„Tak naprawdę to jest najważniejsze zadanie dla PiS-u, by wytłumaczyć, że gdyby nie było tej dobrej zmiany w 2015 r., to kryzys covidowy, a teraz wojenny, byłyby o wiele bardziej dotkliwe” - powiedział dziennikarz tygodnika „Sieci” Marcin Wikło w „Salonie Dziennikarskim - wspólnej audycji publicystycznej portalu wPolityce.pl, Radia Warszawa, tygodnika „Idziemy”, transmitowanej na antenie TVP Info.
Wikło: Strategia miliona Wietnamów
Oprócz redaktora Marcina Wikły gośćmi Jacka Karnowskiego byli również: Andrzej Rafał Potocki (portal wPolityce.pl), Anna Sarzyńska (TVP) oraz Piotr Semka („Do Rzeczy”). Publicyści dyskutowali o brutalnej kampanii w kontekście wypowiedzi prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego w wywiadzie dla Polskiego Radia o tym, że w czasach pierwszych rządów jego ugrupowania w Polsce nie działo się tak naprawdę nic złego i Polakom to wmówiono.
Mam wrażenie, że to kolejna odsłona tego, co obserwujemy od 2015 r., bo ta wojna, strategia miliona Wietnamów zaczęła się wówczas. Były już takie rzeczy, o których nie pamiętamy, jakaś martwa wiewiórka, jakieś dzieci z Aleppo nieprzyjęte w Polsce, teraz jest pani Joanna. Polacy ciągle mają być tak „dźgani”, ciągle wmawiane jest im, że w Polsce dzieje się coś niedobrego. Myślę, że są na tyle mądrzy, że sami rozeznają, czy w Polsce po 2015 r. tak naprawdę dzieje się lepiej, czy gorzej
— wskazał Marcin Wikło.
Tak naprawdę to jest najważniejsze zadanie dla PiS-u, by wytłumaczyć, że gdyby nie było tej dobrej zmiany w 2015 r., to kryzys covidowy, a teraz wojenny, byłyby o wiele bardziej dotkliwe. Ale czy taki pozytywny przekaz to jest to, z czym PiS powinien iść na sztandarach? Może to wydaje się logiczne, ale kampania ma swoją dynamikę i mam wrażenie, że tu jeszcze będzie parę zakrętów
— dodał publicysta „Sieci”.
Inflacja a poczucie bezpieczeństwa
Prowadzący zwrócił uwagę na badanie, w którym nastroje Polaków na tle obywateli innych krajów UE są zdecydowanie zadowalające.
Oczywiście są pewne zjawiska odbierane jako niekorzystne, np. inflacja czy wojna za wschodnią granicą. I to są elementy, które jakoś nas dotykają. I teraz jest pytanie, czy one zostaną podane, zwłaszcza ta inflacja, jako wina rządzących, czy jako zjawisko obiektywnie niezależne od tego, kto rządzi. I pytanie, na ile jest to odczuwalne w kieszeniach Polaków
— odpowiedziała Anna Sarzyńska.
Dlatego jest to pojęcie putinflacja forsowane przez PiS. Oczywiście, zawsze wojna generuje niekorzystne zjawiska ekonomiczne. Czy to jedyna przyczyna? Ekonomiści się spierają. Ludzie wierzą trochę jednym, trochę drugim. Pytanie, czy ta drożyzna jest na tyle dotkliwa, aby obniżać poczucie bezpieczeństwa
— podkreśliła.
O czym nie wie przeciętny wyborca?
Niewątpliwie sytuacja gospodarcza jest w tej chwili troszkę inna niż w 2007 r. I nie można mówić, że Polska jest krainą mlekiem i miodem płynącą, szczególnie po covidzie i po wojnie
— ocenił z kolei Andrzej Rafał Potocki z portalu wPolityce.pl.
Na uwagę Karnowskiego, że z badań wynika, iż Polska należy do najszybciej rozwijających się krajów, publicysta odpowiedział:
Pytanie, czy wie o tym przeciętny wyborca.
Przeciętny wyborca nie wie o tym. Nie interesuje się swoją sytuacją na tyle, żeby porównywać ja z sytuacją przeciętnego obywatela Litwy, Czech, Węgier, Rumunii, nie mówiąc o Niemczech czy Francji
— dodał.
Ludzie patrzą raczej na własne podwórko i takie wskaźniki ogólnoeuropejskie nic nie mówią. U przeciętnego wyborcy rolę grają emocje. Więc nie tyle takie twarde liczby, jak PKB, tylko bardziej właśnie przekaz medialny. I tutaj jest to pole starcia pomiędzy jedną siłą a drugą
— wskazał publicysta.
