Romana Giertycha nie chcą w polityce. Na opozycji nikt się właściwie do niego nie przyznaje – o tym świadczy fiasko jego prób zdobycia poparcia w wyborach do Senatu, a w konsekwencji tak potrzebnego mu immunitetu parlamentarnego. Ale tak to jest, gdy polityk budujący wyrazistą tożsamość stara się zmieniać skórę i odgrywać role w których nikt już nie dostrzega żadnego autentyzmu.
Opera mydlana z nim w roli głównej ciągnie się od wielu lat. Jej pierwszy odcinek został nakręcony czujnym okiem kamery podczas jednej z manifestacji pod Sejmem. Zgrabne podskoki w rytm pokrzykiwań: „kto nie skacze ten za PiS-em” od początku zapowiadały klapę. Potem serial przeniósł się do mediów społecznościowych zastępując adwokatowi rzeczywistość. To wielki błąd. A w tej obudził się po solidnym laniu które zgotowała lewica. Szczególnie chyba boli, że ciosy Roberta Biedronia czy Magdaleny Biejat naprawdę doszły celu. I zabolały.
Ta sytuacja to także pewien probierz ideologicznej spójności opozycji i jej autentycznego skrętu na lewo. To znaczy skrętu, który obejmuje większość ich całego elektoratu. Popularność Strajku Kobiet nie była tam przypadkowa i opozycja nie jest w stanie odkleić się od obietnic składanych aborcjonistkom, feministkom, lobby LGTB . Szczególnie dotyczy to Platformy Obywatelskiej, ale też tzw. Trzeciej Drogi, a więc dziwnego centrowego mariażu PSL, prawicowych dezerterów i grupy Szymona Hołowni, które stały się zakładnikami lewicowych przesądów. Giertycha odrzucono, bo elektorat widzi w nim po prostu „faszystę”, a więc byłego prezesa Młodzieży Wszechpolskiej, lub katolickiego oszołoma, bo dawniej lidera LRP sklejonego, czy tego chce czy nie, z Kościołem. A przy dzieleniu stołków na opozycji na pewno sobie poradzą i Roman Giertych nie jest on im w zupełności do niczego potrzebny.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/658029-klapa-opery-mydlanej-z-giertychem-w-roli-glownej