W październiku rozstrzygnie się przyszłość Polski w Unii Europejskiej; przez brak mobilizacji, wiary, lenistwo możemy stracić to, co jest największym skarbem: niepodległość bezpiecznej ojczyzny - powiedział w piątek szef PO Donald Tusk. Ocenił, że najbliższe wybory to „bój o wszystko”.
Strasznie Polexitem
Lider Platformy podczas spotkania z mieszkańcami Koszalina przekonywał, że „PiS mówi o tym półgębkiem, Konfederacja mówi o tym otwartym tekstem - ich celem jest wyprowadzenie Polski z UE”.
To jest postulat prosty, oni są do niego przekonani i on nie wymaga żadnych nadzwyczajnych operacji
— stwierdził.
Pamiętajcie o tym, że te wybory to śmiertelnie poważna sprawa. Nie dajcie sobie robić wody z mózgu. Słuchajcie uważnie, bo macie tysiąc możliwości, aby dotrzeć do prawdy na temat rządzącego PiS i udającej opozycję przybudówki PiS
— powiedział Tusk.
Jest bowiem - jak mówił - „taka partia, która udaje opozycję, o której już właściwie wiadomo, bo to wyszło na jaw w tych słynnym mailach Dworczyka i nie tylko, że tak naprawdę PiS przygotował sobie pewną przybudówkę, która trochę udaje opozycję, ale tak naprawdę bywa arcy-PiS w wielu sprawach”. Przewodniczący PO tłumaczył, że chodzi o partię, która głosowała „przeciwko przepisom, które mają chronić polskie dzieci przed przemocą, która czasem kończy się śmiercią”.
„Ludzie muszą otworzyć oczy”
Nawiązał w ten sposób do uchwalonej w czwartek przez Sejm nowelizacji Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, mającej wzmocnić ochronę dzieci przed przemocą. Projekt tej noweli powstał kilka dni po śmierci 8-letniego Kamila z Częstochowy. Zmiany poparł niemal cały Sejm. Przeciw noweli głosowało 11 posłów z Konfederacji i Wolnościowców.
Ludzie muszą otworzyć oczy. Polityka to nie jest jakiś jednorazowy dowcip: +a zrobię na złość temu, tamtemu+. My, jako wyborcy, oddamy Polskę w ręce kolejnej ekipy i od tego będzie zależało nie tylko bezpieczeństwo Polski, jej obecność w UE, ale też bezpieczeństwo wszystkich polskich dzieci
— podkreślił Tusk.
Przewodniczący PO dodał, że „lider tej partii umieścił na jednej z platform społecznościowych swoje zdjęcie, ze swoimi córeczkami i podpisem: jestem zwolennikiem przemocy symbolicznej”.
A więc bicia dzieci, mówiąc krótko
— dodał lider PO.
Co trzeba mieć w głowie i co może zgotować Polsce ktoś, kto ubiega się o władzę i kto z takim nadzwyczajnym wyczuciem humoru bierze swoje dzieci, robi im zdjęcie i mówi, że jest zwolennikiem przemocy? Pomyślcie
— mówił Tusk, zwracając się do zgromadzonych.
Zauważyliście pewnie, że niektórzy wyborcy są gotowi nawet przełknąć takie bzdury, jakie pojawiają się dziś w przestrzeni publicznej, że nie będzie żadnych podatków, nie będzie publicznej ochrony zdrowia, nie ma co płacić w ogóle emerytur. Pojawiają się takie dziwolągi. Ludzie tego poważnie nie traktują, może i słusznie
— zaznaczył Tusk.
Zwracając się do zgromadzonych Tusk powiedział: „co do jednej sprawy nie możecie mieć wątpliwości”.
Naszym zadaniem jest ochronić Polskę przed syntezą przemocowości i pogardy dla ludzi, w tym dla naszych dzieci
— wskazał.
Sposób na media publiczne
Ci, którzy zniszczyli media publiczne przekroczyli prawo. Łamanie niezależności mediów publicznych powinno skończyć się przed sądem i skończy się przed sądem - zapowiedział przewodniczący PO Donald Tusk. Wskazał, że należy zabezpieczyć telewizję publiczną przed partyjnymi wpływami.
