Centralizacja prowadzi donikąd. Jest nieefektywnym systemem gospodarczym, złym systemem społeczno-politycznym. Będziemy bronili subsydiarności, będziemy bronili z całej mocy jednomyślności w tych zakresach, w których obowiązuje dzisiaj - podkreślił w środę premier Mateusz Morawiecki.
Premier Mateusz Morawiecki wraz z premier Włoch Georgią Meloni wzięli udział w panelu pt. „Przyszłość Unii Europejskiej”, który został zorganizowany w Warszawie w ramach spotkania grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów.
Morawiecki odniósł się do kwestii: „czy pójść w kierunku kwalifikowanej większości głosowania, a więc odstąpić od zasady jednomyślności w kilku podstawowych obszarach wytyczających dzisiaj pole suwerenności państw członkowskich” Unii Europejskiej.
Polska opowiada się zdecydowanie za tym, aby w tym względzie nie zmieniać traktatów, aby wręcz umocnić państwa członkowskie. Europa ojczyzn, a nie Europa oparta o jakieś rewolucje ideologiczne, które nie wiadomo dokąd prowadzą
— powiedział.
Wskazał, że Polska chce się opierać na tradycji, na tych fundamentach kultury, z którymi weszliśmy w XXI wiek.
Na fundamentach greckich, rzymskich, Europy nowożytnej, chrześcijaństwa, rzecz jasna. To jest nasza baza i podstawa. Ale jak najbardziej hołdujemy zasadzie subsydiarności
— podkreślił premier.
Nie chcemy, żeby kompetencje, które mogłyby być lepiej realizowane na poziomie niższym, bo przecież o tym mówi zasada subsydiarności, były przesuwane, co dzieje się od 20-30 lat, na poziom KE i instytucji centralnych. To wielkie zagrożenie
— stwierdził.
Jak mówił, „z poziomu Brukseli nie jest możliwe, aby dostrzec we właściwy sposób, co dzieje się w Rzeszowie, Suwałkach, Koszalinie, Ankonie i Lombardii”.
Nie jest to możliwe, ponieważ centralizacja, a przerabialiśmy to już w Związku Radzieckim i w bloku wschodnim, prowadzi donikąd. Jest nieefektywnym systemem gospodarczym, złym systemem społeczno-politycznym
— podkreślił.
Będziemy bronili subsydiarności, będziemy bronili z całej mocy właśnie jednomyślności w tych zakresach, w których ona obowiązuje dzisiaj
— zapowiedział szef rządu.
CZYTAJ WIĘCEJ:
„My pokazujemy, że można inaczej”
My jesteśmy i chcemy być panami we własnym kraju. Suwerenność Polski nie może być naruszona przez ponadnarodowe instytucje takie jak Komisja Europejska. Nie ma na to naszej zgody - oświadczył w środę premier Mateusz Morawiecki. Jego zdaniem remedium na nielegalną imigrację jest uszczelnienie granic zewnętrznych UE.
Według Morawieckiego lewicowo-liberalna wizja Europy legła w gruzach.
My pokazujemy, że można inaczej, lepiej, że można zapewnić bardzo dobry poziom wynagrodzeń i zatrudnienia. Aspiracja Polaków, żeby rosły wynagrodzenia jest naszym podstawowym celem. (…) Mam nadzieję, że do wyborów, które szykują się za rok w Parlamencie Europejskim będziemy wszyscy szli z takimi zwycięskimi hasłami na sztandarach jak bezpieczeństwo na granicach zewnętrznych
— dodał.
Zdaniem polskiego premiera bezpieczeństwo na granicach zewnętrznych może być zapewnione jeśli wzmacnia i modernizuje się armię. Dodał, że wzmocnienie armii będzie tylko częściową odpowiedzią na zagrożenia jeżeli nie wzmocni się przy tym więzi transatlantyckich.
Gdyby nie stanowisko USA i być może Polski, nie byłoby już Ukrainy, tylko wojska rosyjskie byłyby już na granicy z Polską, pod Rzeszowem, pod Chełmem, pod Zamościem
— mówił.
Premier podkreślił, że podczas ostatniego szczytu Rady Europejskiej Polska zaznaczała swoja suwerenność decyzyjną.
My jesteśmy i chcemy być panami we własnym kraju. Suwerenność Polski nie może być naruszona przez ponadnarodowe instytucje takie jak Komisja Europejska. Nie ma na to naszej zgody
— oświadczył.
Według Morawieckiego są tacy, którzy chcą wbić klin pomiędzy „polskie i włoskie myślenie”.
Tym co nas łączy i co jest jedynym dobrym remedium, receptą na powstrzymanie nielegalnej imigracji jest uszczelnienie granic zewnętrznych. W tym momencie, kiedy nie ma na to odpowiednich regulacji prawnych i zgody, stanowisko Włoch jest inne w stosunku do paktu migracyjnego, takie jakie odpowiadają interesom włoskim. Ale ten sam pakt imigracyjny nie służy interesom polskim i dlatego my postawiliśmy bardzo ostro tę sprawę na Radzie Europejskiej. Powiedzieliśmy, że nie ma naszej zgody na taki pakt imigracyjny, który będzie prowadził do przymusu przyjmowania migrantów nielegalnych lub do nakładania kar na państwa, które nie godzą się na ten rozdział nielegalnych migrantów po różnych krajach członkowskich
— powiedział premier.
Jak dodał, z tym polski rząd wiąże bezpieczeństwo w polskich miastach. Jego zdaniem Polska jest dzisiaj jednym z najbezpieczniejszych krajów świata.
