„Ale może być też tak, że powstanie koalicja PiS-Konfederacja, która w praktyce wyprowadzi Polskę z Unii Europejskiej, osłabi więzi z USA, a przede wszystkim sprawi […], że Polska nie dostanie już żadnych pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy” - snuje swoje przypuszczenia na łamach „Gazety Wyborczej” Dominika Wielowieyska.
Dziennikarka pochyla się w swoim najnowszym tekście nad kwestią potencjalnych sojuszy powyborczych. W tych rozważaniach główną rolę odgrywa Konfederacja, która z poparciem w okolicach 15-16 procent wyrasta na trzecią siłę w polskiej polityce, bez udziału której niemożliwe może się okazać powstanie jakiegokolwiek rządu po jesiennych wyborach parlamentarnych.
Straszenie Konfederacją
Wielowieyska podkreśla w swoim artykule, że wiodące partie - PiS i PO - niejako zarzucają sobie chęć wejścia w sojusz z Konfederacją, co jej zdaniem, ma stanowić swoisty „pocałunek śmierci”. Konfederacja ma być, według Wielowieyskiej, na tyle skrajnym i antysystemowym ugrupowaniem, że wyborcy mogą czuć obawę przed potencjalnym sojuszem Konfederacja-PiS, bądź Konfederacja-PO.
Sami politycy Konfederacji również dystansują się, przynajmniej publicznie, od pomysłów nawiązania politycznej współpracy z PiS czy PO, obawiając się, że stracić na tym może nimb antysystemowości, na którym oparte wydaje się być istnienie formacji Mentzena, Bosaka i Brauna.
Dominika Wielowieyska zdradza, że jeden z jej anonimowych rozmówców z opozycji zauważył, iż kluczowe dla zwycięstwa Platformy w wyborach będzie przekonanie społeczeństwa o tym, że Konfederacja jest „wyhodowanym sojusznikiem PiS”. Dziennikarka „Wyborczej” sama podejrzewa, że najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest właśnie współpraca Jarosława Kaczyńskiego z Konfederacją. Niesie to jednak - według niej - pewne obciążenia dla samego PiS.
PiS boi się, że jego wyborcy stwierdzą, że w sumie nie ma wielkiego znaczenia, czy zagłosują na Kaczyńskiego, czy na Bosaka i Mentzena. A niektórzy wyborcy partii rządzącej zniesmaczeni złodziejstwem i kolesiostwem nigdy nie zagłosują na Tuska, ale chcą jakoś PiS ukarać. Najlepszym wyjściem jest przerzucenie głosów na Konfederację, bo będą mieli ten komfort, że opozycji demokratycznej nie dopuszczają do władzy
— zauważa w swoim tekście Wielowieyska.
Szara eminencja?
Publicystka „Gazety Wyborczej” uważa, że Jarosław Kaczyński może posłużyć się wypróbowaną taktyką rozbijania mniejszych partii, które wchodzą z PiS we współpracę, aby dokonać w nich podziału i zorganizować sobie grupę parlamentarzystów, którzy byliby skłonni popierać w głosowaniach inicjatywy partii Kaczyńskiego.
Kaczyński oczywiście nie chce robić koalicji z nikim, a jeśli już, to z częścią Konfederacji. W zależności od wyniku wyborów rozważa różne warianty. Najchętniej po wyborach doprowadziłby do podziału Konfederacji, z grupą posłów tego klubu stworzył rząd, zaoferował posłom lukratywne posady
— twierdzi Wielowieyska.
W tym kontekście, autorka artykułu przywołuje postać Michała Dworczyka, który miał według niej odpowiadać za transfer polityczny Wojciecha Kałuży z sejmiku śląskiego, w którym PiS - dzięki tej zmianie - uzyskał większość. Wielowieyska dopatruje się w tym zakresie również działalności Przemysława Wiplera, którego osoba łączy oba środowiska polityczne (w których był), choć jednocześnie zauważa, że były poseł nie jest lubiany w kierownictwie PiS.
Wielowieyska podaje treść maila, jaki miał być wysłany przez Dworczyka do premiera Morawieckiego, co jej zdaniem ma uwiarygadniać sposób, w jaki partia rządząca, a zwłaszcza sam Michał Dworczyk (nazywany przez Wielowieyską „człowiekiem od zadań specjalnych”) współpracuje z koalicjantami.
Ciekawy jest mail Dworczyka do premiera Morawieckiego. „Mateusz, sprawa z Kukizem wygląda tak: projekt ustawy jest złożony, umówiłem się dziś na następujące terminy: pierwsze czytanie 2-3.04, drugie i trzecie 25.03. Poseł sprawozdawca - Rzymkowski. Kukizy zadowolone”. Mowa o ustawie antykorupcyjnej autorstwa Kukiz‘15. „Tyszka, podkreślając, że muszą się uwiarygadniać, i to nic osobistego, obiecał, że będzie się >>uwiarygadniał<<, atakując rząd >>in corpore<< [w komplecie], a nie personalnie - zobaczymy” - pisze Dworczyk
— podaje dziennikarka „Wyborczej”.
Unijna perspektywa
Oczywiście koronnym punktem wszelakich analiz ludzi, związanych ze środowiskiem redakcji Adama Michnika, jest podnoszenie kwestii polexitu, jaki rzekomo miałby Polsce grozić, gdyby Prawo i Sprawiedliwość po raz trzeci z rzędu utworzyło rząd, tym razem - być może - z udziałem Konfederacji.
Ale może być też tak, że powstanie koalicja PiS-Konfederacja, która w praktyce wyprowadzi Polskę z Unii Europejskiej, osłabi więzi z USA, a przede wszystkim sprawi - o ile zapowiedzi PiS i konfederatów będą realizowane - że Polska nie dostanie już żadnych pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy i głównego budżetu UE albo tylko niewielką ich część
— podkreśla Wielowieyska.
Totem Unii Europejskiej działa w „Gazecie Wyborczej” niezwykle mocno. Najlepszym tego świadectwem jest, że redaktor Wielowieyską mało interesują reperkusje wewnętrzne po zawiązaniu ewentualnej koalicji PiS z Konfederacją (które, przynajmniej według zapowiedzi samych konfederatów byłyby znaczące), a jedynie sama relacja Warszawy z Brukselą.
CZYTAJ TEŻ:
pn/Gazeta Wyborcza
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/654736-wielowieyska-straszy-w-gw-koalicja-pis-i-konfederacji