Żałosna żebranina Romana Giertycha o miejsce w pakcie senackim zakończyła się widowiskową katastrofą. Szantażujący wyimaginowaną siłą na Twitterze, adwokat, nie wystartuje ze wspólnej listy opozycji. Dlaczego? Prawdopodobnie przestał być już potrzebny, ale nie tylko dlatego.
CZYTAJ TAKŻE: Giertych nie składa broni! Odgraża się, że wystartuje przeciwko kandydatce Lewicy. „Nie muszę się nimi specjalnie przejmować”
Roman Giertych lubił puszyć się w sieci i wskazywać na swoją moc sprawczą na twitterze. Hejterzy z internetowej bańki przyklaskiwali tym popisom i wspierali swojego guru w samozachwycie. Ileż miało być tych haseł i wpisów, które rzekomo zwiastowały upadek Zjednoczonej Prawicy, ileż fantastycznych, niepopartych rzeczywistością, sondaży, które nie dawały PiS najmniejszych szans. Wszystko na nic. Została histeria i szukanie winnych. Oczywiście padło na Lewicę i posłankę Magdalenę Biejat, która to miała zniszczyć „marzenia” pełnomocnika Tusków na fotel senatora.
Niestety uważam, że zwycięstwo opozycji odbędzie się wbrew Lewicy, a przynajmniej jakiejś jej części. Oni bowiem robią tak jak w 2015 roku wszystko, aby ułatwić zwycięstwo PiS
– pisał Roman Giertych, który wczoraj wieczorem „wycofał” się z wyborów do Senatu (w rzeczywistości nikt nie chciał go poprzeć i został z paktu wypchnięty), by już dziś znów anonsować swoje zainteresowanie startem.
Adwokat i jego wyznawcy rzucili się więc na Lewicę, a szczególnie na Magdalenę Biejat. „Zarzutem” stało się zdjęcie posłanki, która jadła hot-doga na stacji Orlen (!). Pojawiły się bujdy, z których ma rzekomo wynikać, że posłanka i cała Lewica kolaboruje z Prawem i Sprawiedliwością. Ta oczywista bzdura jest na rękę #SilnymRazem i samemu Giertychowi. Ci ludzie od lat żyją w sferze baśni, teorii spiskowych i politycznych guseł.
Warto na moment zatrzymać się przy „zakonie” Giertycha na twitterze. Wyrolowanie go z wyścigu o fotel senatora pokazuje, ze jego armia nie jest nikomu potrzebna. Ani Tuskowi, ani Trzeciej Drodze, o Lewicy nie wspominając. Wściekli ”żołnierze” adwokata , pałający żądzą odwetu, bezsilni i bezradni, nie są żadną siłą polityczną, z którą ktokolwiek na opozycji mógłby się liczyć. Ot, internetowy plankton i folklor tropiący wszędzie wrogów. Gdyby była to realna siłą, to Donald Tusk biłby się o ich kandydata Giertytcha, a prywatnie bliskiego znajomego. Za Giertycha nikt umierać nie będzie. To jasne. Nikt też nie rozbije paktu senackiego, tylko dlatego, że Roman Giertych śni swoją senacką mrzonkę.
Dobrym komentarzem do tego żenującego serialu Romana Giertycha jest świt terowa interakcja pomiędzy Pauliną Matysiak, a Anną Marią Żukowską (obie z Lewicy)
Ile jeszcze tweetów o Razem i Lewicy napisze przed zaśnięciem znany mecenas, niedoszły senator? Jest życie poza Twitterem i warto z niego skorzystać ;-)
– spytała Paulina Matysiak.
Chłop siedział wczoraj do 2.00 w nocy, żeby wysmarować te wypociny
– odpowiedziała jej Anna Maria Żukowska.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/657955-kleska-giertycha-to-lekcja-dla-jego-wyznawcow-i-opozycji