Biegła, która nie jest biegłą, organizuje studia, które nie są studiami, poświadcza nieprawdę w wydawanych przez siebie dokumentach. Prawdziwe w tej historii są tylko duże pieniądze zarabiane przez jej firmę i świetne kontakty naszej bohaterki w wymiarze sprawiedliwości. Prezesi niejednego sądu reklamowali jej usługi na stronach internetowych zarządzanych przez siebie organów.
We Wrocławiu od 20 lat działa Dolnośląskie Centrum Psychoterapii sp. z o.o. (w rejestrach sądowych figuruje od 2010 r.). To firma założona przez małżeństwo Agnieszkę Juszczyk-Mirek i jej męża Piotra (są równorzędnymi współwłaścicielami, oboje zasiadają w zarządzie). Spółka radzi sobie dość prężnie. Rozrosła się na tyle, że ma własne Centrum Medyczne (specjaliści z zakresu psychologii, psychiatrii, neurologii, seksuologii czy logopedii). Drugą składową działalności DCP stanowi Centrum Szkoleniowe, które oferuje kilka rodzajów warsztatów, np. Studium Terapii Dzieci i Młodzieży czy Studium Terapii Par, ale nas najbardziej interesować będzie Studium Psychologii Sądowej (SPS).
KIM JEST BIEGŁY?
Najbliższa edycja SPS odbędzie się pomiędzy październikiem br. a lutym 2024 r. Program został podzielony na 5 dwudniowych zjazdów (jeden weekend w miesiącu). Wystarczy się zapisać i zapłacić 3600 zł, by móc uczestniczyć w warsztatach online, nad których opisem ktoś się porządnie natrudził, ale nawypisywał też głupstw. Oto kilka z nich:
Obszerny blok zajęć praktycznych ma przygotowywać do praktycznego wykonywania roli i zawodu biegłego psychologa sądowego.
Tyle że… zawód biegłego sądowego nie istnieje. Używanie takiego sformułowania świadczy o elementarnym niezrozumieniu obszaru, na którym się chce zarabiać. Biegły to przecież osoba reprezentująca dany zawód (przeróżnych specjalizacji), a uznawana przez sądy czy prokuraturę za eksperta w swojej dziedzinie i z tego powodu powoływana w toczącym się postępowaniu do przedstawienia fachowej opinii.
(…) pozwala absolwentom zdobyć niezbędne kwalifikacje i umiejętności, aby po ukończeniu uzyskać wpis na listę biegłych psychologów sądowych i rozpocząć praktykę zgodnie z polskimi standardami. Program Studium Psychologii Sądowej spełnia wymogi Ministra Sprawiedliwości z 24.01.2005 r. w sprawie biegłych sądowych. Celem Studium Psychologii Sądowej jest kształcenie przyszłych biegłych psychologów sądowych i innych ekspertów współpracujących z wymiarem sprawiedliwości profesjonalnie zajmujących się diagnozą i orzecznictwem psychologicznym.
Obiecywanie wpisu na listę biegłych po ukończeniu kursu w DCP to poważne wprowadzanie w błąd niczego nieświadomych klientów. Jakie wymagania trzeba spełnić, by trafić na listę biegłych przy którymś z polskich sądów? Określa to rozporządzenie ministra sprawiedliwości właśnie z 2005 r. Jego lektura pozwala zrozumieć, dlaczego absurdalna jest informacja, że program studium „spełnia wymogi Ministra Sprawiedliwości z 24.01.2005 r.”. Przepisy sprzed 18 lat nic bowiem nie mówią o programach kształceniowych dla biegłych, bo i mówić nie mogą. Jedyne wymogi to: korzystanie z pełni praw cywilnych i obywatelskich, ukończenie 25. roku życia i posiadanie wiedzy w danej dziedzinie. Przy czym, podkreślmy, nie zdobywa się jej na kilku wykładach wysłuchanych przez internet, a raczej prawdziwych studiach.
