„Polska złożyła do KE skargę na Niemcy za nielegalnie przywiezione odpady; to pierwszy krok postępowania przed Trybunałem Sprawiedliwości UE” - powiedziała w środę minister klimatu i środowiska Anna Moskwa.
Polska wykazała w tej sprawie maksimum cierpliwości i dobrej woli. Niestety niemiecki rząd wybrał strategię udawania, że problemu nie ma. Niemcy wolą koncentrować swój ekologiczny zapał na walce z polskimi kopalniami węgla, niż na walce z przemytem do Polski tysięcy ton własnych śmieci
— mówi w rozmowie z PAP europosłanka Izabela Kloc (PiS), pytana o skargę na Niemcy, jaką Polska złożyła do KE za nielegalnie przywiezione odpady.
Unijna hipokryzja
Przedstawiciele niemieckiego rządu powołują się na traktaty, stanowczo krytykując Polskę za zakaz importu ukraińskiego zboża, a jednocześnie uznają, że w obszarze gospodarki odpadami obowiązywanie unijnych traktatów kończy się na Odrze. Musimy nauczyć Niemcy walczyć z hipokryzją
— dodała europosłanka Kloc.
Jak wskazała podczas środowej konferencji prasowej minister Moskwa, w Polsce jest 35 tys. ton nielegalnych odpadów porzuconych w siedmiu składowiskach, które zostały wiezione do naszego kraju z Niemiec.
Zwróciła uwagę, że Polska wielokrotnie interweniowała u zachodniego sąsiada na poziomie landowym, federalnym, „nawołując do zabrania tych niemieckich śmieci, które nielegalnie zalegają na polskiej ziemi”.
Zostaliśmy pozostawieni bez wyboru. Używamy takiej ścieżki, jakiej może użyć każde państwo europejskie, korzystamy ze skargi do KE, która jest pierwszym etapem postępowania przed Trybunałem Sprawiedliwości
— oświadczyła szefowa MKiŚ.
Minister zaapelowała do „bardzo zielonego niemieckiego rządu o zabranie niemieckich śmieci”. Jak mówiła, polski podatnik „nie może płacić za wywóz, za zagospodarowanie niemieckich śmieci”.
Następna będzie skarga do TSUE
Polska wielokrotnie wzywała Niemcy, żeby odebrały zalegające nielegalnie w Polsce odpady; kolejnym krokiem, w świetle prawa unijnego, jest skarga do Trybunału Sprawiedliwości UE. Chcemy stwierdzenia, że Niemcy naruszają prawo unijne
— powiedział w środę w Studiu PAP wiceszef MS Sebastian Kaleta.
W pierwszej kolejności chcemy stwierdzenia, że Niemcy naruszają prawo unijne. Niestety, ale większość zalegających nielegalnie w Polsce odpadów, pochodzi z Niemiec
— zaznaczył.
Kaleta wskazywał, że prawo unijne jest takie, że - kto nielegalnie wywozi odpady i zostało to wykryte - jest odpowiedzialny za to, żeby te odpady odbierać. „A Niemcy odmawiają odbierania tych śmieci” - zauważył. W dalszej kolejności, mówił Kaleta, wchodzi w grę odszkodowanie, pokrycie kosztów, które związane byłoby z utylizacją i z pokryciem kosztów środowiskowych.
Z przekazanych w połowie maja przez MKiŚ danych wynika, że w Gliwicach zalega 1300 ton odpadów z Niemiec, w Babinie - 450 ton, w Sarbii - 8700 ton, w Sobolewie 3360 ton, w Starym Jaworze - 1156 ton, a w Tuplicach 20000 ton.
PAP/edy
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/656091-smieci-z-niemiec-nastepnym-krokiem-skarga-do-tsue