„Cała Unia Europejska i zachodnia Europa to agenda lewicowa. Oni wzajemnie różne rzeczy sobie wybaczają. Głównym „wrogiem” są dla nich ugrupowania prawicowe, ale też kraje, gdzie państwa, społeczeństwa w dużej mierze, a także rządy, są konserwatywne. I pan Sikorski z panem Cimoszewiczem mogą pić sobie z dzióbków, choć Cimoszewicz jako premier nie dopuścił do nominacji Sikorskiego na funkcję ambasadora. Buzek głosuje z Millerem przeciwko polskiemu rządowi, choć w czasach, gdy był premierem, Miller atakował go niezwykle brutalnie. Ale wszystko to nie ma już dziś znaczenia, bo jest jeden wróg, z którym walczą” - mówi portalowi wPolityce.pl europoseł PiS, prof. Ryszard Legutko.
wPolityce.pl: Wczoraj w TVP Info europoseł Dominik Tarczyński wspominał, że wśród europosłów, którzy poparli rezolucję przeciwko Polsce były dwie przedstawicielki… mniejszości rosyjskiej. W jaki sposób świadczy to o Parlamencie Europejskim?
Prof. Ryszard Legutko: Faktycznie, obie stanowią tę mniejszość rosyjską, jedna europosłanka - Tatjana Ždanoka pochodzi z Łotwy, inna - Yana Toom – z Estonii. Przyznam, że pierwszej z nich, Łotyszki, nigdy nie słyszałem mówiącej w języku innym niż rosyjski. Z drugiej strony wiemy doskonale, że w krajach bałtyckich mniejszość rosyjska jest dość spora, zwłaszcza w Estonii.
Czy można – tak jak ocenił to wczoraj europoseł Tarczyński - postawić tezę, że w Parlamencie Europejskim za rezolucjami przeciwko Polsce razem z PO czy Lewicą przeciwko Polsce głosują Rosjanie lub parlamentarzyści, którzy mogą być finansowani przez Rosję. Nie mówiąc już o osobach zamieszanych w różnego rodzaju afery, jak np. Katargate?
To wszystko prawda. Oczywiście, sposób myślenia w Unii Europejskiej jest taki, że korupcja jest niedobra, ale główny wróg to tak naprawdę Polska i Węgry. I w związku z tym wszyscy są dobrzy: i pani Kaili, i jej kolega Tarabella, socjaliści czy komuniści – w tym również nasi „dawni” komuniści, byli premierzy z „nieskalanym” czerwonym rodowodem, panowie Miller, Cimoszewicz i Belka.
Wszystko to jest jedno towarzystwo i na tym to polega. Cała Unia Europejska i zachodnia Europa to agenda lewicowa. Oni wzajemnie różne rzeczy sobie wybaczają. Głównym „wrogiem” są dla nich ugrupowania prawicowe, ale też kraje, gdzie państwa, społeczeństwa w dużej mierze, a także rządy, są konserwatywne. I pan Sikorski z panem Cimoszewiczem mogą pić sobie z dzióbków, choć Cimoszewicz jako premier nie dopuścił do nominacji Sikorskiego na funkcję ambasadora. Buzek głosuje z Millerem przeciwko polskiemu rządowi, choć w czasach, gdy był premierem, Miller atakował go niezwykle brutalnie. Ale wszystko to nie ma już dziś znaczenia, bo jest jeden wróg, z którym walczą. Ani przyzwoitość, ani prawda, nie mają dziś dla nich wszystkich znaczenia.
I wszyscy ci ludzie – w tym byli premierzy wywodzący się z komunistycznego systemu, w którym wolne wybory nie istniały, chcą dziś wysłać do Polski misję obserwacyjną OBWE, obawiając się o uczciwość głosowania?
To jest taktyka „łapaj złodzieja!”. Traktaty, prawo i pewne zasady, na których powinno funkcjonować dobre państwo, już dla nich nie obowiązują. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej jako taki zupełnie nie działa. Funkcjonuje raczej jako maszyna do wzmacniania własnej pozycji i pozycji unijnych instytucji. Chodzi o to, aby tak interpretować traktaty, aby instytucje europejskie miały coraz więcej władzy.
To jest system głęboko zdemoralizowany. Krzyczą, że w Polsce albo na Węgrzech dzieją się złe rzeczy i to daje im poczucie misji, a także – pozwala naginać prawo tak, jak tylko można. Właściwie nawet nie tylko naciągać, ale wręcz je gwałcić. Jeśli ten proces nie zostanie w końcu przerwany, będzie źle. Widać, że powstaje tu struktura despotyczna, nielicząca się z żadnymi regułami, i bardzo niebezpieczna dla państw takich jak Polska, gdzie te reguły jeszcze obowiązują i gdzie wciąż reprezentujemy tę tradycję europejską.
Unia Europejska natomiast jest „europejska” wyłącznie z nazwy, bo w rzeczywistości jest już tworem kompletnie lewicowym, wymyślonym przez ideologów zrywających z jakimkolwiek dziedzictwem europejskim.
Czy wszystkie te rezolucje wzywające np. do zablokowania różnego rodzaju funduszy unijnych dla Polski, nie skończą się bez ewentualnej zmiany władzy?
Tak, jeżeli, co nie daj Boże, opozycja wygra wybory, a w każdym razie zdoła stworzyć rząd, to natychmiast będzie akcja wsparcia tego nowego rządu. Co więcej, ten nowy rząd tworzony przez obecną opozycję, natychmiast dokona wszystkich oczekiwanych zmian. Będzie popierał centralizację Unii, odejście od zasady jednomyślności. A to będzie Finis Poloniae, koniec suwerennego państwa polskiego. Będą to wszystko wprowadzać: także te zmiany w sferze moralnej. Cała ta ideologia wejdzie do szkół, wzmocni się na uniwersytetach, w sferze publicznej. Będziemy mieli też takie „młotkowanie” prawicy, jak w innych krajach – np. w Hiszpanii, gdzie zbliżają się wybory, a partia konserwatywna nie ma w ogóle żadnego dostępu do mediów. Nie ma tam również takiego przekazu, jaki można znaleźć u nas, w takich mediach jak chociażby wPolityce.pl, „Tygodnik Sieci” czy inne portale i czasopisma konserwatywna. W Hiszpanii czegoś takiego nie ma. Ewentualny rząd obecnej opozycji dążyłby u nas do tego samego i oddałby praktycznie całą władzę unijnym instytucjom, a te nie są przecież samodzielne. Zawsze stanowią bowiem wypadkową hierarchii władz w Europie. Nie będziemy mieli wówczas na to żadnego wpływu, będziemy mogli tylko słuchać.
Stawką najbliższych wyborów parlamentarnych jest niepodległość Polski. Gdy je wygramy, zwiększy się atak na rząd Polski, tylko nie wiadomo, jak długo potrwa, bo za rok mamy kolejne wybory europejskie, a wtedy w UE być może dojdzie do jakichś zmian, choć takiej pewności oczywiście nie mamy.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/654959-prof-legutko-prawica-najwiekszym-wrogiem-dla-obecnej-ue