy pandemii COVID-19?
Spółki Skarbu Państwa umożliwiają działanie ekstraordynaryjne w trudnych sytuacjach, jak pandemia, wojna, kryzys energetyczny, problem z dostępnością węgla. Z tymi wszystkimi problemami borykał się rząd, ale równolegle we wszystkich tych zmaganiach uczestniczyły spółki Skarbu Państwa, wspierając politykę polegającą na wsparciu polskich obywateli.
Gdyby tego typu przedsiębiorstwa były w rękach prywatnych, w dodatku - zagranicznych, to przede wszystkim musimy mieć świadomość, że SSP w chwili obecnej wypracowują zysk i wpłacają do polskiego budżetu miliardowe podatki. Gdyby było to w rękach prywatnych,. te środki najprawdopodobniej wypływałyby poza polską granicę. Tak jak ma to miejsce chociażby w kontekście zagranicznych sieci handlowych, które wypracowują ogromne zyski, a później podatki z tych zysków są transferowane do innych państw.
Czyli w jaki sposób w ocenie ekspertów i autorytetów PO miałoby to uzdrowić polską gospodarkę?
Należałoby już o to zapytać tych ekspertów, bo trudno doszukiwać się w tego typu postulatach jakiejkolwiek logiki. Jeśli spojrzeć doraźnie, ze sprzedaży mielibyśmy jednorazowy wpływ do budżetu, ale już w szerszej perspektywie nie ma ani jednego zysku z potencjalnej prywatyzacji, o której mówili politycy PO bądź osoby z nią sympatyzujące.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/658159-dlaczego-po-sprzedawala-ssp-wiceszef-map-odpowiada