Dlatego tak niedopuszczalne jest kolejne zdanie z opisu kursu:
Uzyskane w ramach Studium Psychologii Sądowej zaświadczenie stanowi podstawę do samodzielnego wpisu na listy biegłych psychologów sądowych przy sądach rejonowych i okręgowych.
I wreszcie końcówka opisu, w której po raz trzeci potencjalny klient jest wprowadzany w błąd:
Studia skierowane są zwłaszcza do psychologów zainteresowanych zdobyciem kwalifikacji zawodowych biegłego psychologa sądowego, jak i innych osób z wykształceniem humanistycznym zainteresowanych pogłębieniem wiedzy i umiejętności z zakresu psychologii sądowej.
Podkreślmy raz jeszcze: zawód biegłego sądowego nie istnieje, więc nie ma też czegoś takiego jak kwalifikacje zawodowe biegłego.
W tym wątku o opinię poprosiliśmy też ministerstwo sprawiedliwości. Jego odpowiedź nie pozostawia wątpliwości:
Obowiązujące przepisy przewidują wymóg wykazania przez kandydata na biegłego sądowego zarówno odpowiedniego przygotowania teoretycznego, jak i doświadczenia praktycznego. Natomiast prezes sądu okręgowego, prowadzący postępowanie administracyjne wszczęte wnioskiem o ustanowienie biegłym sądowym, jest zobowiązany przeprowadzić wyczerpujące postępowanie dowodowe w celu ustalenia, czy wnioskodawca posiada niezbędne kwalifikacje. Świadectwa ukończenia kursów, szkoleń, itd. niewątpliwie mogą być dokumentami mającymi znaczenie. W przypadku np. zawodu psychologa konieczne jest jednak przede wszystkim posiadanie kierunkowego wykształcenia wyższego oraz niezbędnego doświadczenia zawodowego. Dokumenty potwierdzające ukończenie szkoleń i kursów mogą zatem stanowić dowód jedynie o charakterze uzupełniającym.
W świetle obowiązujących przepisów dozwolone jest prowadzenie działalności szkoleniowej przez podmioty prywatne, takie jak stowarzyszenia, fundacje, czy spółki prawa handlowego. Dotyczy to również szkoleń przygotowujących do pełnienia funkcji biegłego.
Jednak ukończenie takiego kursu nie gwarantuje kandydatowi pozytywnego rozpatrzenia przez prezesa sądu okręgowego wniosku o ustanowienie biegłym sądowym. Nie jest też warunkiem niezbędnym dla ustanowienia.
Można więc powiedzieć, że resort sprawiedliwości twardo potwierdza nasze ustalenia, a dokumenty wystawiane przez Dolnośląskie Centrum Psychoterapii są dla kandydatów na biegłych niewiele znaczącym dodatkiem do ważniejszej dokumentacji, którą muszą składać w sądach. Ot, dodatkowy papier za jedyne 3600 zł.
A może się mylimy? Może DCP ma taką pozycję, że jego certyfikat zmiękcza serca prezesów sądów i ci chętnie wpisują absolwentów Centrum na listy biegłych? Jedno jest pewne – na sądy pani Juszczyk-Mirek i pan Mirek (na „świadectwach figuruje jako „Dyrektor ds. Szkoleń Dolnośląskiego centrum Psychoterapii”) narzekać nie mogą.
PRZYJAZNE SĄDY
Tu dochodzimy do kolejnej kwestii, która w tej historii zastanawia: jak to możliwe, że prezesi sądów bez jakiejkolwiek weryfikacji, a nawet chyba bez rzucenia okiem na ofertę, promują Dolnośląskie Centrum Psychoterapii? Na stronach internetowych kilku sądów okręgowych bez trudu znajdziemy pisma nadsyłane przez DCP zachęcające do zapisania się na Studium Psychologii Sądowej. Wystarczył faks podpisany przez Agnieszkę Juszczyk-Mirek z przeklejonym opisem ze strony DCP oraz prośba do prezesa, by powiadomił o rekrutacji na oficjalnej witrynie sądu. Nie wiemy, ilu prezesów na to przystało, ale do dziś w sieci znajdują się dowody (wiszą od kilku lat), że Juszczyk-Mirek ulegli m.in. prezesi sądów okręgowych w Rzeszowie, Tarnobrzegu i Siedlcach.
