Stoimy w blokach startowych i czekamy na strzał, początek biegu. Co nie znaczy, że charakter i dynamika wyborów parlamentarnych nie zostały jeszcze określone. Bo zostały. I elektorat doskonale zdaje sobie sprawę z tego, czego może oczekiwać. Strona opozycyjna już zgodziła się z tym, że będzie ostro i paskudnie, wyborcy Zjednoczonej Prawica, że – musi być – mądrze i rozważnie. I powinno być dobrze. Przecież nie ma na świecie ludzi – nawet niezbyt mądrych i rozgarniętych – którzy nie chcieliby żyć zasobnie i bezpiecznie. Tyle, że mówimy tu o elektoracie mieszczącym się w szeroko pojętej normie zdrowia psychicznego – pamiętamy, jak presja ideologii, nawet najbardziej zbrodniczej i krwawej, robiła z ludzi monstra.
Wracając do propozycji przedwyborczych Prawa i Sprawiedliwości, właściwie content programowy w 85 proc. już jest: dotychczasowe osiągnięcia tej partii, które zmieniły ekonomiczny i cywilizacyjny pejzaż kraju. To niebywałe - jak wiele udało się Zjednoczonej Prawicy przez te dwie kadencje zrobić! Strategia zrównoważonego rozwoju i wyrównanie zapóżnień cywilizacyjnych Polski B, C, D, mimo tylu przeszkód w kraju i za granicą. Kwitnąca gospodarka, która niesie ambitne programy socjalne, bogacenie się społeczeństwa, inwestycje w bezpieczeństwo – Polska wyrosła na pierwszą potęgę militarną w Europie, także energetyczne – dywersyfikacja żródeł energii i uniezależnienie się od Rosji. A propos programów socjalnych, wszystkich tych 500+, 300+, trzynasta i czternasta emerytura, istotna podwyżka kwoty wolnej od podatku, obniżenie progów podatkowych, za to podwyżka minimalnych plac, najniższych emerytur i – ustawa odbywa swoją kwarantannę w Senacie - tak długo oczekiwany dodatek dla działaczy opozycji antykomunistycznej z 500 do 1500 złotych. Przecież to dopiero ZP zrealizowała ten postulat sprawiedliwości społecznej, wesprzeć finansowo ludzi, którzy tracili zdrowie, rodzinę, pracę, aby walczyć o wolną i suwerenną Polskę! Pamiętam, jak w latach 90. w Londynie, zazdrościłam Brytyjczykom opieki państwa dla tzw. grup nieuprzywilejowanych – starszych, niepełnosprawnych, rodzin wielodzietnych, weteranów. Dziś nie muszę niczego zazdrościć, bo podobnej troski doświadczamy i u nas. A wielkie inwestycje, na miarę II Rzeczpospolitej, przekop przez Mierzeję Wiślaną, tunel pod Świną, Centralny Port Komunikacyjny, zamkniętych przez Platformę i właśnie przywracanych jednostek wojskowych, ośrodków zdrowia, szkół, komisariatów, domów kultury. Nie ma sektora życia kraju, aby nie widać było rozwoju i postępu. Po ośmioletnim marazmie, wypinania się na obywatela, troski o interes połowy klasy politycznej, mafii okradających skarb państwa za pozwoleniem partii rządzącej, to wielka i ozdrowieńcza zmiana!
Przywrócono także, co dla mnie jest ważne, szacunek dla Polski i Polaków, historii, tradycji, jej wizerunku na świecie. Rzeczpospolita ma długą tradycję myśli politycznej, demokratycznej, że wspomnę tylko o epoce Renesansu, Stanisławie ze Skarbimierza, Pawle Włodkowicu, Janie Ostrorogu, Andrzeju Fryczu Modrzewskim, Łukaszu Orzechowskim i innych. Przecież pierwsza Konstytucja Europy, polska, nie spadła z nieba! I to ojciec brytyjskiego konserwatyzmu Edmund Burke, autor przeciekawej dysertacji „O rewolucji we Francji”, chwalił Polskę, że przy okazji wprowadzania Konstytucji „nie została wytoczona nawet jedna kropla krwi”, w przeciwieństwie do „słodkiej Francji”. No i PiS przywrócił wartości chrześcijańskie w dialogu publicznym i argumentach polityków. Przecież przez 25 lat PO, PSL, SLD wspólnie twierdziły, że „w polityce nie ma miejsca na wartości”. Przeciwnie. Doświadczenie ludzkości mówi, że polityka bez wartości degeneruje się w barbarię. Przecież widać, że demokracja - kiedy mówi o uczciwości i poczuciu przyzwoitości polityków, o równości obywateli wobec prawa, o poczuciu odpowiedzialności za kraj – została zbudowana na wartościach. A więc najpierw – Christian values, wartości chrześcijańskie, a potem demokracja, która w swojej podstawowej treści nie jest niczym innym jak rozpisaniem ich na system rządzenia państwem. To od wieków „ABC władzy”, od 300 lat kontestowane przez lewicę - od rewolucji francuskiej, poprzez sowiecką, chińską, „czerwonych khmerów”, ale także niemiecki nazizm i włoski faszyzm. Lewica, która przypisuje sobie prawo własności do demokracji, w istocie od zawsze z tą demokracją walczyła! I tak jest do dziś!
