Ależ to musi być ból dla Andrzeja Chyry mieszkać w Polsce rządzonej przez PiS. A do tego ten zły Kościół. „Ryzykuję, ale uważam, że znaleźliśmy się w strefie alarmowej” - straszy aktor w „Newsweeku”. Rozmowa miała pewnie odzwierciedlać przedwyborczy dramat, a wyszła czysta groteska.
Co uwiera Andrzeja Chyrę?
Z rozmowy Aleksandry Pawlickiej z Andrzejem Chyrą miało prawdopodobnie bić jakieś poczucie dramatyzmu, pomieszanego z bliżej nieokreśloną formą patosu. A wyszło? Teorie spiskowe, antyklerykalizm, ale przede wszystkim groteska. Poczucia zadziwienia, budzącego jednocześnie rozbawienie, nie da się wyzbyć podczas lektury całego wywiadu…
Uwierają rzeczy istotne, ale nie tak, jak ból i wściekłość po tym, co zrobił i codziennie robi PiS z Polską i Polakami. Uwiera mnie bezgraniczna ufność jednej trzeciej społeczeństwa w nieomylność Jarosława Kaczyńskiego
— opowiedział aktor „Newsweekowi”, tak przerażony sytuacją w Polsce. Doprawdy?
I równie szybko dostało się polskiej lewicy, Szymonowi Hołowni poniekąd też.
Trzeba odnieść zwycięstwo, a to oznacza, że każdy głos się liczy, naprawdę każdy. Dlatego uwiera mnie, gdy lewica podgryza bez pardonu Tuska
— czytamy.
Ideologiczny spór skrajnej lewicy jest skoncentrowany głównie na walce z liberałami, czego symbolem jest Zandberg jedzący hot doga na Orlenie zaraz po wspólnym głosowaniu z PiS nad Krajowym Planem Odbudowy i szyderczo komentujący Tuska. Po takich zagrywkach lewica powinna chyba pokazać, że front anty-PiS jest aktualny, a nie wciąż go podważać. Do tego Hołownia. Oba te ugrupowania od początku swego istnienia są spełniającą się nadzieją PiS na dzielenie opozycji, a w efekcie jej przegraną
— uderzał Chyra. Czyli opozycja musi być totalna i poddana Tuskowi? To dopiero zaślepienie.
Tusk wydaje się najlepiej reagować na działania PiS, wyprzedza je, gra ostro. Czuć, że ma plan i sięga po niekonwencjonalne środki. Dokonanie zmiany w głowach Polaków wymaga jednak działań, a na razie nie słyszę w tej kampanii o gruntownej reformie szkoły, która utknęła w pruskim systemie stopni i uprzedmiotowieniu uczniów
— stwierdził.
Chyra wściekle: „Polska jest katolickim, zabobonnym, zacofanym krajem”
A dlaczego akurat mowa jest o edukacji? Ponieważ pan Chyra (niczym narrator z myśli marksistowskiego marszu przez instytucje) przekonywał, iż „edukacja to jedna z najważniejszych bitew, którą przegrywamy z narracją katolicko-nacjonalistyczną”.
Odstając modernizacyjnie od Europy, odpadamy z prawie pierwszego szeregu państw rozwiniętych do Trzeciego Świata
— mówił.
Obawiam się upadku standardów i zgody na ich zaniżanie. To nie jest tak, że świat uwziął się na Polskę. To Polska uwzięła się na świat i jest katolickim, zabobonnym, zacofanym krajem, w którym będący u władzy mają możliwość dojenia tego kraju i będą to robić. To, że pozwalamy zaniżać standardy prawne, wolnościowe, obywatelskie sprawia, że nie nadążamy za modernizującym się światem i znów stajemy się krajem kompleksów. Krajem, z którym nikt nie chce robić interesów, któremu nikt nie ufa, bo trudno ufać komuś, kto podpisuje międzynarodowe traktaty, a potem wyrzuca je do kosza.
— dopowiedział niemal jednym tchem, choć patrząc na rozwój Polski, a przede wszystkim twarde dane ekonomiczne i gospodarcze, doprawdy trudno zrozumieć, co autor miał na myśli.
Wracając jednak do szkoły. Jakież to teorie wygłosił aktor?
Wielki sukces PiS polega na tym, że udało mu się zideologizować życie, zdyscyplinować ludzi, zastraszyć obywateli. Osiem lat PiS to pełna podstawówka, ale też osiem roczników, które skończyły prawo i wiele innych kierunków. Na 10 tys. sędziów mamy już 2,5 tys. neosędziów. To nie jest garstka. To jest masa ludzi, którzy dokonują wymiany elit zgodnie z założeniami Kaczyńskiego i jego partii. Mamy z tym do czynienia na każdym polu
— stwierdził w rozmowie z „Newsweekiem”, widząc najwyraźniej wszędzie jakieś układy.
Antyklerykalna obsesja aktora?
Próba przemodelowania szkoły na modłę lewacko-liberalną to nie wszystko. Andrzej Chyra bardzo, ale to bardzo nie lubi Kościoła. Można by nawet posądzić aktora o to, że antyklerykalizm (wyraźnie niezdrowy, wręcz fantazyjny) to jego myśl przewodnia.
W rozmowie padło wyjątkowo płytkie pytanie: „W którym momencie zrozumiałeś, że polski katolicyzm to przemoc?”.
