Trybunał chyba nie miał obligatoryjności przeniesienia terminu rozprawy dotyczącej wniosku premiera ws. pełnego składu TK, choć mógł tak zdecydować i zdecydował. TK decyduje o przekładaniu rozpraw, a nie premier - powiedział rzecznik rządu Piotr Müller w programie „Tłit WP”. Polityk komentował także sprawę pani Joanny, a także wypowiedź posła Marka Suskiego na temat KPO.
Odroczenie rozprawy Trybunalu Konstytucyjnego
Do 7 września Trybunał Konstytucyjny odroczył w środę rozprawę dotyczącą wniosku premiera Mateusza Morawieckiego w sprawie pełnego składu TK. Jak poinformował po rozpoczęciu w środę rozprawy sędzia przewodniczący Bartłomiej Sochański, do TK nie wpłynęło pisemne stanowisko Sejmu w sprawie wniosku szefa rządu, a na posiedzenie nie stawił się żaden przedstawiciel tego organu. Obecni byli natomiast przedstawiciele premiera i Prokuratora Generalnego.
Rzecznik rządu w czwartek został zapytany o to, „czy Sejm sabotuje działania premiera”.
Z tego, co pamiętam, był problem z głosowaniem na komisji ustawodawczej i to był chyba jednym z powodów, dla których jest jakieś opóźnienie w przesłaniu tego stanowiska
— powiedział Piotr Müller.
Zaznaczył, że „Trybunał decyduje o przekładaniu rozpraw, a nie premier”.
Trybunał chyba nie miał obligatoryjności przeniesienia tego terminu w takiej sytuacji, choć mógł tak zdecydować i zdecydował
— dodał.
Müller zapytany, „czy jest zawiedzony tym, co się dzieje w Trybunale, że de facto Trybunał jest sparaliżowany”, odparł, że „jest zawiedzony postawą niektórych sędziów Trybunału Konstytucyjnego, a nie całego Trybunału”.
Jest tylko kilku sędziów, którzy odmawiają realizacji swoich obowiązków ustawowych i orzekania
— zauważył.
Wniosek premiera
Wniosek premiera do TK dotyczy konstytucyjności jednego z przepisów ustawy o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym (art. 37; ust. 2 zdanie pierwsze). Przepis ten stanowi, że „rozpoznanie sprawy w pełnym składzie wymaga udziału co najmniej jedenastu sędziów Trybunału”. W TK jest 15 sędziów.
Jakiekolwiek uregulowania, które wyłączają lub ograniczają zdolności orzecznicze Trybunału Konstytucyjnego, stanowią naruszenie konstytucji
— wskazywał premier we wniosku. Dodano w nim, że ustawa określająca zasady działania Trybunału może „wprowadzać jedynie takie rozwiązania, które nie pozbawiają TK zdolności do sprawnego realizowania wszystkich funkcji i zadań wyznaczonych mu na mocy przepisów konstytucji”.
Konstytucja zaś - jak wywodzi wniosek - stanowi, że TK składa się z 15 sędziów, zaś jego orzeczenia zapadają większością głosów i „nie określa wprost kworum pełnego składu”.
13 lipca opiniowaniem stanowiska Sejmu do wniosku premiera zajmowała się sejmowa komisja ustawodawcza. Opowiedziała się w wtedy przeciwko uznaniu za niekonstytucyjny przepisu o pełnym składzie Trybunału Konstytucyjnego, o co wnosi we wniosku premier. Negatywnie zaopiniowana propozycja stanowiska trafiła do marszałek Sejmu.
W TK od kilku miesięcy trwa spór o kadencję Julii Przyłębskiej jako prezesa Trybunału, który utrudnia zebranie się Trybunału w pełnym składzie 11 sędziów. Pełen skład Trybunału musi się zaś zebrać m.in. w sprawie styczniowej nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym z wniosku prezydenta, którą Andrzej Duda skierował w lutym do Trybunału w trybie kontroli prewencyjnej. Termin rozprawy TK w sprawie noweli o SN był wyznaczony na 27 czerwca, został jednak zdjęty z wokandy. Na razie nie ma nowego terminu na rozpatrzenie wniosku prezydenta.
