„W polskiej polityce nie chodzi już o nic. Kampanię wyborczą 2023 można streścić dialogiem ‘Śmierdzi ci z ust’ - ‘To tobie śmierdzi z ust’. Każdy ‘normals’ od tego ucieka, bo instynktownie wyczuwa, że czytanie i oglądanie mediów politycznych oraz - ogólnie - ‘interesowanie się’ czyni człowieka gorszym i głupszym” - pisze Grzegorz Sroczyński na portalu Gazeta.pl. Zdaniem publicysty, rozpoczęła się „najgorsza kampania wyborcza w III RP.
Kto ma rację?
W ocenie dziennikarza Gazeta.pl, obecny stan polskiej polityki jest taki, że wygrywają właściwie ci, którzy wcale się nią nie interesują.
W polskiej polityce nie chodzi już o nic. Kampanię wyborczą 2023 można streścić dialogiem „Śmierdzi ci z ust” - „To tobie śmierdzi z ust”. Każdy „normals” od tego ucieka, bo instynktownie wyczuwa, że czytanie i oglądanie mediów politycznych oraz - ogólnie - „interesowanie się” czyni człowieka gorszym i głupszym
— podkreśla Sroczyński.
Autor tekstu na łamach Gazeta.pl zwraca uwagę, że badania wskazują na rosnące zniechęcenie polskiego społeczeństwa do polityki.
Uciekających w rodzinę/grilla jest coraz więcej. I należy im złożyć głęboki ukłon. To wy macie dziś rację, bo gdybyście „interesowali się” polityką i serio potraktowali to, co wygadują w tej kampanii politycy obu stron, mielibyśmy w Polsce wojnę domową na noże, strzelby, kije i co tam pod ręką, biegalibyśmy za sobą z siekierami po błotnistym podwórku z filmów Smarzowskiego
— pisze publicysta.
Ruskie onuce i koniec świata odbywający się co tydzień
Sroczyński wskazuje sześć powodów, dla których ludzie, którzy nie interesują się polityką, mają całkowitą rację.
Jeśli jesteś wyborcą opozycji, co tydzień przeżywasz istny koniec świata. Każda nowa sprawa to gigantyczna afera, hańba, ostateczny dowód nikczemności drugiej strony
— podkreśla dziennikarz. Zdaniem publicysty, opozycja o wszystko obwinia PiS, a partia rządząca w sposób :natychmiastowy i symetryczny” odbija piłeczkę, winiąc za wszystko PO lub Donalda Tuska.
Kolejny argument to, jak określił to Sroczyński - „okładanie się ruską onucą”.
Tusk wypisuje brednie o wagnerowcach, którzy rzekomo działają w porozumieniu z Kaczyńskim, Kaczyński bredzi o Tusku, że „powinien w końcu pójść sobie do Niemiec i tam szkodzić”, Wąsik snuje opowieści, że Łukaszenka celowo „wystawia piłkę Tuskowi”, a z kolei Giertych - jak to on - dzielnie odkrywa wielki spisek, bo „może Łukaszenka z kimś ważnym się spotkał w Polsce, to tłumaczyłoby dlaczego MON krył sprawę”. Wszystko to razem jest tak głupie, że łeb człowiekowi urywa, ale trzeba tego słuchać, bo na tym dziś polega mainstreamowa polityka w Polsce - na gadaniu i komentowaniu bredni wyssanych z palca
— wskazuje publicysta.
Tusk na spotkaniach z ludem platformerskim opowiada, że PiS to ruscy agenci, a PiS-owcy na swoich spotkaniach, że Platforma to ruscy agenci, wszystko to w sytuacji, kiedy mamy obok wojnę, której wynik jest bardziej niż niepewny, a w razie czego jesteśmy następni w kolejce
— zwraca uwagę.
„Wina Tuska”, „Wina Kaczyńskiego” i „kibole”
Kolejny argument to, jak ocenia publicysta, również wzajemne przerzucanie się odpowiedzialnością, ale za problemy, które mają zasięg globalny i nie można łączyć ich tylko z obecną sytuacją w Polsce czy nawet Europie.
