„Przyjeżdżać do Polski, do Gdańska i tego rodzaju utwory wykonywać, to jest już nawet nie tyle bezczelność, co taki wyraz pogardy, próba zademonstrowania, że się nie boją i że będą robić, co chcą. Pewnie wrócą po Jarmarku Dominikańskim do siebie, do Niemiec, i będą opowiadać kolegom, jacy to oni byli odważni w Polsce” - mówi portalowi wPolityce.pl poseł Prawa i Sprawiedliwości Kacper Płażyński.
Niemcy zaśpiewali w Gdańsku „Heidi, Heido, Heida”
Wśród wielu atrakcji Jarmarku św. Dominika w Gdańsku uczestnicy tego wydarzenia mogli m.in. zapoznać się z kulturą Frankonii. Na stoisku frankońskim nie obyło się jednak bez kontrowersji. Wywołał je występ niemieckiego zespołu folklorystycznego Zeitvertreib. Kapela wykonała m.in. utwór „Ein Heller und ein Batzen”. Choć to piosenka biesiadna pochodząca z XIX w., to w Polsce znana jest jako „Heidi Heido Heida” i kojarzy się z atakiem Niemiec na nasz kraj podczas II wojny światowej. Był to bowiem jeden z ulubionych utworów żołnierzy Wehrmachtu, a nawet nieformalny „hymn” tej formacji”.
CZYTAJ TAKŻE: Tak się bawi Gdańsk Dulkiewicz? Skandal na Jarmarku Dominikańskim! Odśpiewano… ulubioną piosenkę Wehrmachtu
„To nie jest byle jaka piosenka”
O komentarz w tej sprawie portal wPolityce.pl poprosił gdańskiego posła PiS, Kacpra Płażyńskiego.
Do tej sytuacji nigdy nie powinno dojść. To nie jest byle jaka piosenka, ale utwór, który pamiętają jeszcze niektórzy żyjący Polacy, którzy przeżyli okupację niemiecką. To była piosenka powszechnie śpiewana przez okupujących Polskę niemieckich żołnierzy
— przypomina nasz rozmówca.
Mimo że treść utworu jest biesiadna i zabawna, to kiedy ludzie musieli oglądać niemieckich żołnierzy maszerujących przez swoje miasta, również tutaj w Gdańsku, to z całą pewnością nie było to dla nich nic zabawnego ani przyjemnego
— dodaje Kacper Płażyński.
„Jak wiele pogardy muszą do nas mieć”
Czy sprawy nie załatwia wyjaśnienie organizatorów, którzy zapewnili, że piosenka wykonywana była w oryginalnej wersji XIX-wiecznej, a muzycy „nie mieli świadomości jej jednoznacznie negatywnego skojarzenia w Polsce”?
Kiedy po tylu latach od wojny przyjeżdżają do Gdańska Niemcy i takie utwory wykonują, mogę tylko złapać się za głowę i zastanawiać się, jak wiele pogardy muszą do nas mieć. Bo w bajki o tym, że ludzie, którzy profesjonalnie zajmują się śpiewem, nie wiedzą, co śpiewają, po prostu nie wierzę
— ocenia parlamentarzysta PiS.
A żeby jeszcze przyjeżdżać do Polski, do Gdańska i tego rodzaju utwory wykonywać, to jest już nawet nie tyle bezczelność, co taki wyraz pogardy, próba zademonstrowania, że się nie boją i że będą robić, co chcą. Pewnie wrócą po Jarmarku Dominikańskim do siebie, do Niemiec, i będą opowiadać kolegom, jacy to oni byli odważni w Polsce
— ironizuje rozmówca wPolityce.pl.
To przykre, naprawdę przykre i zarazem jest to jeden z tysięcy objawów tego, że w Niemczech historii tego, co nam zrobili w czasie II wojny światowej, nie traktuje się poważnie
— ocenia.