To nie jedyna oznaka dobrej współpracy DCP z sądami. Kolejną jest obecność wśród trenerów Studium Psychologii Sądowej praktyków z wymiaru sprawiedliwości i organów ścigania.
Jednym z nich jest Łukasz Franckiewicz, sędzia Sądu Okręgowego we Wrocławiu. Z jego krótkiej sylwetki dowiadujemy się, że współpracuje z DCP już od 15 lat. Do prezesa wrocławskiego sądu wysłaliśmy więc pytania m.in. o to, czy wyraził zgodę na dodatkowe zatrudnienie w DCP podległego sobie sędziego, kiedy taka zgoda została wyrażona, na jaki czas i na jaką aktywność sędziego.
Prezes sądu nie „wyraża zgodę”, a zgodnie z art. 86 § 5 ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych może wydać decyzję o sprzeciwie wobec zamiaru podjęcia zatrudnienia na stanowisku dydaktycznym, badawczo-dydaktycznym lub badawczym w szkole wyższej, jeżeli uzna, że będzie ono przeszkadzało w pełnieniu obowiązków sędziego, oraz wobec podejmowania lub kontynuowania innego zajęcia, które przeszkadza w pełnieniu obowiązków sędziego, osłabia zaufanie do jego bezstronności lub przynosi ujmę godności urzędu sędziego. Wobec wskazanego dodatkowego zajęcia Pana Sędziego Łukasza Franckiewicza nie wydano decyzji o sprzeciwie. Ten zakres działalności Pana Sędziego był już wielokrotnie badany i nie stwierdzono w tej sprawie jakichkolwiek nieprawidłowości.
Poruszyliśmy również kwestie nie tylko etyczne, ale wręcz wątpliwości co do legalności sposobu działania DCP:
Czy Prezes SO we Wrocławiu ma wiedzę o uwiarygadnianiu przez podległego mu sędziego prywatnego przedsiębiorstwa DCP, które wprowadza swoich klientów w błąd, twierdząc, że organizowane przezeń studia w Studium Psychologii Sądowej (w którym trenerem jest ww. pan sędzia) „skierowane są zwłaszcza do psychologów zainteresowanych zdobyciem kwalifikacji zawodowych biegłego psychologa sądowego”?
Tym pytaniem prezes sądu wydaje się wręcz oburzony:
Prezes Sądu Okręgowego we Wrocławiu nie będzie komentował tego typu oskarżeń, które nie znajdują żadnego potwierdzenia w faktach.
Być może we wrocławskim sądzie niewystarczająco należycie przyjrzano się faktom. Ale o tym za chwilę.