U nas inflacją steruje osobiście stary dziad z Żoliborza, a nie jakaś globalizacja. Identycznie jest po drugiej stronie, gdzie ruchami migracyjnymi nie steruje wojna w Syrii, susze, głód, bezrobocie w Afryce, globalna zmiana klimatu oraz lokalni watażkowie, którzy dręczą i wyganiają własnych obywateli, ale Tusk z Merkel, którzy „zaprosili” tutaj hordy dzikich
— pisze Sroczyński.
Jak wskazuje dalej, polska polityka koncentruje się na szukaniu winnych, a nie rozwiązań problemów. Publicysta zwraca uwagę, że nic nie dzieje się dziś w kwestii składowisk śmieci czy sytuacji w szpitalach.
W kolejnym punkcie dziennikarz stawia tezę, że politycy obu największych partii mówią do swoich najzagorzalszych zwolenników, których Grzegorz Sroczyński określa mianem „kiboli”, a nawet „żulii”.
Ta kampania wyborcza wcale nią nie jest w tradycyjnym sensie, czyli nie jest przekonywaniem kogokolwiek do czegokolwiek. Nie chodzi o przekonywanie, bo obie strony doskonale wiedzą, że stały się tak toksyczne, że mają zerowe szanse przyciągnięcia nowych wyborców. Grają więc głównie na wzmożenie własnych kiboli (żeby koniecznie poszli głosować) i na demobilizację wszystkich „normalsów” (żeby się nie pętali podczas ustawki i nie przeszkadzali okładającym się sztachetami)
— pisze publicysta.
I dlatego też wszystko jest tak prymitywne, łopatologiczne, utopione w spiskach i ruskiej onucy, która sobie lata raz w tę, a raz we w tę między trybunami
— dodaje.
PO nie chce przejąć władzy?
Ostatnim argumentem, według Grzegorza Sroczyńskiego jest to, że… opozycja tak naprawdę nie chce teraz przejąć władzy.
Kampania wyborcza 2023 roku to poza wszystkim gra pozorów. Platformie nie chodzi o triumfalne przejęcie władzy - każdy, kto umie czytać sondaże wie, że w tych wyborach to się nie ziści - tylko żeby wejść do Sejmu z maksymalnie dobrym wynikiem, pożreć po drodze Hołownię i ustawić się jak najlepiej przed wyborami prezydenckimi w 2025 roku, w których będzie startował Trzaskowski (i wiele wskazuje, że wygra). O całą stawkę PO chce powalczyć dopiero później
— wskazuje publicysta, dodając, że to właśnie wybory prezydenckie w roku 2025 będą prawdziwą szansą na przejęcie władzy i „depisizację”, jednak nikt na opozycji nie mówi o tym głośno.
Zmęczenie duopolem narasta, w polskiej polityce coś wkrótce się zmieni - za rok, dwa, może trzy - ale raczej nie w tych wyborach. One są ważne, może nawet bardzo ważne, w demokracji zresztą zawsze lepiej iść głosować, niż nie iść, ale z całkowitym spokojem możecie sobie darować oglądanie gorszącego spektaklu kampanijnego. On nie zmieni waszych poglądów ani na jotę, nie dowiecie z tych pohukiwań i wrzasków niczego nowego, a tylko możecie dostać szaleju, wścieklicy i zniechęcić się do spraw publicznych na całe życie
— podsumowuje.
Tyle że o wyniku wyborów przesądzić mogą raczej ci zniechęceni i uciekający od polityki. Co zaś tyczy się samego Sroczyńskiego, to zapewne wkrótce znajdzie się na „czarnej liście” silnych razem i nie ma znaczenia, że równie ostro jak w PO uderza w PiS.
CZYTAJ TAKŻE:
aja/Gazeta.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/657867-sroczynski-opozycja-nie-chce-teraz-przejac-wladzy