Były Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar na łamach tygodnika „Polityka” rozwodzi się nad „przemocową mową prezesa”. Prof. Bodnar dostrzega zagrożenie wynikające ze słów wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego o „tym ryżym” i „prawdziwym wrogiem naszego narodu” (tych określeń lider PiS użył wobec przewodniczącego PO Donalda Tuska), ale nad „drugą stroną medalu”, czyli określeniami używanymi przez Tuska, już się nie pochylił.
Prezes PiS o Tusku
Oni mają swoje sądy, jak to mówił jeden z nich, i oni swoich ewidentnych przestępców bronią zaciekle, bez wstydu. Są pod tym względem wręcz nieprawdopodobnie bezczelni. I znów, kto za tym stoi? Kto realizuje tę politykę? Donald Tusk. Prawdziwy wróg naszego narodu. Chcę to jasno powiedzieć: Ten człowiek nie może rządzić Polską. Niech idzie do swoich Niemiec i tam szkodzi, a nie tu!
— powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński na pikniku rodzinnym w Stawiskach w drugiej połowie lipca.
I pamiętajcie o tym ryżym, bo to jest dzisiaj największe zagrożenie dla Polski
— mówił wicepremier podczas tego samego wydarzenia.
„Dzwonek alarmowy”
Do tych wypowiedzi lidera partii rządzącej odniósł się były Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar.
Do ostrych słów ze strony prezesa PiS wiele osób zdążyło się przyzwyczaić. Poza krytyką medialną nie ponosi on za nie żadnej odpowiedzialności. Wręcz przeciwnie - chór oddanych mu osób stara się te słowa na różne sposoby uzasadniać i interpretować.(…) Tymczasem tego typu słowa powinny zawsze uruchamiać dzwonek alarmowy
— podkreślił na łamach tygodnika „Polityka”.
Zdaniem prof. Bodnara, wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego to już nie zwyczajna mowa polityczna.
To jest mowa wykluczająca, pozbawiająca godności, atakująca, aktywizująca zwolenników do przemocy. Za skrajną mową polityczną mogą iść czyny. Slowa wypowiedziane pod adresem przeciwników politycznych mogą wywoływać negatywne emocje, napędzać nienawiść, zachęcać do działań osoby niechętne danemu politykowi
— zwraca uwagę były RPO.
„Tworzenie atmosfery niechęci”
Ciekawe są także przykłady, którymi Bodnar się posługuje. Oprócz bowiem standardowego już przypomnienia mordu na prezydencie Gdańska Pawle Adamowiczu (przy czym autor sam zauważa, że sąd „nie potwierdził innych motywów politycznych sprawcy” niż obwinianie Platformy Obywatelskiej za to, że akurat za jej rządów zapadł wyrok skazujący Stefana Wilmonta za popełnione przezeń przestępstwa), pojawia się nawiązanie do ludobójstwa w Ruandzie i audycji Radia Tysiąca Wzgórz dehumanizujących Tutsich. Nie wiadomo jednak, czy właśnie to porównanie było bardziej absurdalne, czy może wzmianka o tym, że:
W Polsce w czasie kryzysu uchodźczego narracja powtarzana przez polityków i media społecznościowe doprowadziła do licznych aktów agresji wymierzonych w migrantów.
Rzecz jasna, bez konkretnych przykładów. Lider PO Donald Tusk jest w ocenie byłego RPO „od lat dehumanizowany przez media prawicowe i TVP”.
Sprawcy podejmują swoje działania w wyniku pośredniej zachęty wyrażanej przez przeciwników politycznych, poprzez tworzenie atmosfery niechęci
— podkreśla Bodnar, dodając, że podobna sytuacja dotyczyła śp. Pawła Adamowicza, który, zdaniem autora felietonu na łamach „Polityki”, był „ciągle eksponowany w mediach rządowych”. Zapomniał jednak, że o pewnych sprawach dotyczących Adamowicza rozpisywały się również media od rządu, delikatnie mówiąc, bardzo dalekie.
Zagrożenia wynikające z agresywnych słów
Do jakich wniosków dochodzi Adam Bodnar? Ano, do takich, że „nie zawsze śmiechem i ironią zlikwidujemy każde zagrożenie”.
Zawsze może zdarzyć się osoba, która dowcipu nie rozumie, a słowa idoli politycznych traktuje całkiem serio
— wskazał były Rzecznik Praw Obywatelskich.
Autor felietonu ocenił, że w okresie poprzedzającym kampanię politycy muszą szczególnie uważać na słowa, inaczej będą ponosić pełną odpowiedzialność, jeśli agresywne słowa doprowadzą do fizycznej przemocy.
CZYTAJ TAKŻE:
Całkiem słuszna refleksja. Szkoda, że nie było nic o „seryjnych zabójcach kobiet”, „klienteli”, która „chleje, bije swoje dzieci, bije kobiety i pracą się nie zhańbiła od wielu lat”, „truciźnie” czy cytowaniu pewnego bardzo obrazowego fragmentu wiersza Czesława Miłosza „Który skrzywdziłeś”, zwracając się do prezydenta RP. Ale zapewne problemu nie ma, bo to wszystko były słowa Donalda Tuska, a nie Jarosława Kaczyńskiego.
aja/”Polityka”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/656966-podwojne-standardy-bodnar-o-przemocowym-jezyku-lidera-pis