SAMOZWAŃCZA BIEGŁA
Wróćmy do naszej głównej bohaterki. Agnieszka Juszczyk-Mirek przedstawia się jako psycholog, seksuolog, psychoterapeuta. Czasem jako psychoterapeuta systemowy. Najszerszy opis jej kwalifikacji (ze strony DCP) wygląda tak:
Psycholog kliniczny, certyfikowany psychoterapeuta systemowy, psychoterapeuta CBT, certyfikowany interwent kryzysowy Polskiego Towarzystwa Interwencji Kryzysowej, superwizor i trener Polskiego Towarzystwa Interwencji Kryzysowej. Prowadzi psychoterapię indywidualną (w podejściu systemowym, oraz poznawczo-behawioralnym), grupową, terapię rodzin i par, zajęcia psychoedukacyjne i szkolenia. Pracuje z pacjentami i ich rodzinami z zaburzeniami psychotycznymi, zaburzeniami odżywiania, zaburzeniami psychosomatycznymi. Specjalizuje się w terapii zaburzeń lękowych, depresyjnych, psychotycznych, psychoterapii zaburzeń seksualnych, zaburzeń ASD i PTSD. Jest biegłym sądowy w zakresie psychologii klinicznej dzieci i dorosłych oraz seksuologii. Ukończyła psychologię na Uniwersytecie Wrocławskim oraz studia podyplomowe w zakresie Seksuologii na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, oraz w Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego w Warszawie. W zakresie umiejętności psychoterapeutycznych kształciła się także w Szkole Terapeutycznej Psychoterapia Systemowa Indywidualna i Rodzinna WTTS (kurs podstawowy i kurs zaawansowany), Terapia Rodzin - Polski Instytut Ericksonowski, Terapia Małżeństw i Par - Polski Instytut Ericksonowski, Centrum Terapii Poznawczo-Behawioralnej w Warszawie, Studium metod pracy z ofiarami przemocy seksualnej, ich rodzinami i opiekunami - Fundacja Dzieci Niczyje, Studium Opiniowania Psychologiczno-Sądowego - Fundacja Dzieci Niczyje, Centrum Medycznym Kształcenia Podyplomowego w Warszawie.
Niekiedy przy specjalizacji „psychoterapeuta” dodaje też: „nr certyfikatu 112”. W ślad za stroną Polskiej Rady Psychoterapii przejrzeliśmy listy 17 wymienionych tam organizacji wydających certyfikaty psychoterapeuty. Niemal każda oznacza wydawane dokumenty w innym systemie. Na dwóch listach znajdujemy właścicieli certyfikatu o numerze 112, ale nie chodzi w tych przypadkach o Agnieszkę Juszczyk-Mirek. Jej nazwiska nie znajdujemy na żadnej z list.
Nie wykluczamy, że wspomniany certyfikat został wydany przez Polskie Towarzystwo Interwencji Kryzysowej (PTIK), które tego typu certyfikaty podobno wydaje. Wchodzimy na jego stronę internetową. Klikamy w certyfikaty w każdej z kategorii (interwenta, trenera i superwizora), a następnie w listy (jak w 17 ww. przypadkach innych organizacji). Niestety strony są puste. Może to tylko jakieś niedopatrzenie.
Gdzie indziej znajdujemy informację, że pani Juszczyk-Mirek jest superwizorem PTIK. I wcale nas to nie dziwi, bo… PTIK zostało założone przez nią samą. No, może nie samą, lecz z mężem (pani Agnieszka jest prezesem, pan Piotr – członkiem zarządu).
Wielokrotnie próbowaliśmy skontaktować się z naszą bohaterką. Nie odpowiedziała na wysłane mailem pytania, ani nie odbierała telefonu. A naiwnie przyjęliśmy za dobrą monetę hasło ze strony internetowej DCP „Zacznijmy od rozmowy” oraz komunikat zamieszczony obok zdjęcia właścicielki firmy: „Chętnie odpowiemy na Wasze pytania i wątpliwości. Wystarczy skontaktować się z nami telefonicznie, na czacie lub po prostu wysłać maila. Jesteśmy tu dla Ciebie!”
Nie mogliśmy więc też dowiedzieć się, dlaczego na wystawianych przez siebie zaświadczeniach podpisuje się jako „biegły sądowy”. To już może kwalifikować się jako poświadczanie nieprawdy w dokumentach.
Dowód na to jest łatwo dostępny w internecie. Wciąż można znaleźć zaświadczenia o ukończeniu rozmaitych kursów wydawanych przez wrocławską firmę. Niektórzy absolwenci po prostu się nimi chwalą.
Stąd wiemy, że Juszczyk-Mirek nie tylko przez lata posługiwała się tytułem „biegłego sądowego w zakresie psychologii i seksuologii”, ale również pieczęcią, bo tak zdobione są „świadectwa” wystawiane przez DCP – używamy cudzysłowu, bo to tylko szumny nagłówek, który ma sprawiać wrażenie u klientów, że ukończyli jakiś oficjalny kurs podlegający przepisom resortu edukacji i nauki. Ze strony internetowej mogli dowiedzieć się nawet, że ów kurs to „studia”.
