Polska rezerwuje sobie możliwość zastosowania podobnych kroków - powiedział w RMF FM szef Biura Polityki Międzynarodowej w Kancelarii Prezydenta Marcin Przydacz pytany o zamknięciu przez Rosję polskiego konsulatu w Smoleńsku. Podkreślił, że zasada wzajemności jest absolutnie złotą zasadą w stosunkach międzynarodowych.
Rosja zamyka polską placówkę w Smoleńsku
Polski resort dyplomacji poinformował, że ambasador RP w Moskwie otrzymał w piątek, 14 lipca, notę dyplomatyczną Federacji Rosyjskiej o cofnięciu wydanej 27 czerwca 2011 r. zgody na funkcjonowanie Agencji Konsularnej RP w Smoleńsku. Urząd - podało MSZ - zostanie zlikwidowany 31 sierpnia 2023 r., a jego dotychczasowe zadania sprawować będzie bezpośrednio ambasada RP w Moskwie.
Przydacz pytany w poniedziałek w radiu RMF FM o możliwość odwołania polskiego ambasadora w Moskwie odparł, że „nie ma takich planów na tym etapie”.
De facto została zamknięta jedna z placówek polskich konsularnych, która odpowiadała nie tylko za kwestie wizowe, ale przede wszystkim za kwestię miejsc pamięci. Strona polska rezerwuje sobie możliwość zastosowania podobnych kroków
— mówił polityk.
Jak dodał, Rosja poza ambasadą ma w Polsce jeszcze konsulaty.
Zasada wzajemności jest absolutnie złotą zasadą w stosunkach międzynarodowych
— powiedział Przydacz.
Jego zdaniem dzisiejsze relacje polsko-rosyjskie są zamrożone. Dopytany, dlaczego Polska nie wycofa ambasadora z Rosji odparł, że takie decyzje koordynuje się z partnerami europejskimi.
Aby nie było tak, że tylko Polska wycofuje swoich dyplomatów z Rosji, podczas gdy inni zachodnioeuropejscy partnerzy zostawiają w Moskwie sowich ambasadorów
— dodał.
Prezydencki minister podkreślił również, że „obecność na miejscu ma swoją wartość dla wymiany informacji pomiędzy ambasadorami”.
Dyplomacji zachodnioeuropejscy, ale również inni - spotykają się wzajemnie ze sobą. Wymieniają się obserwacjami, analizami chociażby dotyczącymi sytuacji wewnętrznej. Nie sądzę, żeby tam była koncentracja na utrzymywaniu bliskich relacji politycznych z Rosją. Agresorem
— podkreślił Marcin Przydacz.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Misja OBWE w Polsce
Tematem rozmowy była też misja OBWE podczas wyborów parlamentarnych w Polsce. Przypomnijmy, że Parlament Europejski przyjął rezolucję, w której krytykuje powołanie w Polsce komisji weryfikacyjnej ds. wpływów rosyjskich oraz nowelizację prawa wyborczego. Autorzy ocenili także, że „izba polskiego Sądu Najwyższego zajmująca się sporami wyborczymi nie może być uważana za niezawisły i bezstronny sąd”. Rezolucja wzywa polskie władze „do dostosowania sposobu przeprowadzania wyborów do standardów Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) oraz innych międzynarodowych zobowiązań i standardów demokratycznych”. PE wezwał też do zorganizowania pełnowymiarowej misji obserwacji wyborów parlamentarnych w Polsce.
Do tej pory nie było w Polsce problemu z przejrzystością. Wręcz przeciwnie. Zostały wprowadzone pewne rozwiązania prawne, które mają właśnie tę transparencję zapewnić. Natomiast zaprzęganie Parlamentu Europejskiego przez polską opozycję, wzywanie OBWE, to wszystko ma na celu spowodowanie atmosfery jakiejś niepewności. I to jest cel polityczny polskiej opozycji
— wskazał Marcin Przydacz przypominając, że zdominowany przez lewicowo-liberalnych polityków Parlament Europejski głosował nad rezolucją przeprowadzoną z inicjatywy polskich europarlamentarzystów.
Jeśli czemukolwiek miałyby się przyglądać misje obserwacyjne w Polsce podczas ostatnich lat, to były te wybory, gdy okazało się, że PSL w jednym z okręgów miało niesamowicie wysokie wyniki. Do tej pory nie było w Polsce problemu z przejrzystością. Co więcej, zostały wprowadzone rozwiązania prawne, które mają tą transparentność zapewnić
— zaznaczył Przydacz.
Polityk odniósł się również do słów prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który powiedział, że polskiej polityce grozi „but Berlina”.
W polityce międzynarodowej jasnym jest, że istnieje pewnego rodzaju konkurencja i chęć dominacji przez silniejsze organizmy państwowe tych albo słabszych albo takich, które dają się dominować. I uważam, że są takie państwa europejskie, które próbują narzucać innym państwom swoje koncepty polityczno-międzynarodowe
— mówił minister.
CZYTAJ TAKŻE:
Polska polityka zagraniczna
Prezydencki minister był też pytany o polską politykę zagraniczną. Przydacz wskazał, że „w polityce międzynarodowej jasnym jest, że istnieje chęć dominacji przez silniejsze organizmy państwowe”.
Uważam, że są państwa europejskie, które próbują narzucać innym państwom swoje koncepty
— mówił minister podkreślając, że tymi, którzy powinni prowadzić polską politykę zagraniczną są prezydent, premier i minister spraw zagranicznych.
Dopytywany o ustawę doprecyzowującą zasady współdziałania władz w sprawach europejskich polityk podkreślił, że jest to „chęć doprecyzowania i skodyfikowania pewnych dobrych praktyk, które się zarysowały przez ostatnie lata pomiędzy jednym a drugim pałacem”.
Dodał, że prezydent „ma w pamięci te różnego rodzaju spory, które gdzieś tam w poprzednich latach funkcjonowały”.
ZOBACZ TEŻ:
wkt/PAP/RMF FM
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/654899-misja-obwe-w-polsce-przydacz-to-polityczna-gra-opozycji