Musimy mieć świadomość, że to nie jest żadne apogeum możliwości Donalda Tuska w zakresie epitetów, wyzwisk, gróźb. Słowniki slangu przestępczego i gwary więziennej otwierają przed liderem PO nieograniczone możliwości. „Seryjni zabójcy kobiet”, „gacie pełne referendum”, „mięknie rura” - to tylko takie przedbiegi. Kulturowo wydaje się w pełni przygotowany do używania najbardziej nawet brudnych stwierdzeń.

Musimy pamiętać, że pcha go w tym kierunku także konieczność. Tusk nie ma innego wyjścia niż rozkręcanie tak podłych emocji. W żadnym obszarze polskiej rzeczywistości nie stoi za nim dorobek czy program, który pozwalałby mu marzyć o zwycięstwie w demokratycznym starciu. Czego by nie dotknąć, o czym nie zacznie mówić, od poziomu bezrobocia i jakości życia Polaków przez sprawność planowania i realizowania inwestycji po bezpieczeństwo państwa, wszędzie Tusk może jedynie kłamać, używać manipulacji, wykorzystywać przewagę medialną.

To nie znaczy, że nie ma programu. On jest znany - wystarczy zobaczyć co zlikwidował za swoich rządów i pomnożyć to przez trzy. Bo przysłano go do nas z jasnym zadaniem - by dzieło zniszczenia dokończył. By już nigdy żaden PiS, przez co rozumiemy formację niepodległościową, polską, nie mógł przejąć sterów państwa i nie próbował Polski podnieść. W tym celu zasoby narodowe, społeczne, państwowe Tusk będzie musiał zredukować do zera.

Konsekwencje byłyby tragiczne i nieodwracalne. Dobrze to ujął wczoraj premier Mateusz Morawiecki mówiąc: „Oni naprawdę są niebezpieczni dla każdej polskiej rodziny”. Tak, Tusk jest niebezpieczny dla każdej polskiej rodziny.

To próbuje zagłuszyć krzykiem i plugawym słowem Tusk.

To w istocie temat tych wyborów. Nie jest nim bowiem pytanie, czy obecne rządy są idealne. Na tym świecie żadne nie są i nie będą. Ale w ich centrum jest dobro Polski i mimo słabości, ogólny bilans jest bardzo dobry.

Rządy Tuska byłyby takie jak jego język: plugawe, knajackie, zakłamane i niebezpieczne dla każdej polskiej rodziny.