Choć to marnotrawstwo wysyłać w kosmos nieuka i niedojdę, zamiast wybitnego fachowca, ale korzyści byłyby długofalowe i warte nawet 400 mld zł.
Na Halinę Poświatowską czy Małgorzatę Hillar wyglądało to jednak zbyt pensjonarsko i grafomańsko. Ale jakąś tęsknotę za liryzmem było w tym widać, choć forma zanadto pretensjonalna. Oto próbka tej poezji: „Ludzie są jak wiatr. Jedni przelatują przez życie i nic po nich nie zostaje. Drudzy dmą jak wichry, jak huragan, co te drzewa powala. Ale są tacy, co wieją w sam raz, tak żeby wszystko na czas mogło kwitnąć i owocować. Po tych ludziach zostanie piękno naszego świata”. Poetką okazała się Kinga Gajewska, posłanka Platformy Obywatelskiej.
Utwór poetki Gajewskiej kończył się słowami: „Przed nami też ten, który wieje idealnie: Donald Tusk”. Wcześniej (27 września 2010 r.) tylko Andrzej Halicki, obecnie eurodeputowany, zabrał się za sławienie Donalda Tuska, ale liryzmu nie było w tym za grosz: „Premier i przewodniczący [Tusk] jest Mojżeszem, który przeprowadza nasz lud przez Morze Czerwone ku tej ‘zielonej wyspie’”. Jak wiadomo z rozdziału XIV „Księgi Wyjścia” przejście przez morze stało się realne tylko dlatego, że zadął wicher i woda się rozstąpiła. Poetkę Gajewską i prozaika Halickiego połączył więc wiatr.
Jak nie poetka Gajewska, to pewnie jej mąż Arkadiusz Myrcha byłby w stanie udowodnić, że Mojżeszowi zawiał czy też podmuchał Donald Tusk. To Myrcha przecież odkrył (6 stycznia 2017 r.), że trzej królowie to Kacper, Belzebub, Melchior i Baltazar. To było słynne rozmnożenie królów (w pogoni za sześcioma królami Ryszarda Petru). Za czasów Mojżesza Tusk musiał wprawdzie dmuchać mocno, a nie w sam raz, ale może mocno to było wówczas w sam raz. W każdym razie Tuskowi zawdzięcza Izrael i jego lud przejście przez Morze Czerwone.
Zagadkowe jest u poetki Gajewskiej połączenie wiania z kwitnieniem i owocowaniem. Są dowody, że jak nie wieje, to też kwitnie i są dowody, że owocowanie również może się odbywać bez wiatru. Chyba że chodzi o Donalda Tuska, bo gdy on wieje, to w Polsce kwitnie i owocuje. Może zatem dobrze kombinowali ci, którzy po usłyszeniu słów poetki Gajewskiej podpowiadali, że gdy Donald Tusk wieje, to albo do Brukseli, albo do Berlina. I właśnie wówczas w Polsce kwitnie i owocuje. A gdy Tusk nie wieje, to nie kwitnie nic albo sam Tusk zakwita (przekwita), ale owoców to on nie rodzi. Słowa poetki Gajewskiej o „wianiu [Tuska] w sam raz” oznaczają więc, że powinien wiedzieć, kiedy wiać, żeby kwitło i owocowało.
Kiedy pod koniec 2014 r. Tusk zwiał, to Europa wprawdzie nie miała z tego żadnego pożytku, ale Polska ewidentny. Już po półtora roku wszystko zaczęło kwitnąć i owocować, no i złodzieje przestali kraść owoce z sadu. Wszystko, co dobre wiąże się więc z tym, że Tusk wieje. Nieważne, w jakim stylu wieje, byleby wiał. To wcale nie znaczy, że ktoś się go boi, bo on nawet wiać porządnie nie potrafi, tylko tak pyka (ale z kolei nie tak, jak Tadeusz Hyacynt Pyka, czyli wicepremier u Jaroszewicza i Babiucha). Gdzieżby takiemu „drzewa powalać”? chyba że „powalać” w innym znaczeniu, to wtedy już by potrafił.
Kiedyś Donald Tusk zawsze mógł wiać do Angeli Merkel, natomiast Olaf Scholz raczej nie chciałby, żeby szefa PO przywiało do Berlina. Bo to kłopotliwy wiatr, a nie „w sam raz” – jak uważa poetka Gajewska. I wtedy oczywiście nie powstaje żadne „piękno naszego świata”, bo wszystko jest „powalane”. Istnieje jednak miejsce, dokąd Donald Tusk mógłby wiać: to orbita okołoziemska. Tuska można by wysłać w kosmos zamiast naszego realnego kandydata na pewną podróż na okołoziemską orbitę, czyli Sławosza Uznańskiego.
Wprawdzie to marnotrawstwo wysyłać nieuka i niedojdę, zamiast wybitnego fachowca, ale korzyści byłyby długofalowe. Tusk na orbicie nigdzie już by niż zwiał, a wykarmić go wspólnym wysiłkiem jakoś by się dało. Kiedy nie wiał, Polska straciła jakieś 250 mld zł na tym, co nie wpłynęło do budżetu, bo oszukali albo ukradli, a jeszcze jakieś 150 mld zł tego, co wywieźli za granicę kumple i znajomi królika. Koszt wysłania Tuska w kosmos opłacałby się więc wielokrotnie, nawet gdyby kosztował miliard czy dwa. Bo nie zmarnowałoby się 400 mld zł. Wysłanie Tuska w kosmos to powinna więc być sprawa narodowa. I niech sobie krąży po orbicie, tym bardziej że tam i tak nic nie kwitnie i nie owocuje.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/657994-zamiast-uznanskiego-polska-powinna-wyslac-w-kosmos-tuska
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.