Rozumiem to od dawna. Lampka zapaliła mi się w głowie już wtedy, gdy w wolnej Polsce religia trafiła do szkół. (…) Ksiądz w szkole to usankcjonowanie respektu wobec przedstawicieli Kościoła. Kłaniamy się codziennie sutannie na szkolnych korytarzach, a potem w życiu
— mówił aktor.
Bardzo mnie ciekawi, co czują ludzie przyjmujący komunię od księdza, o którym wiedzą, że ma nieczyste sumienie i może niekoniecznie gwałcił, ale dokonywał macanek na ich dzieciach. Czy rozumieją, że przyjmując tę komunię, sankcjonują to, co robi ten ksiądz?
— dodał. Mało?
Politycy w garniturach i politycy w sutannach dokonują wspólnie wielkiego skoku na kraj, w tym na państwową kasę
— stwierdził Chyra. Można zadać pytanie, czy to już niezdrowa obsesja.
„Wojna (…) na płaszczyźnie ideologii i duchowości”
Ci, którzy czytali, bądź słuchali już wywiady z Andrzejem Chyrą, wiedzą dobrze, że temat „KONSTYTUCJI” musiał się pojawić i w rozmowie w „Newsweeku”:
Dla mnie konstytucja to podręcznik demokracji. Proste, krótkie zdania. Dla każdego łatwe do zrozumienia. Wystarczy otworzyć i czytać, a każdy zrozumie, jak działa PiS
Ale aktor, to kultura, więc i temat sztuki musiał zostać zaprzągnięty do politycznej szarży przeciwko znienawidzonemu PiS.
Drugą sferą równie ważną dla odzyskania polskich głów jest sztuka. PiS chce zrównać z ziemią wszystko, co nie służy jego chwale: teatry, muzea, niezależne kino, literaturę, ale opozycja też nie ma pomysłu na to, jak czerpać z tej skarbnicy
— czytamy.
Wojna, którą dziś w Polsce toczymy, krwawa i najskuteczniejsza, odbywa się na płaszczyźnie ideologii i duchowości. To jest wojna o rząd dusz i PiS ją wygrywa, choć nie ma pierwszoligowych twórców w szeregach. Za to mają w szeregach papieża, Boga i Kościół
— mówił Chyra. I znów ten antyklerykalizm wziął górę.
Potrzeba nam, także politykom, artystów, którzy powiedzą coś, czego nie wiemy, nie widzimy. (…) Jeżeli księża dostają od państwa emeryturę, to dlaczego artyści nie mogą? Tylko 4-5 proc. artystów ma etaty. Tych, którym się powiodło, jest podobnie mało. Reszta klepie biedę, czuje się zaniedbana i zapomniana przez państwo (…) Dobrze to nazwałaś. Kapłani świadomości. Władza myśli, że to kuglarze, którzy mają zabawiać, malować ładne obrazki, śpiewać i grać ku uciesze wyborców. Póki politycy opozycji nie zrozumieją, że kultura to prawdziwe antidotum na odczarowanie polskiego społeczeństwa, wygrywać będzie duchowość fałszywie przypisana dziś Kościołowi
— dodał.
Zła opozycja i dobry Tusk
W rozmowie ponownie powrócił wątek złej opozycji i dobrego Tuska. Zabawne, ale i przewidywalne.
Politycy traktują nas jak dzieci w szkole, które mają słuchać. Podejrzewam, że nie wiedzą, co powiedzieć, nie mają pomysłu, jak ma wyglądać Polska. Nawet dobrego hasła nie są w stanie stworzyć
— wyrzucił swoje pretensje Chyra.
Ale lider Platformy to co innego, nieprawdaż?
Wygląda na to, że wie, co robi. KO nie jest formacją moich marzeń, ale polityka to nie jest kraina cudownie spełniających się snów. KO gwarantuje najwięcej w ramach państwa demokratycznego i ma realną szansę na wygraną
— zawyrokował politolog amator.
Osobiste wynurzenia „zaangażowanego” aktora
Ale szczytem komizmu w tej tragicznej otoczce, którą Pawliczak i Chyra chcieliby narzucić czytelnikom, jest opowieść aktora o powodach jego „zaangażowania”.
Jestem zmęczony. To nie jest tak naprawdę moja bajka. Długo nie wypowiadałem się na temat swoich poglądów, a przez to, że je teraz ujawniam, tracę jako aktor walor kogoś bez przyklejonej gombrowiczowskiej gęby. Ryzykuję, ale uważam, że znaleźliśmy się w strefie alarmowej
— stwierdził, choć Andrzej Chyra od dawna jest znany ze swojego antypisowskiego zacięcia. Jak to więc „długo” się nie wypowiadał?
To nie czas, aby kalkulować, bo w przyszłej Polsce, tej jeszcze bardziej zamkniętej, nie będę już mógł zrobić nic. Próbuję odwołać się do sumień tych, którym brak wyobraźni i ślepota pozwalają wciąż wygodnie żyć. Za chwilę może już nie być tak wygodnie
— postraszył niemal na samym końcu rozmowy.
Aż strach się bać. Ale najpierw można się uśmiechnąć z politowaniem.
olnk/”Newsweek”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/655822-chyra-straszy-w-newsweeku-mial-byc-dramat-jest-groteska