A więc Prawo i Sprawiedliwość wchodzi na scenę wyborczą, wnosząc wielkie wiano osiągnięć z ośmiu ubiegłych lat. Rubryka „ma” jest pełna zrealizowanych już projektów, co nie znaczy, że nie zostało już nic do zrobienia. Owszem, zostało. A eksperci PiS wiedzieć powinni , zwłaszcza teraz, w ogniu przedwyborczej debaty, że także od ich wiedzy i doświadczenia będzie zależało czy Polska utrzyma niepodległość i suwerenność, czy nie.
1/ Partie opozycyjne, zwłaszcza KO i Lewica, twierdzą, że „PiS, to lewica, a nie prawica”. Nonsens. Po pierwsze - od mniej więcej 25 lat, a na pewno od 1997 roku, kiedy socjalista Tony Blair proklamował Trzecią Drogę, pełną wątków programowych skradzionych konserwatystom, a potem David Cameron sięgnął do programu labourzystów - nie ma już jasnego podziału na prawicę i lewicę. Spójrzmy na „prawicę” niemiecką czy francuską – dzieje się dokładnie to samo. Choć teraz używa się raczej terminów – konserwatyści i lewica liberalna - precyzyjniejszych jeśli idzie o system wartości, i ta terminologia jest coraz mniej czytelna. Więc inaczej, dziś w cywilizowanym świecie nie ma partii konserwatywnej - spójrzmy na Stany Zjednoczone, Wielką Brytanie, Niemcy czy Francję - która nie ma szerokiego marginesu socjalnego. Można nawet pokusić się o opinię, że stare demokracje, przeholowały z tym socjalem! Czego skutkiem jest demoralizacja społeczeństwa oraz niekontrolowany napływ imigrantów z Afryki i Azji. W Polsce daleko nam do tego punktu, ale należy o tej „klęsce nadmiaru” pamiętać.
2/ Politycy PiS najwyraźniej nie radzą sobie i z innym zarzutem – „w demokracji każdy projekt społeczny podpisany przez 150 tys. obywateli, powinien być realizowany”. Otóż nie, patrz: petycja do brytyjskiego parlamentu z 2017 roku, podpisana przez 2 mln przeciwników brexitu. Wielka Brytania, jakby nie było kolebka demokracji, a petycja została przez Izbę Gmin owszem, przyjęta i przedyskutowana, ale potem wylądowała w szufladzie. Bo praktyka rządzenia mówi, że władza musi pogodzić interesy różnych grup, zawodowych, wiekowych, narodowych etc. I nawet najbardziej demokratyczny rząd nie jest w stanie tych rozmaitych, często wykluczających się interesów dopasować. To po prostu niemożliwe. Rządzenie państwem polega nie na równoczesnej realizacji potrzeb wszystkich grup, lecz na harmonizowaniu ich oczekiwań, ustalaniu priorytetów, konsensusów, wybieranie tego, co nazywa się a good timing. Oczywiście, chodzi o kształtowanie państwa według swojej wizji, programu oraz rządzeniu – bo taka jest podstawowa motywacja wygrywania wyborów. Lecz sprawowanie władzy jest skuteczniejsze i trwa dłużej, kiedy summa zadowolenia wszystkich grup i środowisk jest zrównoważona. Kiedy, jak mówi psychologia o „syndromie dobrej matki”, wszystkie dzieci, czyli obywatele są „mniej więcej” zadowoleni.
