Zbigniew Hołdys postanowił udzielić „lekcji kultury i skutecznej komunikacji”, w trakcie niedzielnej edycji „Tour de Konstytucja” w Warszawie. Ten znany z ordynarnego i wulgarnego języka w debacie publicznej, ponownie „zabłysnął” swoim chamstwem. Przy okazji obraził on wyborców także opozycji sugerując, że tylko język naszpikowany wulgaryzmami jest w stanie dotrzeć do zwolenników Donalda Tuska.
Ja słyszę, że jestem niekulturalny, ale ja uważam, że jestem bardzo, wykwintnie kulturalny. Mój kod kulturowy mówi mi w jakich sytuacjach nie mogę jakiegoś słowa użyć. Czasami, gdy udzielałem wywiadu w telewizji wiedziałem, że nie mogę powiedzieć słowa „kur…a”, czy „ch…j”. Dla mnie słowo „ch…j” o człowieku jest opinią, nie jest faktem. Natomiast jeżeli ten człowiek mówi z mównicy o kimś „zdrajca”, to to jest największa zniewaga jaka może być. W sensie narodowym, państwowym, plemiennym. „Zdrajca” to jest coś strasznego, „złodziej” to jest coś strasznego
– przekonywał pokrętnie Zbigniew Hołdys.
W związku z tym ten „ch…j”, to jest „pryszcz” w porównaniu do słów, których używają oni wobec nas. (…). Kultura, to jest użycie słów w odpowiednim momencie i kontekście, które przekażą właściwą treść dla ludzi, którzy ją zrozumieją**
– podkreślał muzyk w trakcie „Tour de Konstytucja”.
Trzeba się zgodzić ze Zbigniewem Hołdysem, że pod niektórych wyborców opozycji, szczególnie tych spod znaku „Silnych razem”, należy dostosować sposób przekazu. Często wulgaryzmy są jedynymi słowami, które rozumieją oni w debacie publicznej. Inne stwierdzenia, także do Zbigniewa Hołdysa, nie trafiają. Organizatorom „Tour de Konstytucja” „gratulujemy” eksperta. Jesteśmy pewni, że uczestnicy spotkania w Warszawie zrozumieli przesłanie Hołdysa.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/657542-holdys-znow-bulwersuje-wulgaryzmami