Donald Tusk to kłamca i przestraszony manipulator, ponieważ widzi, ze został złapany we własną pułapkę. Komisarz Ylva Johansson i władze Komisji Europejskiej prą w kierunku „paktu migracyjnego”, który zaraz po przyjęciu może rozdzielać miliony migrantów - ocenił premier Mateusz Morawiecki.
Szef rządu podczas serii pytań w środę na Facebooku był pytany m.in. o sprawy migracji i zarzuty, jakie w odniesieniu do polityki PiS formułuje w tych kwestiach lider PO Donald Tusk.
W opublikowanym we wtorek nagraniu Tusk wskazywał, że „od kilku dni cała Polska dyskutuje o polityce masowej imigracji prowadzonej przez rząd PiS”.
I codziennie na jaw wychodzą kolejne, szokujące fakty” - mówił. „Spójrzcie choćby na ten wykres. Oto zezwolenie na pracę wydane w państwach tak zwanych muzułmańskich za czasów PO i spójrzcie jak to wygląda za czasów rządów PiS-u. To jest rok 2022, ponad 135 tysięcy
— zaznaczał Tusk.
Pytany o tę wypowiedź Tuska Morawiecki odpowiedział, że „to jest kompletna bzdura i kłamstwo na resorach”.
My bardzo ostro sprzeciwiamy się narzuceniu na siłę rozdziału nielegalnych imigrantów, to PO jest w kompletnej panice i w rozsypce. Sezonowych pracowników, których potrzeba na przykład do zbioru truskawek, czy do pracy przy obróbce ryb, tam gdzie Polacy już bardzo często nie chcą pracować, czy do opieki nad osobami starszymi usiłują porównać do wmuszanej nam na siłę nielegalnej migracji z Afryki Północnej, krajów muzułmańskich i Bliskiego Wschodu
— mówił premier.
Morawiecki został też zapytany o wypowiedź unijnej komisarz Ylvy Johansson, ws. przymusowej relokacji. Johansson, która odwiedziła we wtorek włoską wyspę Lampedusę, na którą przybywają setki migrantów z Afryki Północnej, oświadczyła podczas konferencji prasowej, że „jeśli jakieś państwo nie zaangażuje się w relokację „migrantów” musi płacić, nie tylko krajom, które są pod presją, ale także krajom trzecim”. Słowa te padły kilka dni po udzielonym TVN24 wywiadzie, gdzie Johansson mówiła, że tzw. pakt migracyjny, czyli unijne porozumienie w sprawie relokacji migrantów, nie ma charakteru przymusowego.
Zachęcam do zerknięcia do tego, co pani Ylva Johansson wczoraj powiedziała. Powiedziała bardzo wyraźnie, że ci którzy nie zgodzą się na przyjęcie migrantów będą musieli płacić. Czyli nie jest to niczym innym jak zabraniem tej dobrowolności, którą wywalczyliśmy w czerwcu 2018 r. i nałożeniem przymusu. I to jeszcze dodatkowo brakiem uznania ze strony KE naszej wielkiej roli w przyjęciu prawdziwych uchodźców wojennych z Ukrainy
— odpowiedział premier.
Zdaniem premiera Tusk „to kłamca i przestraszony manipulator”.
Donald Tusk jest tutaj wyjątkowym kłamcą, ponieważ on doskonale pamięta jak straszył Polskę karami za nieprzyjmowanie migrantów, on doskonale wie, że jego koleżanka, komisarz Johansson cały czas podtrzymuje to, że nielegalna migracja musi być rozdzielona pomiędzy wszystkie kraje
— zaznaczył Morawiecki. Jak dodał „to nie tylko 30 tys. - KE będzie mogła podnieść ten poziom nielegalnych migrantów do rozdysponowania, do 300 tys., do 500 tys., w zależności od tego, jaka będzie jej decyzja i tak samo kary mogą być podnoszone”.
(Tusk) widzi, że został złapany we własną pułapkę. Komisarz Ylva Johansson i władze Komisji Europejskiej prą w kierunku „paktu migracyjnego”, który zaraz po przyjęciu może rozdzielać miliony migrantów. To jest w tej regulacji. I może nakładać kary. Czyli złamali nasze własne prawo, czyli prawo UE, konkluzje, które przyjęliśmy w czerwcu 2018 r., złamali bez pardonu. I Tusk o tym wie. Niestety zachowuje się, jak zachowuje, ale Polacy to widzą i doskonale rozumieją
— mówił szef rządu.
Jak podsumował Morawiecki „jesteśmy tutaj w absolutnym reżimie przymusu, na który nie ma naszej zgody”.
Będziemy się tego trzymali, będziemy o to walczyć, będziemy o to pytali w referendum Nie dla nielegalnej imigracji
— podkreślił szef rządu.
Odpowiedź na zaczepkę internauty
Gdy jeden z internautów napisał: „Dla was najważniejsze jest koryto”, premier odpowiedział ze spokojem:
No nie, Panie Marcinie. Ja zostawiłem akurat osobiście bardzo duże pieniądze dla Polski. A znam jednego takiego premiera, który zostawił Polskę dla dużych pieniędzy
— powiedział Mateusz Morawiecki.
Sprawa KPO
Premier Mateusz Morawiecki pytany podczas Q&A na Facebooku, gdzie są pieniądze z KPO, odparł, że jest to pytanie do „różnych szantażystów, zwłaszcza chyba ze strony naszej opozycji, która głosowała za sankcjami wobec Polski”. To pytanie również do Komisji Europejskiej - dodał.
Szef rządu podczas serii pytań na Facebooku został zapytany, gdzie są pieniądze z KPO.
Gdzie pieniążki z KPO? No, to pytanie do różnych szantażystów, zwłaszcza chyba ze strony naszej opozycji, która głosowała za sankcjami wobec Polski. To pytanie również do Komisji (Europejskiej), to tak na twardo odpowiedź
— odparł.
A bardziej na miękko, to jest cały czas ogromna szansa, że jeżeli będzie decyzja Trybunału Konstytucyjnego, to według zapewnień, które mamy z Komisji Europejskiej, te pieniądze w najbliższym czasie do Polski trafią
— dodał.
Szef rządu zaznaczył jednocześnie, że projekty z KPO - zgodnie z jego obietnicą - są już realizowane.
Te projekty realizujemy w bardzo wielu resortach, jest nabór na projekty, na programy. Nie czekamy na te pieniądze, bo one prędzej czy później, w ciągu paru najbliższych miesięcy powinny do Polski trafić
— zapewnił premier.
Szef rządu został też zapytany, czy rząd zgadza się na utrzymanie przywilejów przyznanych Ukraińcom, „zwłaszcza tym, którzy jeżdżą Porsche”.
Żadnych przywilejów Ukraińcy nie mają względem Polaków. Absolutnie żadnych. Wręcz przeciwnie, w wielu miejscach nadal nie mają takich możliwości i nie będą mieli, bo nie są obywatelami polskimi
— oświadczył premier.
Jestem jak najbardziej zwolennikiem tego, aby przyglądać się również kryteriom dochodowym. I tym, których stać na więcej, oczywiście powodować, aby nie przysługiwały różne socjalne udogodnienia czy dodatki socjalne
— dodał.
gah/PAP/Twitter
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/653474-morawieckiznam-premieraktory-zostawil-polske-dla-pieniedzy