W pierwszej połowie lipca premier Mateusz Morawiecki zaznaczył, iż spodziewa się, że w ciągu paru tygodni TK rozstrzygnie kwestię rozumienia pełnego składu. Jak wówczas dodał, jeśli okaże się, że może to być np. dziewięciu sędziów, to liczy na to, że Trybunał szybko podejmie decyzję ws. prezydenckiego wniosku odnoszącego się do noweli ustawy o Sądzie Najwyższym.
Nowelizacja przepisów o SN ma - według PiS - wypełnić kluczowy „kamień milowy” dla odblokowania przez Komisję Europejską środków na realizację Krajowego Planu Odbudowy.
„Czekamy na rozstrzygnięcie TK”
W kontekście sytuacji w Trybunale Konstytucyjnym gość Wirtualnej Polski pytany był również o słowa posła PiS Marka Suskiego. Odnosząc się do pytania Michała Wróblewskiego, czy możemy zapomnieć o środkach z KPO, Piotr Müller odparł:
Absolutnie nie. Czekamy na rozstrzygnięcie Trybunału w tym zakresie. Padła kolejna deklaracja komisarz odpowiedzialnej za ten obszar, w związku z tym czekamy na rozstrzygnięcie TK, bo to jest jedyne, co teraz możemy zrobić.
O to jestem spokojny. Natomiast przedłużający się mechanizm wcześniejszej dyskusji, co się działo w KE, budzą mój niepokój, bo było to pozatraktatowe
— dodał.
Odnosząc się do wypowiedzi posła Marka Suskiego („Nie potrzebuję pieniędzy z KPO. Mnie na chleb wystarczy to, co mam”), Müller stwierdził:
Powiem jednoznacznie, te słowa są niewłaściwe, nie powinny paść. Krajowy Plan Odbudowy jest ważny.
My prefinansujemy Krajowy Plan Odbudowy w tej chwili, w związku z tym te inwestycje są istotne. Te słowa powinien wytłumaczyć sam poseł Suski, uważam, że one nie powinny paść, są niepotrzebne
— dodał.
Rozumiem, że tam jakieś emocje mogły być. Ale jednoznacznie powiem, że takie słowa nie powinny po prostu paść
— ocenił.
„Jestem bardzo ostrożny, by ferować wyroki”
CZYTAJ TAKŻE: Odmowa aborcji 14-latce? Prokuratura dementuje: Ofiara ma 24-lata. Jest śledztwo. Szef MZ: W sprawie są znaki zapytania
Gość Wirtualnej Polski odniósł się także do sprawy pani Joanny.
Od tego są właściwe organy, aby decydować o tym, czy ktoś popełnił błąd. Komisje dyscyplinarne albo organy takie jak prokuratura, a później sądy, aby zdecydować, czy doszło do naruszenia przepisów prawa
— powiedział, pytany, czy funkcjonariusze policji popełnili błąd.
To jest ta rzecz, którą często podkreślam, gdy widzimy różnego rodzaju nagrania interwencji policji czy innych funkcjonariuszy, że od oceny są właściwe organy
— wskazał.
Jak dodał, numer 112 został poinformowany o ryzyku popełnienia samobójstwa przez kobietę, w związku z czym podjęta została interwencja policji.
Już kilkukrotnie widziałem taką sytuację, gdy stacja TVN na przykład poinformowała, że była 14-letnia dziewczynka zgwałcona przez członka rodziny i nie mogła dokonać aborcji. Później się okazało, że to nie była 14-letnia dziewczynka
— podkreślił.
W tamtej sytuacji pan czy inni dziennikarze zadawali pytania o osobę kilkunastoletnią. Okazało się, że osoba była dwudziestokilkuletnia i doszło do przerwania ciąży, zgodnie z prawem
— ocenił Piotr Müller.
Jestem bardzo ostrożny, by ferować wyroki po jakiejkolwiek ze stron
— podkreślił.
CZYTAJ TAKŻE: KE złożyła skargę do TSUE na Polskę. Szydło punktuje: Było już wielu takich, co próbowali odebrać Polsce suwerenność
aja/PAP, Wp.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/655326-sprawa-pani-joanny-muller-przypomina-inne-klamstwo-mediow