My nie jesteśmy przeciwko 500 plus, natomiast dzisiaj podnoszenie tego do 800 + jest aberracją, kiełbasą wyborczą, upokarzaniem ludzi - mówił w piątek w Tczewie lider Polski 2050 Szymon Hołownia. Jego zdaniem rząd powinien przeznaczyć pieniądze na oświatę i żłobki.
Lider Polski 2050 Szymon Hołownia w trakcie piątkowego spotkania z mieszkańcami Tczewa (woj. pomorskie) wypowiedział się na temat trwającego posiedzenia Sejmu, w trakcie którego posłowie zajmują się projektem noweli ustawy o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci, która podwyższa świadczenie 500 plus do 800 zł na dziecko. Projekt zakłada wypłatę pierwszego wyższego świadczenia wychowawczego do 29 lutego 2024 r. z wyrównaniem od 1 stycznia 2024 r.
Konsekwentnie, jasno i dobitnie mówimy, że będziemy głosowali przeciwko
— zaznaczył Hołownia.
Dodał, że Polska 2050 nie jest przeciwko 500 plus, które - jego zdaniem nie spełniło swojego zadania czyli wzrostu liczby urodzeń dzieci w Polsce.
To się nie udało
— ocenił.
Dodał, że 500 plus „zaczęło pełnić rolę godnościową”.
Ludzie poczuli, że mogą dzięki tym dodatkowym pieniądzom wyjść, nie chcę powiedzieć z biedy, ale z poczucia, że są gorsi. Można kupić lepsze buty dzieciom, wyjechać na wakacje nad polskie morze. Można było troszeczkę odetchnąć w tej rzeczywistości i taki cel 500 plus został zrealizowany
— zaznaczył lider Polska 2050.
Jego zdaniem podniesienie tego świadczenia do 800 plus jest „aberracją, kiełbasą wyborczą, upokarzaniem ludzi” - stwierdził. Jak zaznaczył, to „jest kilkadziesiąt miliardów złotych”. Hołownia pytał, skąd rząd weźmie te pieniądze.
Te pieniądze trzeba będzie pożyczyć albo wydrukować
— ocenił polityk.
Jak zaznaczył, jeżeli „się je pożyczy, to trzeba będzie zapłacić z odsetkami, tak jak każdy dług. Zapłacą ci, na których dzisiaj te dodatkowe 300 złotych się dostanie - czyli dzieci i wnuki, to oni będą płaciły to zadłużenie” - mówił polityk.
Lider Polska 2050 stwierdził, że „te pieniądze, jeżeli są w budżecie, a my mamy do tego wątpliwości, powinny być wydane na edukację i na żłobki”. Jego zdaniem te środki „nie powinny być rozdane ale zainwestowane”.
Mechanizm przymusowej relokacji jest niemądry w tej postaci i my jesteśmy temu przeciwni - oświadczył w piątek lider Polska 2050 Szymon Hołownia. Podkreślił, że ludzie nie są rzeczami i nie wolno przesuwać ich z kraju do kraju jak mebli.
Hołownia spotkał się w piątek z mieszkańcami Tczewa (woj. pomorskie). Jeden z nich zapytał polityka o opinię na temat relokacji migrantów, używając sformułowania, że nie chce „wpuszczać do swojego domu zarazy”. Lider Polski 2050 zwrócił mu uwagę, by „w jego obecności nie nazywać jakiegokolwiek człowieka zarazą”.
Podkreślił, że mechanizm przymusowej relokacji jest „niemądry w takiej postaci jakiej jest”. Dodał, że Polska 2050 jest przeciwna temu mechanizmowi. Wskazał na dwa powody.
Pierwszy jest taki, że ludzie nie są rzeczami i nie wolno ich przesuwać jak mebel z jednego kraju do drugiego. To jest nieludzkie w stosunku do tych ludzi
— oświadczył.
Podając drugi powód wskazał na to, że Polska w ostatnich miesiącach przyjęła miliony uchodźców z Ukrainy.
I gdzie jest kłopot?
— pytał Hołownia.
Jego zdaniem polski rząd nie „był w stanie wywalczyć pieniędzy z Brukseli, które tam leżą i czekają”.
Według Hołowni „los uchodźców, migrantów jest rozgrywany jako kolejny element przedwyborczej walki”. Zaznaczył, że w Polsce rodzi się coraz mniej dzieci i zaczyna brakować rąk do pracy.
W Polsce, w kwietniu urodziło się 21 tys. dzieci. To jest najmniej od II wojny światowej.
Polityk stwierdził, że potrzebujemy „milion migrantów do pracy”.
W przyszłym roku będziemy potrzebowali 3 tys. lekarzy, więc wydajemy 3 tys. wiz lekarzom i ich rodzinom i od razu planujmy z samorządami, gdzie dać pieniądze, żeby ich osiedlić. W kolejnym roku będziemy potrzebowali 5 tys. instalatorów, więc wydajmy wizy 5 tys. Instalatorom
— dodał.
