Pojęcie „sezon ogórkowy” już dawno odeszło do lamusa i historyczne boje papierowych wydawnictw z lat dawno minionych, by w sezonie urlopowym skłonić czytelników do nabycia ich produktu zostały zastąpione walką w mediach elektronicznych i społecznościowych o tzw. oglądalność i lajki, czyli polubienia świadczące jak wielu dało się złapać na często fake newsy i wyssane z palca wiadomości oraz różne skandaliczne wypowiedzi polityków, walczących o rozpoznawalności i miejsce na listach wyborczych.
Z zimowego snu obudził się Janusz Korwin-Mikke, poseł Konfederacji, od wielu lat bombardujący opinię publiczną swoimi mocno kontrowersyjnymi, często skandalicznymi opiniami - kobiety nie powinny mieć prawa głosu; organizacja imprez sportowych dla inwalidów to jak turniej szachów dla debili; mordowanie milionów ludzi nie było celem Hitlera, nie wiedział o eksterminacji Żydów i gdyby dziś stanął przed sądem zostałby uniewinniony; więźniowie w Auschwitz dostawali trzy razy dziennie wyżywienie, mieli stałe godziny pracy i pewność zatrudnienia i wiele innych, zapewniających rozgłos i popularność w mediach, przede wszystkim tych społecznościowych.
Nic więc dziwnego w tym, że przy okazji tłumaczenia z mównicy sejmowej dlaczego Konfederacja głosowała przeciwko tzw. Ustawie Kamilka, czyli nowelizacją Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, mającej wzmocnić ochronę dzieci przed przemocą, Janusz Korwin -Mikke podzielił się swymi metodami wychowywania dzieci, powołując się na praktykę, bowiem dochował się ich ośmioro:
Kiedyś dziecko bało się ojca, ale dzięki temu nie trzeba było używać przemocy. Jeśli podrywa się autorytet ojca, dziecko się nie boi. Dziecko nie może wchodzić rodzicom na głowę – no i trzeba użyć przemocy, bo nie ma innego sposobu. Nie może być tak, żeby dzieci robiły co chcą, żeby na jezdni właziły pod samochody. Dlatego nie można naruszać tych zasad.
Posłanka Kinga Gajewska nie wytrzymała i odniosła się do tej sejmowej wypowiedzi posła Konfederacji na Twitterze:
Drogi Wyborco Konfederacji, jak kiedyś byłeś lany przez ojca to przypomnij sobie te słowa przy urnie wyborczej.
I tu kończy się poważna sprawa stosunku do przemocy wobec dzieci i w rodzinie, a zaczyna typowa korwinowska polka z przytupem, arogancją i bezbrzeżną pogardą wobec kobiet, znakiem firmowym tego polityka. Zabawił się on bowiem w endokrynologa i grzecznie wytłumaczył posłance Gajewskiej, że plecie bzdury, bo ma za dużo estrogenów. Jak będzie starsza i się jej zmniejszy, to może sama zrozumie, a teraz nie ma co jej tłumaczyć. Swoje doświadczenia w badaniach naukowych nad kobiecymi hormonami postanowił przedstawić szerzej i napisał:
Estrogeny powodują, że kobiety są powabne - ale też dopasowują umysł kobiety do poziomu dziecka. Po godzinie paplaniny dziecka mężczyznę niemal trafia szlag - a kobieta jest zachwycona, że takie mądre. I tak jest dobrze, tak powinno być; ktoś z dzieckiem musi przecież gaworzyć!?
Bardzo się przejęłam tym umysłem kobiety dostosowującym się do poziomu dziecka, choć pewnie wytłumaczyłby mi pan Korwin-Mikke iż z racji wieku mi to nie grozi (choć jako endokrynolog powinien słyszeć o zastępczej terapii hormonalnej) i popadłabym w głębokie przygnębienie, zmniejszając swoją samoocenę do poziomu depresji w Niderlandach, gdybym nie natknęła się w Internecie na pewien króciutki wywód pani trenerki doradzającej kobietom, jak postępować z mężczyznami:
Mózg mężczyzny nie przyswaja takiej ilości słów i z takimi ozdobnikami, jak my zazwyczaj się chcemy skomunikować. W związku z tym jeśli chcesz być usłyszana i zrozumiana przez swojego mężczyznę, dostosuj swój komunikat i formę do tego, na ile on jest to w stanie przyswoić. W związku z tym krótkie zdania. Na temat. Z odpowiednia intencją, Typu: czy ja tylko chcę się wygadać, czy też idę do niego, żeby mi coś doradził. I skrócić komunikat do maksimum?
Dzięki pani o nicku @coach_maya_ori z TIK Toka, autorce powyższej dogłębnej neurologicznej opinii zrozumiałam, na czym polega błąd Korwina-Mikkego. Otóż to, co on uznał za dostosowywanie się kobiety do poziomu dziecka, jest po prostu realizacją w praktyce porad z TIK Toka i nie jest to żadne gaworzenie, tylko „skracanie komunikatu do maksimum”, tak by mózg mężczyzny zdołał jej słowa przyswoić.
Ponieważ w moich tekstach nadużywam zdań wielokrotnie złożonych, powinnam głęboko się zastanowić nad skracaniem komunikatów do minimum, tak aby także mężczyźni mogli je zrozumieć. I myślę, jaki prosty komunikat wystosować do posła Korwina-Mikkego, ale nic cenzuralnego nie przychodzi mi do głowy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/655246-jak-endokrynolog-korwin-mikke-zostal-zdemaskowany