Tam, niestety, nie ma poczucia winy, mało tego – nie ma tam wiedzy na ten temat, dzieci i młodzież w niemieckich szkołach nie uczą się o tym, jak ich dziadkowie zabijali Polaków. Tego nawet nie ma w tamtejszym systemie edukacji, w podręcznikach do historii w liceach. I to jest też pewien objaw tego lekceważenia dla historii, ale i tego, że czują się u nas jak u siebie, choć w tym najgorszym tego wyrażenia znaczeniu
— dodaje Kacper Płażyński.
Puste gesty a wiedza Niemców o historii
Czy można wierzyć, że zespół rzeczywiście nie był świadomy, iż w Polsce wspomniany utwór kojarzy się nie z piciem i biesiadą i nie z XIX wiekiem, ale jednym z dwóch najkrwawszych totalitaryzmów XX wieku, skoro - o czym również zapewnili organizatorzy Jarmarku Dominikańskiego - „delegacja Środkowej Frankonii rozpoczęła swoją wizytę na Pomorzu od złożenia wieńca pod pomnikiem Obrońców Wybrzeża na Westerplatte”?
Do pustych gestów jesteśmy już, niestety, przyzwyczajeni. Ale sprawdzamy po czynach, dlatego skoro Niemcy – ten ideał praworządności i moralności – rozumieją, że są odpowiedzialni za II wojnę światową, to dlaczego fałszują historię i przedstawiają np. Stauffenberga jako opozycjonistę wobec Hitlera, podczas gdy był on zwykłym nazistą, który nienawidził Żydów i Polaków. Albo dlaczego Angela Merkel w rocznicę lądowania w Normandii dziękowała aliantom za wyzwolenie Niemiec spod nazistów. Niestety, uważam, że jest to fałszywe, a z naszej perspektywy fakt, że nie chcą nawet rozmawiać o reparacjach – podczas gdy rozmawiają z państwami afrykańskimi, które okupowali w XIX w., to znów jest pokazanie, za kogo nas, niestety, koledzy Niemcy mają
— odpowiada nasz rozmówca.
Co więcej, w Niemczech niedawno zostało przeprowadzone badanie, z którego wynika, że większość naszych zachodnich sąsiadów uważa się w istocie za ofiary, a nie sprawców II wojny światowej.
To badanie zostało przeprowadzone przez instytut, który współfinansują niemieckie władze. Wydaje się więc, że w tym zakresie są jak najbardziej wiarygodne. Moja małżonka w ramach swojej fundacji zajmuje się sprawami tej niemieckiej świadomości czy raczej braku świadomości. Dowiadywałem się od niej, jaka jest treść ich podręczników licealnych do historii w różnych landach i jesteśmy po prostu w szoku. W kontekście Polski i ich odpowiedzialności jest mowa o Holokauście, obozach zagłady, ale tylko w ujęciu żydowskim, homoseksualistów, Cyganów, ale nic nie ma o Polakach
— zwraca uwagę Płażyński.
Ucząc się z niemieckiego podręcznika do historii można wręcz odnieść wrażenie, że w okresie międzywojnia w Polsce był również faszystowski reżim Sanacji. Potem oczywiście Niemcy napadły na Polskę, ale w zasadzie tyle. Tutaj w zasadzie urywa się wątek Polski. To jest przerażające, ale jeśli tak jest niemiecka młodzież uczona historii, to nie ma się co dziwić, że uważają się za ofiary II wojny światowej, a nie katów
— ocenia.
Czy zatem trudno się również dziwić, że dla Niemców „Ein Heller und ein Batzen” jest jedynie biesiadną piosenką i najwyraźniej ze względu na swoją słabą wiedzę historyczną uznali za stosowne wykonanie utworu w Polsce?
Biesiadna pioseneczka z XIX wieku, która była nieoficjalnym hymnem Wehrmachtu. Cóż więcej powiedzieć
— puentuje Kacper Płażyński.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/657532-plazynski-niemcy-czuja-sie-w-polsce-jak-u-siebie