Bierzmy tych, których potrzebujemy, żeby płacili składki i podatki. Nie chcieliśmy mieć dzieci, to ktoś musi pracować w kraju, żeby to się nie zawaliło
— stwierdził.
Apelował, żeby „otworzyć się na migrację” i wyciągać wnioski z błędów, które popełnili Niemcy, Holendrzy czy Francuzi.
Pod koniec czerwca na konferencji po szczycie UE w Brukseli premier Mateusz Morawiecki powiedział, że w razie próby przełamania konkluzji Rady Europejskiej z 2018 r. ws. relokacji, Polska jest gotowa przygotować pozew do TSUE. Wskazał, że Polska stoi na stanowisku, że jedyną obowiązującą regulacją jest właśnie to postanowienie Rady Europejskiej z roku 2018.
Konkluzje unijnego szczytu z czerwca 2018 r. mówią wyraźnie, że migranci trafiający na terytorium UE mają być kierowani do ośrodków utworzonych w państwach członkowskich „wyłącznie na zasadzie dobrowolności”, gdzie dochodziłoby do rozróżnienia między nielegalnymi migrantami, którzy musieliby opuścić UE, a tymi którzy potrzebują ochrony międzynarodowej. Konkluzje te mówią też, że „w kontekście tych ośrodków (…) relokacja i przesiedlenie będą miały charakter dobrowolny”.
Unijna komisarz do spraw wewnętrznych Ylva Johansson odwiedzając włoską wyspę Lampedusa, na którą przybywają setki migrantów z Afryki Północnej oświadczyła podczas konferencji prasowej, że „jeśli jakieś państwo nie zaangażuje się w relokację +migrantów+ musi płacić, nie tylko krajom, które są pod presją, ale także krajom trzecim”.
Słowa te padły kilka dni po udzielonym TVN24 wywiadzie, gdzie Johansson mówiła, że tzw. pakt migracyjny, czyli unijne porozumienie w sprawie relokacji migrantów, nie ma charakteru przymusowego.
W połowie czerwca Sejm przyjął uchwałę wyrażającą sprzeciw wobec unijnego mechanizmu relokacji nielegalnych migrantów, która zobowiązuje rząd do stanowczego sprzeciwu wobec propozycji. Prezes PiS Jarosław Kaczyński oświadczył w Sejmie, że kwestia relokacji migrantów w Unii Europejskiej musi być przedmiotem referendum.
Podczas piątkowego spotkania w Tczewie lider Polska 2050 był pytany również o mur na granicy polsko-białoruskiej. Polityk oświadczył, że powinien on być ustawiony tylko w niektórych miejscach.
Wydali na to miliardy złotych, zniszczyli drogi dojazdowe, wioski, lasy. A od początku roku granicę próbowało nielegalnie przekroczyć 12 tys. osób. Więc co ten mur pomógł?
— pytał.
Fizyczna zapora jest w niektórych miejscach potrzebna, ale ona nie może niszczyć Polski dlatego, że Białorusini pod wodzą Łukaszenki chcą ją niszczyć w bestialski sposób, wysyłając tutaj migrantów na granicę, którzy szukają chleba
— ocenił lider Polska 2050.
Nie ma tak, że postawisz mur i problem jest rozwiązany. To musi być sensowna działalność straży granicznej, zaproszenie Frontexu, szczelna granica. I możliwość składania wniosków. Na to wszystko są procedury
— stwierdził polityk.
Zaznaczył, że poza murem są inne metody kontrolowania granicy. Wskazał na „środki elektroniczne, kontrolę ruchu czy noktowizję”. Oświadczył, że nikt nie ma prawa nielegalnie przekroczyć naszej granicy”.
Nasza granica jest święta i ją można przekraczać tylko w sposób legalny, więc jeżeli są migranci, którzy nie mają papierów, a chcą przekroczyć naszą granicą to muszą być poddani odpowiedniej procedurze
— oznajmił.
Podkreślił, że migranci powinni złożyć odpowiednie dokumenty i w godnych warunkach oczekiwać na odpowiedź.
Nie może być tak, że dzieci będą po bagnach umierały w naszej Puszczy Białowieskiej, bo to jest kraj Solidarności i Jana Pawła II
— stwierdził Hołownia.
Od początku roku Straż Graniczna odnotowała ponad 12 tys. prób nielegalnego przejścia przez granicę z Białorusią. Jak wynika z przekazywanych wcześniej przez SG danych, w marcu i kwietniu było po ok. 2,5 tys. takich prób, w maju ok. 3 tys. W czerwcu odnotowano ich również niespełna 3 tys., a od początku lipca to już ponad 300 prób.
mly/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/653769-holownia-podnoszenie-500-do-800-jest-aberracja