W sprawie pani Joanny, podobnie jak we wcześniejszych dramatach kobiet, z których polityczny użytek próbowała robić opozycja, nic nie jest takie, jak wydawało się na początku lub jak przedstawiła to stacja TVN, a później Donald Tusk, który na kłamstwie i manipulacji oraz rozgrzewaniu emocji, chce zbijać polityczny kapitał.
Według liberalnych mediów ta historia wyglądała tak, że kobieta, która dokonała aborcji została otoczona przez opresyjnych policjantów, gdy była w szpitalu i gabinecie ginekologicznym. Jednak prawda okazała się zupełnie inna. Policja została wezwana przez lekarkę i to nie z powodu aborcji, lecz możliwej próby samobójczej. Lider Platformy Obywatelskiej natychmiast uderzył w najwyższe tony:
Atak prokuratury i policji na kobietę szukającą pomocy w szpitalu to dopiero początek. Chcesz głosować na PiS lub Konfederację? Powiedz to tchórzu w twarz swojej żonie, dziewczynie, córce!
Na fali tej manipulacji Donald Tusk zapowiedział wielki marsz miliona serc w obronie praw kobiet.
Jednak warto zapoznać się z materiałem policji z samego momentu zgłoszenia sprawy przez psychiatrę. Uderzający jest bowiem powód chęci odebrania sobie życia, który podać miała pani Joanna. Jest nim przeprowadzona właśnie aborcja.
Z materiału, który przedstawiono podczas briefingu w Komendzie Głównej Policji, a który jest zapisem zanominizowanego nagrania z rozmowy dyspozytora ze zgłaszającą sprawę lekarką pani Joanny, wynika niezbicie, że zgłoszenia dokonano z powodu występującego ryzyka targnięcia się na własne życie przez zdesperowaną kobietę. Co więcej zgłaszająca lekarka stwierdziła, że owa próba samobójcza może być wynikiem przeprowadzonej przez jej pacjentkę aborcji, która zażyć miała środek poronny. Choć to słowo w materiale przedstawionym przez policję nie pada, jest wypikane, bowiem objęte jest tajemnicą lekarską. Psychiatra mówi wyraźnie:
Zadzwoniła do mnie pacjentka, którą leczę w poradni, że właśnie chce popełnić samobójstwo (…). Ona dokonała (tu fragment wypikany z powodu tajemnicy lekarskiej, ale chodzi o aborcję) w domu z tego co mówi i po prostu nie może tego znieść, tego wszystkiego znieść i że znaczy już jest po (tajemnica lekarska), powiedziała mi tyle, że dokonała (tajemnica lekarska) w domu, nie może tego wytrzymać, zaraz zażyje leki i się zabije.
Po tej rozmowie dyspozytor powiadomił komendę miejską policji w Krakowie. Dyżurny komendy natychmiast skierował patrol do miejsca zamieszkania kobiety. Uderzające w zapisie tej rozmowy jest to, że pani Joanna skontaktowała się ze swoim psychiatrą, ponieważ nie mogła znieść faktu, że dokonała aborcji. I z tego powodu chciała się targnąć na własne życie. Czy po takim nagraniu lewicowe aktywistki wciąż będą przekonywały kobiety, że aborcja jest ok? Kiedy z tego dramatycznego nagrania wynika, że nie jest ok, nic już potem nie jest ok. Czy kogoś to w ogóle obchodzi?
Czy obchodzi to Donalda Tuska, który natychmiast postanowił rzucić się na tę sprawę, by użyć jej i to w zakłamanej, zmanipulowanej wersji w celach politycznych?
Donald Tusk rozpaczliwie potrzebuje głosów kobiet, jednak ponieważ nie ma dla nich żadnej konkretnej oferty programowej poza suwakiem, który proponował kilka tygodni temu w Krakowie, chce rozbudzić emocje kobiet i skierować ich gniew przeciw rządowi. To Donald Tusk instrumentalnie traktuje kobiety, próbując wykorzystać ich emocje i okłamując je w tej sprawie. Jak wcześniej kłamał w innych. Bo nie jest prawdą, że lekarze nie mogą ratować życia i zdrowia kobiet. W takiej sytuacji można przeprowadzić aborcję i TK nic tu nie zmienił. Jednak jak pokazuje sprawa pani Joanny życie kobiety może być zagrożone po przeprowadzeniu aborcji. Bo ta po prostu nie może tego znieść i może próbować się na nie targnąć.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/655393-historia-pani-joanny-pokazuje-ze-aborcja-nie-jest-ok