Donald Tusk niczego nie potrzebuje bardziej, niż wskrzeszenia czarnych marszów tuż przed wyborami. Same hasła proaborcyjne nie zdołały wyprowadzić ludzi na ulice, więc zagrał jednostkowym przypadkiem kobiety prześladowanej rzekomo przez władzę. O tym, że to cyniczna gra, świadczy termin i format marszu, który właśnie ogłosił. Na 1 października zapowiedział „marsz miliona serc”. Jakież to przewidywalne. Zadziwiający jest też splot rozmaitych okoliczności wokół materiału TVN.
O sprawie p. Joanny ujawnionej wczoraj przez TVN nie wiemy na razie zbyt wiele. „Fakty” przedstawiły ją jako ofiarę „PiSowskiego reżimu”, ścigającego kobiety za aborcję, której muszą się dopuścić, by ratować swoje życie. Z emocjonalnego materiału wyłania się skrzywdzona kobieta, która udała się do lekarza po przyjęciu pigułki wczesnoporonnej, a zamiast pomocy, otrzymała policyjną asystę. Ta w dodatku zarekwirowała jej komputer, przeprowadziła upokarzające przeszukanie i „potraktowała ją jak kryminalistkę”.
Jak dotąd nie wiemy do końca, jak wyglądała akcja policji w samym gabinecie. Jeśli doszło do nieprawidłowości, powinny zostać wyciągnięte konsekwencje. Na ten moment mamy jednak tylko opowieść p. Joanny i oświadczenie Policji, z którego jednak wyłania się zupełnie inny obraz od przedstawionego w TVN. Okazuje się, że patrol policji oraz pogotowie przyjechały do jej mieszkania po tym, jak lekarz psychiatra zgłosił na numer alarmowy 112, że jego pacjentka powiadomiła go, iż „dokonała aborcji” i „chce odebrać sobie życie”. „Patrol policji na miejscu zastał zapłakaną kobietę, która krzyczała, odpowiadała na pytania w sposób chaotyczny i wyczuwalna była od niej woń alkoholu. Z rozpytania kobiety wynikało, że od lat leczy się psychiatrycznie, tego dnia miała myśli samobójcze i jakiś czas temu zażyła medykamenty wywołujące poronienie. Poinformowała, że środki te zamówiła przez Internet, ale odmówiła ujawnienia szczegółów transakcji zakupu” – czytamy w oświadczeniu. Jak wskazuje policja, zachodziło podejrzenie że nie pochodzą one z legalnego źródła, dlatego zgodnie z procedurami, musiała zabezpieczyć telefon i laptop. Kobieta przewieziona została z domu do szpitala w asyście policji, skąd na wniosek lekarzy, przetransportowano ją do innego szpitala. Jak przebiegło samo badanie, jak wyglądała asysta policji, jeszcze do końca nie wiadomo. Trwają czynności wyjaśniające. Nie zmienia to jednak faktu, że całą historię zmanipulowano, a Donald Tusk wykorzystał ją do własnych, politycznych celów.
CZYTAJ WIĘCEJ: Policja odpowiada na materiał TVN: Lekarz psychiatrii poinformował nas, że kobieta dokonała aborcji i chce popełnić samobójstwo
Jak zatem widać, interwencja policji zaistniała z uwagi na zagrożenie życia kobiety, planującej samobójstwo, a nie z powodu zażycia przez nią pigułek wczesnoporonnych, jak podaje TVN, a za nim Tusk i jego partyjni koledzy. Zmanipulowane przedstawienie tej historii, skutkujące bezpośrednią, oskarżycielską polityczną reakcją Donalda Tuska, wygląda na swego rodzaju operację. Co ciekawe, pełnomocniczka p. Joanny – Kamila Ferenc - jest częstą bywalczynią TVN, występującą na tej antenie w roli eksperta. Działa także w organizacji FEDERA - jest jej wiceprezesem, walczy o „legalną aborcję” i uczestniczy w czarnych marszach.
Było już wcześniej kilka prób grania jednostkowymi przypadkami śmierci ciężarnych kobiet, by dowieść, że polskie państwo nie chroni ich interesów. I choć nie jest to zgodne ani z prawdą, ani z polskim prawem (bo przecież lekarz ma obowiązek ratować życie i zdrowie kobiety, jeśli ciąża stanowi dla niej zagrożenie), Donald Tusk krzyczał na wiecach o mordercach. Teraz próbuje wywołać panikę i społeczne oburzenie nowym aspektem.
Lider PO nie kryje, że jego celem jest wywołanie skrajnych emocji, oburzenia społecznego i masowych protestów. Przecież ulica i zagranica to dwie metody Platformy na przejęcie władzy. Zaledwie kilka godzin po emisji materiału o p. Joannie, miał już gotowy pomysł na wykorzystanie tego przypadku do swoich działań politycznych. Przypadek? Na konferencji prasowej z udziałem innych polityków KO padły najcięższe oskarżenia.
Polska pod rządami PiS-u, to nie tylko prokurator, policjant, ksiądz w szpitalu czy gabinecie ginekologicznym, to nie tylko okrutna kontrola, która czasem doprowadza do tragedii. (…) To także zakusy pisowskiej władzy i osobista potrzeba Kaczyńskiego i Ziobry, żeby wchodzić z buciorami w nasze, wasze życie w każdym aspekcie. Czy to są dzieci i wnuki w polskiej szkole, które stają się coraz częściej ofiarami nie tylko ideologii, ale także sytuacji, w której mają kłopoty, bo mają inne zdanie niż oficjalna linia państwowa. (…) To są szpitale, gdzie lekarze ze strachu czasem nie ratują życia w sytuacji najbardziej dramatycznej. (…) To są wasze sypialnie, gdzie coraz częściej Kaczyński i Ziobro chcą was kontrolować, to są wasze konta, gdzie partia rządząca zamierza kontrolować i obserwować ruch każdej złotówki. (…) Jest rzeczą niezwykle ważną, żebyśmy zrozumieli, że te wybory one będą decydowały o tym, jaka Polska stanie się w październiku
— oświadczył Tusk i zapowiedział „marsz miliona serc” na 1 października. Liczy więc na siłę czarnych marszów, ale nieco łagodniejszą formę niż menelskie „Wyp..ć” Marty Lempart. Sprytne posunięcie. Będzie wystarczająco dużo czasu na podpompowanie antypisowskich nastrojów, a jednocześnie hasło i sprawa będą miały szanse zgromadzić zwolenników niemal całej opozycji. Tusk kolejny raz postawił pod ścianą polityków z innych partii. Jak mogliby odrzucić zaproszenie do udziału w marszu? Jak wytłumaczyć brak aktywnego poparcia dla spraw krzywdzonych kobiet?
Warto w tym kontekście zwrócić uwagę na wywiad Jolanty Kwaśniewskiej dla „Polityki”, która kilka tygodni temu podkreślała, jak ważne jest przebudzenie i aktywizacja kobiet. „Ten rząd sprowadza kobiety do roli przedmiotu, a to właśnie dzięki bierności kobiet PiS może wygrać wybory” – mówiła, podkreślając że „jeśli jakieś hasło będzie w tej kampanii kluczowe to godność”. Czyżby więc wszechobecne w wystąpieniach Donalda Tuska hasła o godności kobiet było jedynie przypadkiem? Wielki marsz ponad podziałami tuż przed wyborami to dla Donalda Tuska wielka szansa na polityczne osłabienie obozu rządzącego. Manipulacja będzie w tej kampanii najsłabszą formą walki.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/655244-przedwyborczy-marsz-miliona-serc-ohydna-gra-tuska