3/ Wciąż słyszę „mamy jeszcze 7-8 projektów programowych, które przedstawimy za tydzień/ miesiąc”. Otóż nie musimy się ścigać z opozycją na ilość projektów programowych – zwłaszcza, że tam nie ma ich wcale. Warto natomiast zastanowić się, co wyborców PiS, z przeproszeniem, wkurza, co ich denerwuje i sprawia, że kilka procent wyborców przewędrowało do Konfederacji. Już wkrótce będą tego żałować, że przypomnę słowa premiera Davida Camerona, który przed kolejnym polling day powiedział do niezdecydowanych: „Idziesz do łóżka z liberalnymi demokratami czy z zielonymi, a budzisz się z labourzystami”. Czyli – głosujesz na Konfederację, a władzę tak czy inaczej, to wyborcza arytmetyka, przejmuje Platforma Obywatelska. A poza tym czy Konfederacja, po ukryciu w garderobie Korwina Mikkego i Grzegorza Brauna przestała kwalifikować się do nazwy „ruskie onuce”? I czy komeraże z Marianem i Jakubem Banasiami, nad którymi ciążą zarzuty prokuratorskie o korupcję, uczyniło Konfederację bardziej atrakcyjną? I czy w programie PiS nie ma dość takich – realizowanych już - haseł jak prawda, wolność, nie tylko słowa, także w sferze przedsiębiorczości ekonomicznej, niepodległość, suwerenność, żeby trzeba było tego szukać w Konfederacji? Nawet jeśli to ugrupowanie osiągnie kilkanaście procent, po przegranej PiS, rządzić będzie KO i Tusk! Tak działa metoda D’Hondta.
4/ w tym wielkim, i słusznym, entuzjazmie aby pomóc Ukrainie, przeoczyliśmy interesy polskich rolników, hodowców, przetwórców. Wielokrotnie słyszałam, że Zjednoczona Prawica nie dość mocno naciska prezydenta Zeleńskiego, by dostrzegł te oczekiwania i wydał zalecenie dla samorządów, by umożliwiły IPN-owi dostęp do mogił, indywidualnych i zbiorowych ofiar rzezi Wołyńskiej. Najbardziej optymalnym wyjściem byłby telefon prezydenta Andrzeja Dudy do jego przyjaciela prezydenta Zeleńskiego z tekstem: ”My, Polacy nie musimy już udowadniać jak wielkimi przyjaciółmi Ukrainy jesteśmy. 10-12 mln ludzi otrzymało pomoc, 3 mln pozostało na prawach obywateli polskich. Trzy miliony, to tyle, ile liberalne państwa, Wielka Brytania czy Niemcy przyjmują przez 6 -10 lat. Ale zbliżają się wybory parlamentarne, nasz elektorat domaga się, by Ukraina współpracowała w rozwiązaniu problemów polskich rolników oraz dostępu do polskich grobów. To duży i ważny elektorat. Więc taka współpraca, to nasz wspólny interes. Bo jeśli my przegramy, przegra i Ukraina, bo Tusk będzie stosował „pomocową niemiecką kroplówkę”. Wybory za dwa miesiące, najwyższy czas, żebyś coś z tym zrobił”. Czyli, więcej asertywności i partnerstwa.
5/ Ataki na chrześcijan w Izraelu, także żołnierzy izraelskich, oraz na polski klasztor elżbietanek w Jerozolimie. Należałoby po kolejnym akcie agresji ze strony ortodoksyjnych żydów jak najszybciej wezwać ambasadora Izraela i Warszawie i poinformować, że to się musi skończyć. Ze jak dotąd nie ma symetrii między polskimi staraniami w zwalczaniu antysemityzmu – bardzo skutecznymi, wziąwszy pod uwagę to, co się dzieje w Niemczech i Francji – a brakiem reakcji władz Izraela na antypolonizm oraz anty-chrystianizm. Musi być w naszych stosunkach symetria, której dotąd nie ma. 6/ Podwyższyć kary dla chuliganów politycznych, patrz: Władysław Frasyniuk, „babcia Kasia”, Marta Lempart, Radek Sikorski, członkowie KOD, niedowarzeni politycy KO na granicy polsko-białoruskiej, uczestnicy agresywnych „czarnych marszów” i obscenicznych gejowskich „marszów dumy”. Przepychanki, bicie i plucie na służby porządkowe, straż graniczną, wojsko, policję. To jak plucie i obrażanie państwa, które jest naszym wspólnym dobrem, i my, większość, sobie tego nie życzymy. Spójrzmy na masakrę służb porządkowych w Stanach Zjednoczonych, we Francji, w Niemczech, w Wielkiej Brytanii, gdzie Policja Metropolitalna nie jest już w stanie pełnić swoich obowiązków statutowych! Tego chcemy?
Brytyjska Partia Konserwatywna za czasów Davida Camerona miała 98 doradców, a on sam – 37. Ekspertów ds. krajowych i zagranicznych, od ekonomii, socjologii społecznej, cyber -bezpieczeństwa i bezpieczeństwa energetycznego, ds. chińskich, amerykańskich, Azji, Afryki i Ameryki Łacińskiej. Bo liderzy partyjni wskazują cel i kierunek, ale to eksperci doradzają – gdzie, kiedy, a przede wszystkim – jak to robić?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/656937-polityka-i-pulapki-rzadzenia