„Zatrzymać Tuska” to pierwsze zatrzymać proces, który się nasila, konfliktowana społeczeństwa polskiego. A po drugie - nie dopuścić, by on stał się premierem, a Platforma wróciła do władzy, ponieważ to wiąże się z różnymi zagrożeniami i odwrotem od dobrych dla Polski zmian” - ocenia w rozmowie z portalem wPolityce.pl socjolog prof. Henryk Domański zapowiadane przez Jarosława Kaczyńskiego, nowe otwarcie w kampanii PiS. W najnowszym wydaniu tygodnika „Sieci” ukaże się wywiad z Jarosławem Kaczyńskim, w którym prezes PiS potwierdza, że „Tylko PiS może zatrzymać Tuska”. Nic się już do wyborów w tej kwestii nie ma szans zmienić?
Prof. Henryk Domański: To wydaje się oczywiste. Po pierwsze Platforma Obywatelska najbardziej się zaangażowała w wyeliminowanie PiS-u ze sceny politycznej. Podkreśla to od 2005 roku. Po drugie - żadna z innych partii tzw. opozycyjnych nie jest w stanie tego zrobić, bo jest na to za słaba. A po trzecie – ani Lewicy, ani PSL-owi, ani także Hołowni niespecjalnie zależy na tym, by za wszelką cenę PiS pokonać. Sądzę że liderzy tych partii zdają sobie sprawę że, gdyby rządziła Platforma, nie byłoby wcale to dla nich lepsze.
Zasadnicze wydaje się tu sformułowanie „zatrzymać Tuska”. Zatrzymać w czym? Prezes Kaczyński ostrzega przed katastrofalnymi skutkami ewentualnego powrotu Tuska.
„Zatrzymać” w moim przekonaniu ma dwa znaczenia. Po pierwsze zatrzymać proces, który się nasila, konfliktowana społeczeństwa polskiego przez uwydatnianie – mówiąc łagodnie - nie odpowiadających rzeczywistości, kłamliwych stwierdzeń i ocen Tuska, i jego diagnozy sytuacji w Polsce. I że winę za to ponosi Prawo i Sprawiedliwość. I ważne jest rzeczywiście, by to się wciąż nie nasilało. Inaczej będzie postępować destabilizacja, ludzie ludzie zaczną wychodzić.
Po drugie „zatrzymać” Tuska żeby nie dopuścić do tego, żeby on stał się premierem, a Platforma wróciła do władzy, ponieważ to wiąże się z różnymi zagrożeniami, a przede wszystkim z zastopowaniem tych wszystkich zmian, które od 2015 roku wprowadził PiS, a które są w sumie i dla gospodarki polskiej, i dla społeczeństwa polskiego korzystne. Można tu długo wymieniać: redukcja nierówności społecznej, zmniejszenie bezrobocia itp.
Kaczyński mówi, że „jeżeli do władzy wróci Tusk, obecne kłopoty w Polsce będą małą błahostką, że nie będzie żadnej nadziei na lepsze. To pokazuje, że jak duża jest stawka nadchodzących wyborów.
Są wyraźne przesłanki, że tak właśnie jest. Wspomniane, pozytywne zmiany i dla jednostek, i dla społeczeństwa, i także dla miejsca Polski w Unii Europejskiej – szkoda byłoby to zatrzymać. Kaczyński o tym wie i zrobi wszystko, by one były kontynuowane. I to jest chyba najważniejsze w tej wypowiedzi. A po drugie należałoby oczekiwać zwrotu Tuska w drugą stronę. Jaką drugą stronę, to jest nieokreślone, ale pewnie Jarosławowi Kaczyńskiemu chodzi o pewien powrót do neoliberalizmu, który w Tusku tkwi, a którego on i jego liderzy nie potrafią ukryć, żeby wspomnieć, że np. posłankom Izabeli Leszczynie, Małgorzacie Kidawie-Błońskiej i innym od czasu do czasu coś się wymyka.