Na „świadectwach” znajduje się też adnotacja:
Zaświadczenie [już nie świadectwo – przyp. red.] wydano na podstawie rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej z dnia 11 stycznia 2012 r. w sprawie kształcenia ustawicznego w formach pozaszkolnych (Dz. U. Nr 0, poz. 186).
Może to zwykłe niechlujstwo, a może błąd popełniony z rozmysłem. W każdym razie Dziennik Ustaw o numerze „0” nie istnieje. O działalność DECP pytamy więc w resorcie edukacji i nauki.
I potwierdzamy, że Dolnośląskie Centrum Psychoterapii nie jest jednostką naukową, ani naukowo-badawczą:
Dolnośląskie Centrum Psychoterapii sp. z o.o. z siedzibą we Wrocławiu nie jest jednostką systemu oświaty. Usługi szkoleniowe świadczone przez wymienione Centrum można uznać za działalność oświatową, o której mowa w art. 170 ust. 2 ustawy z dnia 14 grudnia 2016 – Prawo oświatowe. Działalność taka może być podejmowana na zasadach określonych w przepisach ustawy z dnia 6 marca 2018 r. – Prawo przedsiębiorców, we własnym imieniu i na własną odpowiedzialność.
Czyli mówimy o zwykłej działalności gospodarczej polegającej na organizowaniu, powiedzmy, zajęć o ciekawych sprawach. DCP bawi się w szkołę: ogłasza nabór na studia, które nie są studiami, zapowiada przygotowanie do nieistniejącego zawodu biegłego sądowego, wystawia „świadectwa”, a podpisuje je samozwańczy biegły sądowy. Brzydko pachnie z daleka.
Dlatego, jak się okazuje, MEiN zainteresowało sprawą śledczych. W dalszej części odpowiedzi z resortu czytamy:
W związku z prowadzoną działalnością Dolnośląskiego Centrum Psychoterapii sp. z o.o., Ministerstwo Edukacji i Nauki pismem z 05 kwietnia 2023 r. złożyło do Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstw z art. 286 kk (oszustwo) i art. 271 § 1 kk (poświadczenie nieprawdy) przez osoby działające z ramienia Dolnośląskiego Centrum Psychoterapii sp. z o.o. z siedzibą we Wrocławiu
Po pięciu tygodniach ministerstwo zostało poinformowane, że sprawa została przekazana do Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze. Tam wszczęto śledztwo, czyli prokuratura uznała, że zawiadomienie nie jest bezpodstawne.
Ktoś może zapytać, skąd wiemy, że Agnieszka Juszczyk-Mirek nie jest biegłą sądową? Potwierdziliśmy to w ministerstwie sprawiedliwości. Odpowiedź na nasze pytania jest jednoznaczna:
Pani Agnieszka Juszczyk-Mirek nie pełni funkcji biegłego sądowego. Jak wynika z treści § 15 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 24 stycznia 2005 r. w sprawie biegłych sądowych, tytułu biegłego sądowego może używać tylko biegły wpisany na listę biegłych sądowych i wyłącznie przy wydawaniu opinii na zlecenie organu procesowego. Brak jest jednocześnie unormowania ustawowego wprowadzającego ochronę tego tytułu i przewidującego sankcję karną związaną z jego naruszeniem.
Wobec braku takiej regulacji, oceny działania pani Agnieszki Juszczyk-Mirek można dokonać pod kątem ewentualnego popełnienia przez nią czynu zabronionego, np. przestępstwa oszustwa z art. 286 § 1 Kodeksu karnego. Prawnokarna kwalifikacja opisanych działań należy do kompetencji organów ścigania.
Pozostaje oczekiwać na ocenę wydaną przez prokuratorów z Jeleniej Góry.
