Zamykanie oczu na problem i uciszanie społecznego zaniepokojenia naiwnymi komunikatami nie pomoże rozwiązać kryzysu. Warunkiem jest zrozumienie jego przyczyn, analiza jego istoty i roztropne wyznaczenie kierunków, uwzględniających doświadczenie krajów Europy Zachodniej. Bezrefleksyjne otwarcie się na proces masowego napływu migrantów zakończy się katastrofą. Trzeba wyciągać wnioski z doświadczeń innych.
Wydawałoby się, że jesteśmy w sytuacji uprzywilejowanej. Francja, Niemcy i wiele innych krajów boryka się dziś ze skutkami decyzji podjętych dekady temu. Sądzili, że znaleźli łatwy sposób na uporanie się z kryzysem demograficznym, poprzez szerokie otwarcie granic migrantom z biednych wówczas krajów (często islamskich) i napędzanie własnej gospodarki poprzez wykorzystanie „taniej siły roboczej”. Dziś widzimy efekty. Gospodarka zachodnia może i ma się dobrze, ale konsekwencje polityki wielokulturowości i „społeczeństwa otwartego” są destrukcyjne. Destabilizacja nie rozciąga się jedynie na działania społeczne czy polityczne, ale ma określoną cenę. Za przykład niech posłużą tylko wydarzenia z ostatnich dni. Trwające przez tydzień zamieszki we Francji wygenerowały potężne straty. Przedsiębiorcy szacują szkody na ok. miliard euro. Firmy ubezpieczeniowe zdołały na razie rozpatrzyć 11 tys. roszczeń i wyceniły je na co najmniej 650 mln euro. A to przecież tylko niewielki fragment rzeczywistości, z jaką od dekad boryka się Zachód.
Patrząc na Zachód, trzeba wyciągać wnioski. Nie wystarczy słusznie blokować skandalicznego pomysły Komisji Europejskiej o przymusowej relokacji przebywających w tamtych krajach migrantów, ale rozsądnie przeanalizować przyczyny kryzysu migracyjnego, który nie powstał tam z dnia na dzień. Dobrze się stało, że rząd wstrzymał prace nad technicznym rozporządzeniem ws. pracowników zagranicznych. Bo choć zrozumiałe jest, że musimy rozwiązać kwestię rosnącego zapotrzebowania na rynku pracy, projekt przewidujący wprowadzenie ułatwień wizowych dla co najmniej 400 tys. migrantów, w dużej części z krajów muzułmańskim, może wywołać słuszne obawy społeczne. Sprawa została na razie zamrożona. Czy jednak wyciągnięte zostaną stosowne wnioski? Zamieszki we Francji wywołali ludzie młodzi, dzieci i wnuki migrantów. W pojawiających się w ostatnich latach analizach ekspertów widać jasno, że duża część muzułmanów radykalizuje się już podczas pobytu w Europie. Niektórzy twierdzą, że spory udział mają w tej kwestii inspiracje pochodzące z Rosji. Zasadne jest zatem pytanie, czy wprowadzanie szybkiej ścieżki dla pracowników z krajów muzułmańskich jest dla Polski bezpieczne? Czy posiadamy wystarczające mechanizmy kontrolne i czy jesteśmy świadomi tego, że Rosja wykorzysta absolutnie każdą możliwość wywołania destabilizacji.
W Parlamencie Europejskim toczy się wciąż burzliwa debata o szeroko rozumianym bezpieczeństwie. I wciąż okazuje się, że to Polska zdaje egzamin z obronności doskonale. Rozpoznaliśmy zagrożenie stworzone przez Putina i Łukaszenkę na wiele miesięcy przed liderami unijnych struktur. Wiedzieliśmy, że „operacja Śluza” ma służyć destabilizacji Europy przed wybuchem wojny i nie pozwoliliśmy na naruszenie granic Unii Europejskiej przez migrantów nasyłanych masowo przez Białoruś. Jako pierwsi stanęliśmy też po stronie Ukrainy i zabiegaliśmy o uwagę świata jeszcze przed barbarzyńskim wtargnięciem Rosjan do Kijowa. Wciąż opiekujemy się ponad półtoramilionową grupą uchodźców z Ukrainy, choć nie otrzymujemy adekwatnego wsparcia ze strony UE, pomimo padających wciąż frazesów o solidaryzmie. Przeciwnie, są pomysły dociążenia nas potężnymi karami, jeśli nie przyjmiemy narzuconej przez KE kwoty migrantów. Obyśmy z taką samą przytomnością podeszli do kwestii nasycenia rynku migrantami. Francja i Niemcy były kilka dekad temu w tym samym miejscu. Mamy szansę uczyć się na cudzych błędach. Pokusa gospodarcza i presja przedsiębiorców nie zwalniają nas z odpowiedzialności za przyszły kształt Polski. Nie czyni tego także sentymentalny apel o chrześcijańską otwartość. Z tą nie mieliśmy przecież nigdy żadnych problemów. Jesteśmy krajem otwartym na inne kultury od wieków. Dbaliśmy jednak równocześnie o naszą narodową tożsamość. Ważne, by we wszystkim zachować mądre proporcje. Zdrowy rozsądek, dobro obywateli, interes państwa i świadomość konsekwencji podjętych decyzji muszą stanowić podstawę działań politycznych.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/654366-kryzys-migracyjny-ma-niewinne-przyczyny-wyciagnijmy-wnioski