Polityk z otoczenia Donalda Tuska w rozmowie z Onetem potwierdził, że sprawa pani Joanny w istocie była tylko pretekstem, by Donald Tusk ogłosił organizację kolejnego marszu, tym razem w październiku. Faktycznie decyzja o organizacji tego wydarzenia zapadła tuż po 4 czerwca.
Decyzja o marszu na przełomie września i października zapadła tuż po marszu 4 czerwca. Zastanawialiśmy się tylko nad momentem ogłoszenia tej inicjatywy. Nie wiedzieliśmy przecież o historii pani Joanny
— powiedziała w rozmowie z portalem Onet osoba z otoczenia Donalda Tuska.
PiS może próbować zdusić efekt marszu, przesuwając wybory na później. Zdajemy sobie z tego sprawę, ale uważamy, że mimo wszystko jest to mało prawdopodobne. Mamy też ponad dwa miesiące do marszu. Mamy już doświadczenie i ekipę, która się sprawdziła. Na pewno jesienny termin nie jest trudniejszy niż czerwcowy
— stwierdził w rozmowie z Onetem polityk KO.
Okazuje się zatem, że Donald Tusk zadecydował się instrumentalnie wykorzystać sprawę pani Joanny, by zapowiedzieć swoją już wcześniej przygotowaną inicjatywę. Zapewne ogłaszając ją nie widział jeszcze, że sprawa pani Joanny wygląda zupełnie inaczej niż przedstawiały ją lewicowo-liberalne media. Policję wezwała psychiatra, u której leczyła się pani Joanna, w związku z podejrzeniem podjęcia próby samobójczej przez pacjentkę.
tkwl/Onet
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/655397-czlowiek-tuska-dla-onetu-decyzja-o-marszu-zapadla-juz-dawno