I chcemy żeby tak pozostało. Dlatego będziemy w najbliższym czasie pytali Polaków jakie jest ich zdanie w sprawie nielegalnej imigracji
— podkreślił premier nawiązując do zapowiedzianego referendum ws. migrantów.
CZYTAJ WIĘCEJ: Meloni podziękowała Polakom i rządowi za wsparcie Ukrainy: Powinno to zostać odpowiednio docenione przez całą Europę
„Obowiązkowa solidarność”
Ministrowie spraw wewnętrznych państw UE przyjęli stanowisko negocjacyjne w sprawie reformy regulacji migracyjnych w Unii. Stanowisko to będzie podstawą negocjacji prezydencji Rady z Parlamentem Europejskim. Polska i Węgry głosowały przeciwko poparciu tzw. paktu migracyjnego. Tzw. pakt migracyjny zawiera m.in. system „obowiązkowej solidarności”. Polega on na tym, że choć „żadne państwo członkowskie nie będzie nigdy zobowiązane do przeprowadzania relokacji”, to „ustalona zostanie minimalna roczna liczba relokacji z państw członkowskich, z których większość osób wjeżdża do UE, do państw członkowskich mniej narażonych na tego rodzaju przyjazdy”.
Liczbę tę ustalono na 30 tys.
Natomiast minimalna roczna liczba wkładów finansowych zostanie ustalona na 20 tys. euro na relokację. Liczby te można w razie potrzeby zwiększyć, a sytuacje, w których nie przewiduje się potrzeby solidarności w danym roku, również zostaną wzięte pod uwagę
— czytamy w komunikacie Rady UE. Oznacza to de facto, jak tłumaczył PAP wysokiej rangi dyplomata unijny, który uczestniczył w negocjacjach, wybór między relokacją migrantów a ekwiwalentem finansowym w przypadku braku chęci ich przyjęcia.
30 czerwca na konferencji po szczycie UE w Brukseli premier Morawiecki powiedział, że w razie próby przełamania konkluzji Rady Europejskiej z 2018 r. ws. relokacji, Polska jest gotowa przygotować pozew do TSUE. Wskazał, że Polska stoi na stanowisku, że jedyną obowiązującą regulacją jest właśnie to postanowienie Rady Europejskiej z roku 2018.
Konkluzje unijnego szczytu z czerwca 2018 r. mówią, że migranci trafiający na terytorium UE mają być kierowani do ośrodków utworzonych w państwach członkowskich „wyłącznie na zasadzie dobrowolności”, gdzie dochodziłoby do rozróżnienia między nielegalnymi migrantami, którzy musieliby opuścić UE, a tymi którzy potrzebują ochrony międzynarodowej. Konkluzje te mówią też, że „w kontekście tych ośrodków (…) relokacja i przesiedlenie będą miały charakter dobrowolny”.
Unijna komisarz do spraw wewnętrznych Ylva Johansson, która odwiedziła we wtorek włoską wyspę Lampedusę, na którą przybywają setki migrantów z Afryki Północnej, oświadczyła podczas konferencji prasowej, że „jeśli jakieś państwo nie zaangażuje się w relokację +migrantów+ musi płacić, nie tylko krajom, które są pod presją, ale także krajom trzecim”. Słowa te padły kilka dni po udzielonym TVN24 wywiadzie, gdzie Johansson mówiła, że tzw. pakt migracyjny, czyli unijne porozumienie w sprawie relokacji migrantów, nie ma charakteru przymusowego.
W połowie czerwca Sejm przyjął uchwałę wyrażającą sprzeciw wobec unijnego mechanizmu relokacji nielegalnych migrantów, która zobowiązuje rząd do stanowczego sprzeciwu wobec propozycji. Prezes PiS Jarosław Kaczyński oświadczył w Sejmie, że kwestia relokacji migrantów w Unii Europejskiej musi być przedmiotem referendum.
CZYTAJ WIĘCEJ: Komisarz Johansson o relokacji: „Obowiązkowa solidarność”. Morawiecki wskazuje na manipulację: Jeśli groźba kary, to de facto przymus
Konserwatywna fala
Wierzę bardzo głęboko, że będzie wzmocniona ta konserwatywna fala, że będzie wzmocnione to, co rozpoczęło się od rządów PiS - powiedział w środę premier Mateusz Morawiecki.
Morawiecki w swoim wystąpieniu zwrócił uwagę na konserwatywne rządy w państwach UE.
Wierzę bardzo głęboko, że będzie wzmocniona ta konserwatywna fala, że będzie wzmocnione to, co rozpoczęło się od rządów PiS
— podkreślił. Jak dodał, później miały miejsce zwycięstwa kolejnych konserwatywnych ugrupowań, m.in. przejęcie we Włoszech władzy przez ugrupowanie premier Giorgii Meloni.
Wskazał, że są to „kamienie milowe na drodze do zwycięstwa kolejnych ugrupowań, które szanują tradycję, ale jednocześnie mają bardzo dobrą ofertę dla Europy na przyszłość”
Szef polskiego rządu wyraził nadzieję, że „alians polsko-włoski będzie wzmocniony w innych krajach”. Jak ocenił, niedługo może dołączyć do niego Hiszpania - czwarty kraj UE pod względem ludności.
Już niedługo kraj numer trzy, cztery i pięć co do ludności, czyli Włochy, Hiszpania i Polska, mogą być rządzone lub współrządzone poprzez siły opierające się na tradycji, na zdrowym rozsądku, na realizmie
— zauważył premier.
Morawiecki dodał, że wierzy w to, iż ich wizja Europy przeważy, będzie właściwa i zwycięska
kk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/653441-premier-przestrzega-centralizacja-prowadzi-donikad