DZIECI W SIECI
Nasuwają się też pytania o rzeczywiste kompetencje pani Juszczyk-Mirek w dziedzinie psychologii, seksuologii, terapii dzieci itd. Po specjaliście z tych dziedzin raczej nie spodziewamy się, że będzie publikował w ogólnodostępnej przestrzeni internetowej zdjęcia własnych pociech. Oczekujemy powściągliwości w takiej sprawie. Jesteśmy przyzwyczajeni do apelów, aby fotografii naszego potomstwa nie udostępniać. Tymczasem pani „biegła sądowa” w swoich mediach społecznościowych nie ma większych zahamowań jeśli chodzi o swoje dzieci.
Tylko w ostatnich dwóch miesiącach możemy je zobaczyć m.in. na koszykarskim parkiecie, pikniku w parku, przy stole w restauracji, ze świadectwem szkolnym (na zdjęciu dane osobowe dziecka – np. data urodzenia – nie są zamazane, w opisie pani Agnieszka podała nawet nazwę szkoły, a w bogatej galerii znajdziemy uśmiechniętych chyba wszystkich kolegów z klasy jej syna), z domowym królikiem, ale przede wszystkim basenowe czy plażowe – czyli dość roznegliżowane – fotografie jej obojga kilkuletnich dzieci.
Wszystko na publicznym profilu Agnieszki Juszczyk-Mirek. Dostęp ma do niego każdy.
Fotografie dzieci stanowią jednak ułamek publikowanych przez właścicielkę DCP treści. W większości wstawia reklamy udzielanych w swojej firmie porad, terapii, sylwetek zatrudnionych specjalistów. Jest też trzecia kategoria postów. Tu biały wywiad w mediach społecznościowych prowadzi nas do Hiszpanii, w której Juszczyk-Mirek często wypoczywa wraz z najbliższymi i do której zaprasza innych. Tam bowiem z mężem też prowadzi działalność zarobkową. To on formalnie w grudniu 2019 r. zarejestrował na Półwyspie Iberyjskim domenę internetową, która zawiera ofertę wynajmu dwóch apartamentów w nadmorskim hiszpańskim mieście. Być może tak właśnie lokują zarobione w DCP środki. Mają prawo, choć opieka nad nieruchomościami w Hiszpanii jest zajęciem – jak wynika z publikowanych zdjęć – czasochłonnym i można tylko podziwiać, jak nasza bohaterka łączy ją z prowadzeniem prężnie działającego Dolnośląskiego Centrum Psychoterapii.
ZAGROŻENIE PROCESÓW
W tej sprawie, pomijając pomysłowość i operacyjność państwa Mirków (zbliża się już 27. edycja Studium Psychologii Sądowej, które dotychczas nikogo nie dziwiło), inna rzecz jest nie mniej ważna.
Wygląda na to, że zarówno „biegła” Agnieszka Juszczyk-Mirek, jak i jej placówka, ale też może inni „biegli” ustanowieni w oparciu o „świadectwa” DCP, mogli występować w różnych postępowaniach prokuratorskich czy sądowych jako biegli.
W takiej sytuacji należałoby postawić pytanie o bezpieczeństwo akt, które trafiają w ręce biegłego. Zawierają one przecież tajemnice śledztwa, tajemnice lekarskie, wiele danych wrażliwych – zwłaszcza w obszarze psychologii i seksuologii. Czy biegły, który tak naprawdę biegłym nie jest, daje należytą rękojmię ochrony danych, które przetwarza?
Nie można wykluczyć, że te osoby wystawiały „opinie biegłych”, które mogły się stać podstawą niejednej decyzji prokuratury, a może nawet prawomocnych wyroków sądowych. Jeśli tak było, problem może okazać się bardzo poważny, a legalność postanowień prokuratur i sądów może stanąć pod znakiem zapytania.
Nadesłane z ministerstwa sprawiedliwości odpowiedzi na nasze pytania dają dużą nadzieję, że problem nie zostanie zbagatelizowany.
Marek Pyza
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/655814-tylko-u-nas-numer-na-biegla-w-tle-dziwne-szkolenia