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk w piątek podczas spotkania z mieszkańcami Koszalina (woj. zachodniopomorskie) zapytany został, co się stanie z TVP po wyborach, czy będzie to nadal telewizja rządowa.
Mówiłem już co zrobić, żeby uwolnić telewizję publiczną od dzisiaj rządzących i od najemników, bo tam już w ogóle nie ma dziennikarzy, są wyłącznie najemnicy władzy. Mamy przygotowanych kilka scenariuszy o charakterze prawnym, takim legalnym i każdy z nich będzie do zastosowania w zależności od wyników wyborów i sytuacji. I na pewno będzie to jedna z pierwszych decyzji
— odpowiedział Tusk.
Ci, którzy zniszczyli media publiczne (…) przekroczyli prawo. Rola mediów publicznych to jest coś, co jest zapisane w przepisach polskiego prawa. Nikt łaski nie robi wtedy, kiedy jest u władzy, kiedy szanuje niezależność mediów, ponieważ łamanie niezależności mediów publicznych powinno skończyć się przed sądem i skończy się przed sądem. Telewizja publiczna jest dzisiaj skorumpowana i działa bardzo wyraźnie przeciw wielu przepisom ustawy, które dotyczą mediów publicznych i przeciwko konstytucji. I tutaj nie trzeba będzie jakoś szczególnie tego udowadniać
— wskazał. Jak mówił „tej telewizji publicznej - i tu trzeba zrobić wszystko - nie można oddać jakiejkolwiek innej partii”.
I mówię też o partii, której jestem przewodniczącym
— dodał.
Zauważył, że dzisiaj, m.in. dzięki internetowi, jest możliwość sprawdzania faktów, a nie słuchania tylko tego, co polityk potrafi powiedzieć. Zwracając się do młodego człowieka, który zadał mu pytanie o TVP powiedział:
Jesteś młody, na pewno nie byłeś świadkiem tego, jak funkcjonowała telewizja publiczna, kiedy ja byłem premierem. Ona była wobec mnie krytyczna i pracowali tam ludzie, którzy jednoznacznie deklarowali się jako moi wrogowie polityczni i mieli swoje pasma, swoje audycje, i mnie do głowy nie przyszło by ręcznie sterować telewizją publiczną mimo, że wiedziałem, że politycznie będą na tym tracił.
Niektórzy się ze mnie śmieją, także w mojej partii, uważając, że jestem naiwny, a ja naprawdę jestem przekonany, że niezależne media, a więc prywatne media i publiczna telewizja, która jest odseparowana od partii politycznej, w tym od rządzącej partii politycznej, że takie media będą budowały różnoraki, ale jednak obraz zbliżony do rzeczywistości i wtedy źli ludzie, kłamcy i złodzieje nie mają szansy
— powiedział Tusk.
Gdyby telewizja publiczna była przyzwoita, nie tam pro Tuskowa, przyzwoita, PiS miałby dzisiaj 10 procent
— ocenił.
35 procent Polaków, czyli tyle ile mniej więcej dziś jest wciąż gotowych głosować na PiS ma dostęp tylko do TVP Info. I pewnie większość z nich tego nie usłyszy, ale macie okazję się z nimi widywać, czasami nawet w rodzinnych domach. Powiedzcie im, że to, co my chcemy zrobić, to chcemy im przywrócić wolność. Ludzie, którzy mają dzisiaj dostęp tylko do telewizji PiS-owskiej, rządowej, to są ofiary PiS-owskiego reżimu w dużo większym stopniu niż my wszyscy tu siedzący, bo my mamy chociaż inne źródło informacji
— mówił.
Paradoks polega na tym, najbardziej na tym, że żeby odsunąć PiS od władzy i przywrócić ludziom telewizję publiczną, powinni ci najbardziej zagorzali wyborcy PiS-u, bo to im TVP Info, Kurski i jego następcy, robią wodę z mózgu. To ich skazali na klatkę, skazali na taki ciemny bunkier, gdzie ta przestrzeń jest wypełniona wyłącznie kłamstwem i manipulacją, a więc oni są naprawdę ofiarami, i dlatego trzeba uwolnić telewizję od nich
— dodał.
