Lech Wałęsa, nasz były prezydent i dawniej przywódca Solidarności, największego antykomunistycznego ruchu niepodległościowego na świecie, znowu opublikował żenujące zdjęcia - tym razem z jakiegoś ośrodka w Brzeźnie, gdzie skorzystał z kąpieli, jak pisze: w piwie, w winie i w kozim mleku. Zdjęcie jak to u starego faceta bez poczucia żenady przystało - ot wystaje siwa głowa z mętnej cieczy w wannie, co już skończyło się memami, że Wałęsa wygląda jakby kąpał się w zupie, w żurku, że nadaje się na reklamę zupy w proszku.
Były prezydent chwali się tak wszystkim - od faktycznie ważnych, raczej wcześniejszych, wystąpień jakichś polskich lub zagranicznych zgromadzeń, albo jakąś codziennością typu spacerem w koszulce „Konstytucja” albo właśnie jakimiś wynurzeniami (tu dosłownie: wynurzaniem się z piwa) czy zdrowotnymi, niekiedy naturalistycznymi obrazkami. Kiedyś Wałęsa udostępnił na zdjęciu swoje palce u stóp, a konkretnie pożółkłe i zsiniałe paznokcie, bo miał jakiś z nimi problem medyczny, nie chcę wnikać, a nie polecam też wyszukiwać tego w internecie, bo nie bardzo da się to odzobaczyć.
Gdyby zwykły zjadacz chleba w wieku prawie 80 lat wrzucał tak swoje zwykłe, niezwykłe i obleśne zdjęcia, to zapewne jakiś syn czy wnuczek, mniej lub bardziej dyskretnie zainterweniowałby, fotki usunął, a dziadkowi delikatnie wytłumaczył jak zachowywać się w internecie. A cóż dopiero były prezydent i były przewodniczący NSZZ Solidarność! To nie idzie na konto jego rodziny, ale na konto nas wszystkich, bo sobie komentatorzy zainteresowani życiem noblisty mogą zajrzeć na social media a tam zobaczą zwyrodniały pazur albo siwego chłopa wyglądającego jak kiełbasa w żurku.
Żeby jednak ta żenada ograniczała się do nieestetycznych fotek. Znamy przecież publiczne wypowiedzi Wałęsy, gdzie na wykładzie opowiada o kosmitach odwiedzających naszą cywilizację albo o wynalezieniu roweru, który miał zmienić bieg historii. Strumień świadomości i randomowych skojarzeń są o tyle dla byłego prezydenta opłacalne, że - jak sam przyznał w pandemii, gdy odwoływano wszystkie zaproszenia - zarabia na nich dziesiątki tysięcy euro.
Faceta nie bardzo da się powstrzymać przez sugestie czy wyśmiewanie (setki internautów drwią z niego np. na Facebooku), a że mocno mu zależy na pieniądzach, to może by mu zapłacić jakieś grube pieniądze, by siebie i nas nie ośmieszał? Cóż to dla budżetu rozwijającego się gospodarczo państwa sypnąć dziesiątką albo dwoma dziesiątkami milionów złotych, by Polsce oszczędzić zażenowania, a internautom - zagrzybiałych pazurów. Skoro wydajemy pieniądze na upamiętnienia, pomniki, monumenty i muzea, może czas na jakąś wyższą formę promocji polskości i finansowanie ukrywania postaci wzbudzających zażenowanie. Podpisać umowę, zapłacić i oprócz dbania o wizerunek naszej wspólnoty jeszcze poprawimy stan higieny psychicznej. Co Państwo na to?
OBEJRZYJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/655610-zenujaco-zalosnie-i-walesowato-co-on-wyrabia-w-internecie