Cztery miesiące temu napisał do mnie widz telewizji wPolsce.pl, z prośbą o kontakt do Ukraińca z Charkowa, który wraz z sąsiadami przerobił piwnicę w wielopiętrowym bloku na schron dla ludności cywilnej. W pierwszych dniach inwazji jego osiedle trafiło do „szarej strefy” czyli pomiędzy atakujące rosyjskie wojska i broniących miasta ukraińskich żołnierzy. Roma pokazywał jak po podwórkach jeździły czołgi, gdzie strzelały, gdzie wypadły okna i gdzie urwało kawałek budynku. Kilkadziesiąt osób w podziemiach bloku stworzyło swój mikroświat z miejscem dla dzieci, z miejscem spotkań, narad, z pokojami sypialnymi i wieloma innymi funkcjonalnymi pomieszczeniami. Otóż widz programu „Ukraina w ogniu”, pan Daniel, już dawno stworzył stowarzyszenie, które działa na rzecz obronności kraju i chciał poznać metody dostosowywania piwnic do warunków wojennych.
MOWA O TYM PROGRAMIE:
Był to koniec marca, Rosjanie wykrwawiali się w Bachmucie ogłaszając wielkie sukcesy przy zajęciu kiosku albo budki z kebabami, Rosjanie nigdzie indziej nie byli w stanie kontynuować ofensywy, a po stronie ukraińskiej trwały przygotowania do wypchnięcia najeźdźcy z południa. Putinowska armia była - i nadal jest - zdezorganizowana, bez zdolności do ataku, okopująca się w obwodzie zaporoskim, chersońskim w Donbasie. Skontaktowanie obu mężczyzn - pana Daniela i Romę z Charkowa - było proste a co do celowości - nieco abstrakcyjne.
Zmienia się na gorsze
Jak to jednak bywa w tej piekielnej wojnie, niczego tutaj nie da się przewidzieć. Eksperci mówili - wojny nie będzie, a wybuchła, Kijów padnie, a nie został nawet okrążony, Donbas będzie zajęty, a obecnie front tam zmobilizował się, Ukraińcy ruszą na Chersoń, a wtedy ruszyli na Charków, wiosną będzie kontrofensywa Ukraińców a oto w środku lata jeszcze się na dobre nie zaczęła - i tak w kółko.
Jednak coś się jednak zmieniło od wczesnej wiosny. Zmęczone wysiłkiem pomocowym polskie społeczeństwo weszło w fazę wyborczą, która eksploatuje emocje w jeszcze większym stopniu. Kłamstwa i cyniczne gry polityków oddalają od nas najprawdziwsze obrazy szczerej rosyjskiej nienawiści i sceny ludobójstwa w Buczy, Iziumie i Mariupolu. Podczas obchodów rocznicy zbrodni wołyńskiej nie doszło do oczekiwanego przełomu a Polacy podzielili się jeszcze bardziej - zwłaszcza wewnątrz obozu patriotycznego. Do sejmu z list Konfederacji będą kandydować politycy wprost prorosyjscy. Wagnerowcy pojawili się na Białorusi a nielegalnym imigrantom podchodzącym pod naszą wschodnią granicę kibicują aktywiści spod znaku Janiny Ochojskiej.
Uderzanie w Polskę
Po obu stronach Bugu wylazła małość i partykularne interesiki - premier Ukrainy Denys Szmyhal dla rozgrywki z Zełenskim uderzył w Polskę, stawiając ją w swojej wypowiedzi jako wroga, który utrudnia eksport zboża. Dziś w gazecie „The Kyiv Independent” Sławomir Sierakowski gra na skłócenie Polaków i Ukraińców - powtarza te same tezy co Jan Grabowski w Niemczech: że Polacy tworzą historyczne fikcje i nie chcą przepraszać, ciągle sami domagając się przeprosin.
W Polsce odbieramy głos Szmyhala jako „głos Ukrainy”, na Ukrainie Sierakowski występuje jako „opinia z Polski” - ładnie zgrano uderzenie w rodzącą się perspektywę polsko-ukraińskiego sojuszu. Serial „Reset” obnażył kulisy prorosyjskości polityki Donalda Tuska i Radka Sikorskiego, ludzi, którzy i dzisiaj aspirują do powrotu do władzy, a ten pierwszy podsyca nienawiść w społeczeństwie do stopnia prawdziwie niebezpiecznego wobec wojny na wschodzie.
Nieostrożni Polacy
Nic w tej wojnie nie jest przesądzone, bo sytuacja się zmienia i gra nadal się toczy. Ale na tę chwilę Władimir Putin wygrał niewidzialną bitwę na zmęczenie. Tylko dlatego że Ukraina obroniła niepodległość (bo już się udało) a rząd Polski i społeczeństwo skutecznie wsparli wschodniego sąsiada nie mamy 10 km od Przemyśla rosyjskich czołgów. To jednak może się zmienić. Trudno to zrozumieć siedząc w Polsce, która po tych wszystkich wysiłkach na tę chwilę jest bezpieczna. Ale jak mówił w wywiadzie „Batman” polski ochotnik na Ukrainie, Rosja może Polskę zaatakować, bo „Rosja jest nieobliczalna”.
Nieobliczalna Rosja z wojennym wzmożeniem na wschodzie, niemiecka presja z Zachodu i szalona logika polskiej kampanii wyborczej. To naprawdę może skończyć się bardzo źle. Pan Daniel pracuje u podstaw wcale nie tak abstrakcyjnie jak do niedawna myślałem.
ZOBACZ PRZED CZYM OSTRZEGA POLSKI OCHOTNIK W DONBASIE NA UKRAINIE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/655869-polskie-szalenstwo-wyborcze-czyli-wojna-coraz-blizej