A więc można byłoby się spodziewać pewnego nawrotu do neoliberalizmu, który tkwi u podłoża Platformy Obywatelskiej i jest W PO nie do wyeliminowania. A z drugiej strony to byłyby działania trochę nieokreślone, ponieważ rządy PO-PSL charakteryzowały się pewną biernością i nieprzewidywalnością. Ci ludzie zajmowali się w dużym stopniu sami sobą, natomiast nie myśleli o jakimś strategicznym rozwoju. Nie myśleli o państwie polskim, ale raczej o podporządkowaniu tego państwa Unii Europejskiej. Myślę, że Jarosław Kaczyński chciał – mówiąc te słowa – te dwa groźne momenty podkreślić.
Prezes PiS zapowiada pewną zmianę strategii. PiS do wyborów ma być bardziej ofensywny, zaczepny, oparty na jeszcze gorliwszym punktowaniu Tuska. Mówi: „to będzie ciężka batalia i nasze wojsko musi być bitne, dzielne, odważne”. To zda egzamin?
Jarosław Kaczyński dobrze wie że PiS już nie ustaje w krytykowaniu Tuska. Jednak dla opinii publicznej ważne jest podkreślanie, że nie zamierza wystawiać drugiego policzka na uderzenie, co Tusk robi konsekwentnie, a nawet tego nadużywa. Robi to często w sposób obelżywy, nazywa obóz rządzący złodziejami, łajdakami, których trzeba wyprowadzić, trzeba rozliczyć itp.
Podobnie ma się rzecz w oskarżeniami wobec prezydenta, których Tusk powinien się wstydzić. Z tego punktu widzenia działania Tuska wymaga adekwatnej odpowiedzi. W moim przekonaniu Prawo i Sprawiedliwość to robi, ale Jarosław Kaczyński uznaje za stosowne podkreślenie, że nie zamierza ustać w przeciwdziałaniu tego typu nienawistnej kampanii. Dlaczego? Nie ma wątpliwości, że taka kampania, jaką prowadzi Tusk, jest ze szkodą dla demokracji, dla przyszłości Polski, ale i dla samych szans PiS-u w wyborach.
Jest szansa, że ten przekaz przedrze się do bańki informacyjnej TVN, w której żyją w większości wyborcy PO? Jest na to jakaś recepta?
Ja nie mam żadnej i takiej recepty nie ma. Przecież to niemożliwe, żeby elektorat Platformy Obywatelskiej, który podziela stosunek Tuska do PiS i Jarosława Kaczyńskiego chciał zacząć oglądać TVPInfo, oglądać - przepraszam za wprowadzenie wątku osobistego - np. moje wystąpienia i dał się przekonać, że to, co mówię w tej chwili, jest zgodne z faktami, jest w interesie Polski. Żeby nie wiem co nic ich nie obchodzi. Przecież doskonale Pan wie, że zwolennicy Platformy Obywatelskiej na spotkaniach z Tuskiem, kiedy się ich pyta o to, jakie jest program Platformy im odpowiadają, nie ukrywają, że ich w ogóle żaden program Platformy nie obchodzi. Chodzi tylko o pokonanie, wyeliminowanie ze sceny politycznej przeciwnika. Tak więc obawiam się, że dotarcie do tego elektoratu nie jest obecnie możliwe.
Jest na to szansa, jeśli nastąpi zmiana pokoleniowa albo jeżeli pojawi się jakaś prawdziwa trzecia siła. Myślę, że nie wcześniej. Chodzi tu przecież o polaryzację sceny politycznej w Polsce, o zarysowanie tych konfliktów tak mocno, jak to jest możliwe.
Do kogo więc kierowana jest propozycja jeszcze bardziej „wyrazistego” Jarosława Kaczyńskiego i PiSu?
Z całą pewnością przekaz i PiS, i Platformy kierowany jest głównie do ok. 18 proc. wyborców niezdecydowanych. Tu dla obu tych partii jest szansa.
rozmawiał Radosław Molenda
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/657419-prof-domanski-strategia-pis-pokazuje-duza-stawke-wyborow