O tych, którzy stają po stronie kremlowskiego reżimu, powielają jego propagandę mówi się, że to ruskie onuce. Określenie nieraz rzucane jest niesprawiedliwe, jak zwykła obelga - ot jak nazwanie kogoś faszystą, ale trzeba przyznać, że jest urokliwe i przemawia do wyobraźni. Kiedy niegdyś mówiono, że na korytarzach Ministerstwa Spraw Zagranicznych wciąż czuć skarpetą Bronisław Geremka to miano na myśli, pełną uniżoności wobec silniejszych, pozbawioną własnych ambicji i celów dyplomację, sprowadzającą się głównie do form i protokołu.
Brudna kampania przedwyborcza w Hiszpanii, czyli jak pognębić konserwatystów
Doświadczonym dyplomatą był ten, kto wiedział jak się kłaniać, w drzwiach przepuszczać, kogo jak tytułować, kiedy można zagaić, jakie komunały wygłaszać, i w którym kącie na rautach, stać. Nic dziwnego, bo wielu naszych przedstawicieli, czy urzędników od spraw zagranicznych to byli współpracownicy bezpieki i wychowankowie towarzyszy radzieckich. Ale też później „szkoły Gazety Wyborczej” i właśnie Geremka.
Zapaszek wciąż się snuje, co czuć nieomylnie gdy czyta się, co mają do powiedzenia byli ambasadorowie i urzędnicy od spraw - bo nie polityki, zagranicznych. By sobie uzmysłowić o co chodzi wystarczy choćby zapoznać się z tym co w wywiadzie dla niemieckiego radia publicznego Deutschlandfunk miał do powiedzenia były pracownik „Gazety Wyborczej”, były ambasador w Niemczech i Stanach Zjednoczonych Janusz Reiter. „Deutsche Welle” omawiając wywiad pisze iż Polska, maszeruje sama, jest osamotniona a powodem jest jak mówi Reiter
brak zdolności polskiej polityki do wykuwania sojuszy, do tworzenia koalicji i wpływania na najważniejsze decyzje dzięki dobrym relacjom z innymi krajami.
Inaczej mówiąc były ambasador i były pracownik „Gazety Wyborczej” opowiada Niemcom jak lichą politykę Polska prowadzi, że nie jest w stanie wpływać na silniejszych partnerów.
Polska w zasadzie maszeruje sama i liczy na dobry wizerunek w Waszyngtonie. Dobry wizerunek jest faktem, ale gdzie są dyplomatyczne zdolności, gdy chodzi o tak delikatną sprawę jak zaproszenie Ukrainy (do NATO).
Pan Reiter jakby zaprosił to ho, ho od razu by Ukrainę przyjęto, a Berlin to nawet bankiet powitalny wyprawił.
Według byłego już na szczęście dyplomaty, w Niemczech i w Polsce nie ma zasadniczych różnić w podejściu do wojny na Ukrainie. Bzdury - różnice są fundamentalne. Niemcy wiedziały o potencjalnej inwazji, finansowały ją, a gdy wojna już wybuchła chciały, by Ukraina jak najszybciej się poddała. Teraz też chcą zakończenia wojny za wszelką cenę, kosztem Ukrainy, by wrócić do robienia interesów z reżimem. Te wszystkie ruchy Niemiec najczęściej pozorowane, zmiany w podejściu wynikają tylko z tego, że Ukraina walczy, bije Moskali, co może nawet doprowadzić do upadku imperium, a przynajmniej pozbawienia go potencjału prowadzenia kolejnych wojen.
Według Reitera „polityka polskiego rządu wobec Niemiec jest błędna i ogranicza jej pole manewru”
Nie trzeba zgadzać się we wszystkim z Niemcami, można krytykować Niemcy, jest po temu wiele powodów, trzeba jednak być wiarygodnym, nie można krytykować wszystkiego, co robią Niemcy, ponieważ wtedy krytyka traci wiarygodność
— mówi Reiter.