Powinni odpowiadać ci, którzy tę upiorną telewizję skonstruowali
— powtórzył. Powtórzył też, że należy zabezpieczyć telewizję publiczną przed partyjnymi wpływami, czyli - jak powiedział „wrócić do tego, co tak naprawdę jest zapisane w konstytucji”.
My Ameryki nie musimy odkrywać. Czasami jak wam do głowy przyjdzie takie pytanie: a co ten Tusk zrobi jak wygra wybory, czy tam coś wymyśli? Tak naprawdę przywrócimy rządy konstytucji i elementarnej moralności, przyzwoitości. Nic nie trzeba wielkiego odkrywać
— zaznaczył przewodniczący PO.
Tusk poucza wierzących
W interesie Kościoła jest przegonić PiS, bo to on rujnuje jego reputację - ocenił w piątek podczas spotkania w Koszalinie lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk. Jego zdaniem to PiS powoduje, że ludzie wierzący nie są w stanie w nim wytrzymać.
Podczas spotkania z mieszkańcami Koszalina Tusk został zapytany o to, czy może obiecać, że Ministerstwo Edukacji i Nauki odzyska swoje pieniądze, które dzisiaj daje księżom i przekaże je na podwyżki dla nauczycieli.
Panie premiera, ja chcę znowu wolnej, świeckiej Polski
— mówiła uczestniczka spotkania.
Według Tuska takie pytanie osoby z 40-letnim stażem nauczycielskim, która jest osobą wierzącą, to wielkie oskarżenie wobec tych, którzy tak na prawdę podmyli fundamenty tradycje religii chrześcijańskiej w Polsce „poprzez ten dwuznaczny, a czasami wyjątkowo paskudny splot władzy i Kościoła”.
Sojusz Kościoła z tronem zawsze wychodził bokiem Kościołowi
— ocenił lider PO.
Tusk powiedział, że jego pokolenie pamięta Kościół, który stał po stronie słabszych, pamięta księży, którzy ginęli za Solidarność i w którym protestujący mieli sposobność skorzystać z opiekli Kościoła, który stał po stronie słabszych i bitych.
Dziś mamy do czynienia z Kościołem, a przynajmniej lwią częścią jego hierarchii, Kościołem, który jest spleciony z władzą, który stoi po stronie pieniędzy, po stronie silniejszego. Który nawet nie jest w stanie zauważyć ludzi słabszych, którzy potrzebują znaku nadziei i pomocy
— mówił Tusk.
Według niego natura rozwiązała problem religii w szkołach, bo w szkole jego wnuka był on jedynym, który na lekcje religii chciał chodzić, a w Łodzi niedługo w ogóle nie będzie, ponieważ nie ma zainteresowania.
Odpowiedzialność za ten proces - czy on jest dobry, czy zły nie nam oceniać - ale cała odpowiedzialność za to, co dzieje się dzisiaj z polskim kościołem spada na hierarchów i PiS - pół na pół
— stwierdził.
Podkreślił, że zna ludzi, którzy swoją wiarę traktują poważnie, pomagają ludziom, jak siostry zakonne, zakonnicy czy księża angażujący się społecznie, czy na rzecz chorych lub upośledzonych.
Gdy ludzie poważnie traktują swoją wiarę, to Bóg jest obecny w takich miejscach, czy takich chwilach
— ocenił.
A później wracamy do tej ponurej rzeczywistości, do świata, w którym tak trudno nam odróżnić Kościół od budynku, od komitetu centralnego PiS-u, księdza od działacza partyjnego. To też musi się skończyć
— stwierdził Tusk.
I to też mówię z pełnym przekonaniem: w interesie Kościoła i ludzi wierzących, jest przegonić PiS, bo to on rujnuje reputację Kościoła i to on powoduje, że ludzie wierzący nie są w stanie czasami już wytrzymać
— dodał.
kk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/654665-tusk-w-koszalinie-czy-powiedzial-cos-nowego