Polska łamie prawa człowieka, uderza w środowisko LGBT? O tym, podczas Festiwalu Góry Literatury fundacji Olgi Tokarczuk, mówiła Katja Meier, saksońska Minister ds. Sprawiedliwości, Demokracji, Europy i Równego Traktowania. Kraj związkowy Saksonia był współorganizatorem tego panelu dyskusyjnego. Prowadziła go Katarzyna Kolenda-Zaleska, dziennikarka TVN. W trakcie panelu mogliśmy się także „dowiedzieć” o „bohaterstwie” Marty Lempart. Niemka cieszyła się też z groźby odebrania funduszy unijnych gminom, które podjęły uchwały broniące rodziny i edukację. W spotkaniach festiwalowych uczestniczyli także m.in. sędzia Igor Tuleya, Monika Olejnik i Adam Bodnar.
CZYTAJ TAKŻE: Miarka się przebrała! Internauci reagują na skandaliczne słowa Tokarczuk o Polsce. Rozpoczęli akcję #OdeślijOldzeKsiążkę
Mówiliśmy już o tym, na czym bazuje UE jako wspólnota wartości i ideowa. Jakość demokracji można ocenić po tym, jak traktuje ona mniejszości etniczne, religijne, LGBTQ. Myślę, że to, co widzimy w Polsce i na Węgrzech, ale nie tylko o tych krajach trzeba mówić, świadczy o tym, jak bardzo odchodzi się od pewnych wartości, które traktowaliśmy jako wspólne. Atak na prawa mniejszości jest atakiem na demokrację. To, co mnie napawa ogromną troską, także w kontekście nadchodzących wyborów do Parlamentu Europejskiego, to to, że tego rodzaju wybryki (…) mogą się mnożyć, jako element kampanii przedwyborczej
– mówiła niemiecka minister z Saksonii.
Tak, znamy to także z naszych (polskich - red.) kampanii
– przytakiwała Niemce Katarzyna Kolenda-Zaleska
Ale z drugiej strony są też sytuacje, które mogą napawać optymizmem. Przypomnijmy sobie te „strefy wolne od LGBT” w Polsce. Jakoś o nich nie słychać. Dlaczego? Dlatego, że zagrożono cofnięciem środków unijnych i zdaje się, że to pomogło
– przekonywała niemiecka polityk, która nie zdaje sobie sprawy z faktu, że uchwały niektórych polskich gmin nie miały na celu ataku na tęczowe środowiska, ale ochronę rodziny i edukacji.
Aborcja, Lempart i kampania wyborcza
Katja Meier nie mogła się za to nachwalić Marty Lempart. Powiązała też tragiczne śmierci kilku kobiet w Polsce z rzekomo zaostrzonym prawem antyaborcyjnym. Fakt, że kobiety zmarły w związku z błędami lekarskimi, nie zainteresował niemiecką minister. Słowom Niemki nie oponowała także Katarzyna Kolenda-Zaleska z TVN, która prowadziła panel.
Wiem, bo śledzę to na bieżąco w mediach i prasie niemieckiej, jakie skutki przyniosło rygorystyczne zaostrzenie ustawodawstwa antyaborcyjnego w Polsce. Nawet w Niemczech pisano o tych trzech tragicznych przypadkach kobiet, które zmarły w polskich szpitalach, nie doczekawszy się właściwej interwencji medycznej. To napawa mnie przerażeniem. Jednocześnie napawa mnie otuchą, że jest tak wiele kobiet, które walczą o samostanowienie, o decydowanie o swoim ciele. Przypominam sobie, jak zaimponowała mi pani Marta Lempart, która w czasie pandemii, ryzykując poważną kolizję z prawem, była w stanie zorganizować gigantyczną demonstrację. To było bardzo imponujące
– zachwalała niemiecka minister.
Jeden z uczestników spotkania narzekał na sprawę rzekomego zmniejszenie finansowania lekcji języka niemieckiego dla mniejszości niemieckiej, na Opolszczyźnie. Pytał, czy „niemiecki rząd może coś z tym zrobić”. Szkoda, że uczestnik dyskusji nie opowiedział całej prawdy. Zmniejszenie finansowania jest odpowiedzią polskich władz na fakt, że Niemcy nie wspierają mniejszości polskiej w Niemczech.
To jeden z elementów kampanii wyborczej w Polsce i tak należy to traktować
– stwierdziła Niemka.
Kolejne kontrowersje
Pogadanka Katji Meier była szokującym przykładem wtrącania się Niemców w wewnętrzne sprawy polskie. Budzi też sprzeciw fakt, że „Festiwal Góry Literatury” Olgi Tokarczuk, to rzekomo impreza kulturalna, a nie polityczna. Kontrowersje wzbudził też fakt, że jednym ze sponsorów festiwalu jest firma windykacyjna „Kruk”, której zarzucano przemocowość. Podniosły tę sprawę nawet media, które wspierają Olgę Tokarczuk.
„Czuły windykator” – napisał ktoś, nawiązując do „Czułego narratora”, książki z esejami Olgi Tokarczuk. „Siri, proszę wygeneruj liberalny feminizm w Polsce” – dodał aktywista Jan Śpiewak**
– cytował komentarze portal natemat.pl.
„Windykacja jest kobietą”, „Noblistka społecznie odpowiedzialna”, „Odklejka Olgo, farmazonisz o abstrakcyjnych problemach, a nie dostrzegasz tych, które trawią przeciętnego Polaka. Dno, upadek”, „Który to etap późnego kapitalisu (kapitalizmu – red.)?”, „Nie mogę się doczekać fikołka moralnego dla usprawiedliwienia współpracy ze stricte przemocową firmą. (…) Ale rak” – drwią internauci
– czytamy w natemat.pl
Widać, że festiwal Olgi Tokarczuk, to nie tylko promocja kultury, ale także polityczny, światopoglądowy i biznesowy magiel, który pod przykrywką wzniosłych haseł o sile literatury, promuje skrajnie lewicowe treści i buduje swoistą antykulturę. Noblistka wyraźnie wspiera budowę „nowego człowieka”. Na szczęście nie wszyscy dają się nabrać.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/654041-niemiecka-minister-atakowala-polske-na-festiwalu-tokarczuk