Szkoda, że nie wytłumaczył czego już nie wolno krytykować i niby w jaki sposób Polska ogranicza Niemcom pole manewru i uniemożliwia słanie większej pomocy Ukrainie. Może wytłumaczy co takiego zrobiliśmy, że Niemcy były zmuszone do łamania sankcji, słania wyposażenia wojskowego reżimowi Putina i budowania Nord Stream.
Według Reitera Polska nie potrafi wykorzystać tego, że Niemcy popełniły błędy w polityce zagranicznej i przyznały się do tego.
Niemcy całkowicie się pomyliły w ocenie Rosji. Polska miała rację. Dobrze, ale nie można każdego dnia tylko powtarzać, że mieliśmy rację. Trzeba w pewnym momencie zastanowić się, co można zrobić wspólnie. Nie widzę pomysłów, otwartości i gotowości do współpracy, szczególnie z Niemcami.
Ups, Niemcy się pomyliły. Ja i pan Reiter żyjemy chyba w światach równoległych. Cała polityka Niemiec w ciągu ostatniej półtorej dekady to katastrofa, a nie żadna pomyłka. Katastrofą jest polityka imigracyjna, która nie tylko się nie zmienia, ale utrwalana jest w najbardziej nikczemnej formie jak choćby próba zmuszenia nas do zgody na przymusowe przesiedlanie imigrantów. Katastrofą jest polityka energetyczna - nie tylko uzależnianie od ruskiego gazu, ale też cały obłęd klimatyczny, który doprowadził bogate kraje kontynentu do zanoszenia modłów o pogodę, by zima ostra nie była, bo prądu może braknąć i ludzie pozamarzają. Nie ma mowy o żadnej pomyłce w stosunku do Rosji, która od 2014 roku prowadziła wojnę napastniczą przeciwko Ukrainie. Pomyłka może być jednorazowym, nieuświadomionym aktem, czynem z niewiedzy, naiwności, głupoty, a nie procesem trwającym 8 lat. Tyle czasu upłynęło od napaści na Ukrainę w 2014 roku, do kolejnej w lutym 2022 ,a Niemcy przez cały ten czas budowały relacje i biznesy z krwawym reżimem. Współpraca z nim wynikała z cynicznej nikczemnej kalkulacji, a nie nie niewiedzy, bądź wiary, w to, że ruski reżim się zmienia.
Pan Reiter opowiada brednie, ma fundamentalne problemy z rozpoznawaniem rzeczywistości, albo zakłamuje ją, by podlizać się bogatszemu, takiemu bardziej oświeconemu i europejskiemu. Może to właśnie ta szkoła Geremka i Wyborczej. Porażający jest brak jakichkolwiek wniosków. Co z tego, że Niemcy tak bardzo się myliły, prowadziły katastrofalną politykę. Dla Reitera to nie ma znaczenia i tak powinniśmy gorliwie okazywać gotowość do współpracy i realizować co sobie umyślą. Ot może przyjąć zwożonych nielegalnych imigrantów, albo prośby do Brukseli słać. Byłemu ambasadorowi do głowy nie przyjdzie, że to właśnie Niemcy powinny się teraz starać o dobre relacje z nami, a nie my. Że to one powinny wspierać nasze pomysły, naszą postawę, a nie my ich.
Jest bardzo prosty sposób na to, by relacje między Niemcami były znakomite. Niech się teraz Scholz i von der Leyen słuchają Morawieckiego, jak Tusk słuchał Merkel, niech spijają z jego ust, podlizują się mu, skaczą na każde skinienie, służą aportują, gorliwie okazują posłuszeństwo, zgadzają się z naszymi pomysłami i wdrażają je. Niech kilku byłych niemieckich dyplomatów da wywiady polskim mediom opowiadając jak zły jest Berlin, niech doniesie na swój kraj do Brukseli i organizacji międzynarodowych. Niech Polska będzie w Europie punktem odniesienia dla Niemiec, wyrocznią w sprawach Rosji, polityki imigracyjnej, klimatycznej, gospodarczej i wtedy zapanuje między nami wymarzona, wyśniona przyjaźń.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/655110-skarpety-geremka-czyli-dawna-szkola-dyplomacji