CZYTAJ TAKŻE: Nastroje Polaków lepsze niż przeciętnego mieszkańca UE! „Większy optymizm w kwestiach finansowych niż wynosi średnia”
Semka: Szybko zapomnieliśmy o upiornej deklaracji Tuska
To zaczęło się w momencie, gdy Donald Tusk wygłosił zdanie: „Lepszy dla ciebie byłby świt zimowy, i sznur i gałąź”. Życzenia śmierci w polskiej kampanii nie było dotychczas i bardzo znaczące jest także to, jak szybko zapomnieliśmy o tej upiornej deklaracji
— stwierdził Piotr Semka.
Ale ja patrzę troszeczkę tak: niektórzy śledzą sondaże, a ja śledzę, jak wygląda amplituda kolejnych fal wezwań „Gazety Wyborczej”, często dość histerycznych, o stworzenie jednej listy
— dodał dziennikarz.
O ile jeszcze miesiąc temu obowiązywał dogmat, że marsz 4 czerwca uruchomił falę, która wyniesie Tuska w górę, to dwa dni temu przeczytałem histeryczny tekst, że albo będzie wspólna lista, albo opozycja może przegrać
— ocenił.
Sondaż Social Changes
Goście „Salonu Dziennikarskiego” komentowali także sondaż Social Changes dla wPolityce.pl. Jacek Karnowski zapytał, co wynika z przedstawionych tam liczb.
To, że Hołownia zmierza ku zagładzie, to, że pik Konfederacji być może przyszedł za wcześnie i to, że Donald Tusk ciągle nie może przebić progu, który miał przekroczyć już bardzo dawno, dawno temu
— powiedział Piotr Semka.
Bardzo wyraźnie widać również, że jest jeszcze duża pula niezdecydowanych i jednak to oni będą do końca władcami tego bonusu władzy
— wskazał.
Marcin Wikło z tygodnika „Sieci” ocenił natomiast, że „Sławomir Mentzen prezentuje tutaj coraz bardziej szalony lot na ścianę”.
Ale chyba w najbliższej przyszłości nie da się przewidzieć, kiedy Konfederacja mogłaby rządzić samodzielnie, więc w zasadzie można obiecać wszystko, likwidację wszystkiego
— dodał.
To się może podobać niezbyt dojrzałym wyborcom, również takim, którzy nie mają jeszcze praw wyborczych
— ocenił publicysta.
Myślę, że Jarosław Kaczyński z nieco innego powodu ostrzega przed Konfederacją. Wśród bardzo wielu polityków PiS już się ugruntowało: „A, jakoś to będzie, i tak będziemy musieli rządzić z Konfederacją, więc tak naprawdę można się nie starać”. To jest wewnętrzna mobilizacja – trzeba się starać, żeby nie było takiej sytuacji jak w Kielcach. Nie „jakoś to będzie”, trzeba ruszyć kampanię, ruszyć w Polskę, rozmawiać z ludźmi, a nie liczyć na jakiegoś potencjalnego koalicjanta, który może będzie, a może nie
— podkreślił Wikło.
CZYTAJ TAKŻE: NASZ SONDAŻ. PiS znów łapie falę? Wyraźny wzrost notowań obozu Jarosława Kaczyńskiego. Bardzo słaby wynik Trzeciej Drogi
„Trzecia Droga” pod znakiem zapytania?
Myślę, że Konfederacja nie wejdzie do rządu. Oni rzeczywiście tworzą jakąś partię antysystemową, poza tym wydaje się, że nie ma tak naprawdę chętnych, którzy by wzięli Konfederację wraz z jej programem
— powiedziała Anna Sarzyńska.
Natomiast być może będzie gra już po wyborach, któreś z dużych ugrupowań będzie miało szanse na stworzenie rządu i będzie potrzebowało głosów Konfederacji, to być może zagra na jakiś rozłam, który nie będzie trudno tam wywołać, bo Konfederacja jest ugrupowaniem bardzo zróżnicowanym wewnętrznie. Będzie ciekawie
— dodała dziennikarka TVP.
Zdaniem Andrzeja Rafała Potockiego z wPolityce.pl, Konfederacji uda się utrzymać 15 procent.
Nie sądzę, żeby im podskoczyło na te 16, raczej utrzymają to, co jest i powinni być zadowoleni, jeśli to im się uda
— dodał.
Sprawdza się natomiast to, co jeszcze 2-3 miesiące temu również w tym programie mówiłem – że kwestia aliansu Polski 2050 z PSL, bo wtedy już były sondaże spadające, jest bardzo ryzykowna i nie wiadomo, czy do tego aliansu tak naprawdę dojdzie. Szybciej niż myślałem spadło to poniżej 8 proc., w związku z tym pod znakiem zapytania wchodzi wspólna lista PSL i Szymona Hołowni
— wskazał.
Kosiniak-Kamysz co prawda wciąż mówi, że będzie szedł w tym sojuszu, który zawarł, ale jego deklaracje są już coraz bardziej miękkie, mniej kategoryczne niż jeszcze miesiąc temu
— zwróciła uwagę Anna Sarzyńska.
aja
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/656430-salon-dziennikarski-o-brutalnej-kampanii-wyborczej