Mierzący 15,6 km Tusk z dykty byłby piątym pod względem wysokości obiektem w Układzie Słonecznym.
Donald Tusk lubi się bawić liczbami, ale chyba nie wie, jak niebezpieczna potrafi być taka zabawa. Rodzajem zabawy jest akcja „Aleja Milionerów PiS” autorstwa Platformy Obywatelskiej. Polega ona na ustawianiu na ulicach kartonowych (z dykty?) postaci polityków oraz osób związanych z PiS z przyczepionymi tabliczkami, jakie sumy zarobili w spółkach z udziałem skarbu państwa. „Wiedzę” o zarobkach „milionerów” w PO zaczerpnięto z tekstu Bianki Mikołajewskiej w Wirtualnej Polsce. Napisano tam, że 152 osoby związane z Prawem i Sprawiedliwością zarobiły w spółkach z udziałem skarbu państwa 437 mln zł.
Skupiając się na liczbach pomińmy to, że autorzy akcji przyjęli, iż „milionerzy” nie zasługują na żadne pieniądze. Przyjęli takie założenie, mimo że spółki ich zatrudniające wypracowały zyski kilkakrotnie, a często kilkunastokrotnie wyższe niż w czasach Platformy, zaś ich płace i bonusy były sporo niższe od tych za rządów Tuska i Kopacz. Szef PO wykorzystuje wojeryzm i zawiść. Wojeryzm każe podglądać innych. Zawiść nakazuje sprawdzać, ile inni zarabiają. Skutek ma być taki, żeby tych innych uznać za złodziei. Tusk wprost to powiedział na wiecu w Koszalinie: „Cała Polska widzi, jak bezwstydnie kradną, (…) w biały dzień okradają własny naród. Napychają kieszenie naszymi, polskimi pieniędzmi”,
A teraz „sam tego chciałeś Grzegorzu Dyndało”. Jeśli zarobki w spółkach z udziałem skarbu państwa są kradzieżą, tym bardziej kradzieżą jest pozbawienie budżetu państwa wielomiliardowych wpływów. A Donald Tusk jako premier nie ma konkurencji w „okradaniu w biały dzień własnego narodu”, i to w całej historii Polski. Wedle logiki Tuska, Polakom ukradziono co najmniej 250 mld zł z wpływów podatkowych, gdy to on miał na to wpływ jako szef rządu.
Jeśli zarobione 437 mln zł podzielić przez liczbę 152 „milionerów”, wychodzi 2,875 mln na głowę. Załóżmy, że prezentowani na ulicach w ramach akcji „Aleja milionerów PiS”, czyli w postaci sylwetek z dykty, mają przeciętnie 1,8 m wzrostu. Gdyby dostawić do nich Donalda Tuska i zastosować akceptowane przez niego rachunki, wysokość jego sylwetki z dykty musiałaby uwzględniać to, jaką wielokrotnością 2,875 mln zł jest 250 mld zł, które nie zasiliły polskiego budżetu za rządów obecnego przewodniczącego PO.
Przy mierzących 1,8 m sylwetkach „milionerów” Donald Tusk z dykty musiałby mieć 15,6 km wysokości, czyli jego głowa byłaby już zanurzona w stratosferze (12-50 km n.p.m.). Tam ciśnienie wynosi tylko nieco powyżej 60 hPa, czyli gdyby Tusk nie był z dykty, zagotowałyby się w nim płyny ustrojowe. Na powierzchni Ziemi też powinny się zagotować, biorąc pod uwagę hipokryzję i nieuwzględnianie samego siebie w rachunkach.
Pomijając kwestie techniczne, bo trudno byłoby ustawić postać z dykty wysokości 15,6 km, były to najwyższy obiekt na Ziemi – tak naturalny, jak i dzieło człowieka. W całym Układzie Słonecznym wyższe od ogromnego Tuska z dykty byłyby zaledwie 4 obiekty, w tym najbardziej znana góra na Marsie – liczący ok. 22 km wysokości wulkan Olympus Mons. Piąty pod względem wysokości obiekt w Układzie Słonecznym - Dykta Tusk Mountain, wyprzedziłby mierzący 14,9 km marsjański wulkan Ascraeus Mons.
Tusk z dykty mierzący 15,6 km byłby najwyższym dziełem ziemskiej cywilizacji, co zapewniłoby mu globalną, a może nawet galaktyczną sławę. Tym bardziej, gdyby go odpowiednio udekorować i oferować turystom za odpowiednią opłatą. Nic, co Tusk byłby w stanie zrobić w przyszłości, nie przebiłoby tego, co już zrobił, gdyby to odpowiednio przeliczyć. Pewnie wielu Polaków nawet sobie nie uświadamiało, jaki skarb nasz kraj miał za premiera, a Unia Europejska za przewodniczącego Rady Europejskiej.
Polak potrafi! - można by powtórzyć hasło z czasów rządów Edwarda Gierka. I choć postać z dykty byłaby gigantyczna, powód jej wzniesienia już nie byłby tak wielki. Wprawdzie stracić dla budżetu państwa 250 mld zł to jest jednak osiągnięcie, ale chyba nie warto się tym chwalić. W każdym razie Tusk z dykty wznoszący się na 15,6 km pokazałby wyjątkowość tej postaci, jednak nie byłaby to chyba wyjątkowość godna chwały. Godna sławy może tak – żeby przestrzec innych. Żeby to było historyczne memento.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/655102-zaslugi-donalda-tuska-dla-polski