Wojna na Ukrainie odwróciła na jakiś czas uwagę Europy od śmiertelnej choroby, z jaką zmaga się od lat. Wyparła to także galopująca poprawność polityczna. Ale problem nie zniknął. Wystarczy połączyć oczywiste fakty, by zrozumieć przyczyny, istotę zagadnienia i jego skutki. Płonąca Francja i zamieszki rozlewające się na kolejne kraje stanowią ostatni dzwonek alarmowy. Polityka multikulti ma poważne konsekwencje, a mit społeczeństwa otwartego, forsowany i narzucany krajom Unii Europejskiej, skutkuje dziś islamizacją Europy.
Francja w ogniu
Od tygodnia Francja pogrążona jest w nasilających się zamieszkach, z którymi nie potrafi sobie poradzić. Zastrzelenie uciekającego przed policją 17-latka w Nanterre spowodowało narastającą falę agresji. Płoną samochody, szkoły, budynki publiczne, plądrowane są sklepy, trwają masowe kradzieże, ataki i dewastacja wszelkiego mienia. Do tej pory zatrzymano 3486 osób, w starciach rannych zostało 808 funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa, zaatakowano 269 posterunków policji lub żandarmerii, spłonęły 5892 pojazdy, spowodowano 12 202 pożary, spalono lub uszkodzono 1105 budynków. Przedsiębiorcy szacują poniesione szkody na ok. miliard euro. Organizacje turystyczne, restauracje i hotelarze odnotowują masowe odwoływanie rezerwacji. Francuskie media donoszą, że po zaledwie czterech nocach starć intensywność przemocy sugeruje znacznie większe żniwo niż podczas zamieszek miejskich w 2005 roku czy ruchu „żółtych kamizelek”.
Dochodzi także do fizycznej agresji wobec merów miast. „Demokracja jest atakowana” - mówi mer podparyskiego miasteczka Hay-les-Roses Vincent Jeanbrun, którego dom został zaatakowany użytym jako taran płonącym samochodem. Jego żona i dziecko zostali ranni, uciekając przed napastnikami. „Nasza Republika i jej funkcjonariusze są bardziej niż kiedykolwiek zagrożeni i atakowani” - dodaje. Jednoznacznie wypowiada się także szef policji w L’Hay-les-Roses. „To jest wojna, ci ludzie chcą nas zabić” – mówi.
Ludzie mówią o zamieszkach, a dla tych z nas, którzy mają z nimi do czynienia, to wojna. Ci ludzie, którzy stoją przed nami, chcą nas zabić. Mają koktajle Mołotowa, mają kostkę brukową, zbliżają się do nas na trzy metry i rzucają w nas ogromnymi płytami chodnikowymi. Próbują nas zabić, a nie bawić się z nami – alarmuje Eric Vergne.
A to jeszcze nie koniec. Zamieszki rozlewają się dalej. Póki co rozprzestrzeniły się na Belgię. Od piątku zatrzymano w Brukseli i Liege ponad 130 osób. Czy reakcja jest adekwatna do bodźca? Odpowiedź jest oczywista. Czy możliwe byłoby wywołanie takiej skali agresywnych zamieszek bez umiejętnego podsycania i sterowania manifestantów? Doświadczenie i logika również spieszą z oczywistą podpowiedzią.
Rewolucja kulturowa i inwazja islamu
Historia rewolucji kulturowej jest dziś dobrze znana. U samego podłoża stała porażka rewolucji bolszewickiej i refleksja Moskwy, że Zachód należy zniszczyć w długofalowym procesie poprzez wielopoziomową demoralizację i destabilizację. Celem rewolucji było rozmontowanie państw narodowych, rozbicie postaw patriotycznych, zniszczenie autorytetów, pozycji Kościoła i więzi rodzinnych, osłabienie tożsamości jednostki i społeczeństw, ateizacja, wdrażanie kosmopolityzmu i budowanie wielkiej unii ideowej, utopionej w zideologizowanym kotle społeczeństwa otwartego. Jednym ze sposobów przyspieszenia procesów „postępowości” było mieszanie społeczeństw, wielkoformatowa aktywność multikulturowa. Społeczeństwa zachodnie, dotknięte problemami demograficznymi, chętnie rozwiązywały w ten sposób kwestię rosnącego zapotrzebowania na „tanią siłę roboczą”. Ludność z krajów muzułmańskich napływała coraz śmielej. Nie czuła jednak potrzeby asymilacji. Przeciwnie, trzymała się własnych wzorców kulturowych i z dystansem spoglądała na obcy im mentalnie Zachód. Tymczasem promowana wielokulturowość wypierała wśród Europejczyków patriotyczno-chrześcijańskie postawy, wpędzając ich w różne odmiany nihilizmu.
Fale migracyjne pojawiały się cyklicznie z większym natężeniem. Równie cyklicznie obserwowano wynikające z niego zagrożenia. Rok 2015 był pod tym względem przełomowy. Napór islamistów był tak potężny, że część krajów UE do dziś nie potrafi sobie z nim poradzić. Jednocześnie pojawiały się tendencje radykalizujące muzułmanów w Europie. Takich sygnałów było wiele. Niektóre dotyczyły także Polski. W 2015 roku Imam Anjem Choudary mówił, że nasz kraj jest na celowniku terrorystów:
Pewnego dnia prawo szariatu zostanie wprowadzone także w Polsce, bo wierzymy, że należy usunąć wszystkie opresyjne reżimy. Jeśli rządzi wami ktoś inny niż Allah, to jest to forma ucisku. Dzięki naszej polityce i ten wasz reżim zostanie usunięty, a ludzie będą szczęśliwsi. W Polsce macie rządy liberalnej demokracji, a w tym nie ma żadnych mocnych, trwałych wzorców. Wszystko wynika u Was z rozdziału państwa od Allaha.
Pod koniec 2016 roku Jean Raspail udzielił gorzkiego wywiadu portalowi wPolityce.pl. Stwierdził, że atakowani wówczas w zamachach Francuzi i Niemcy „są owcami prowadzonymi na rzeź”.
Po zamachu na Bataclan Francuzi zaczęli malować kredkami po chodniku i bredzić coś o otwartym społeczeństwie i unikaniu podejrzeń wobec muzułmanów. Owce. Kwiatki i znicze ich nie uratują. Nasza klasa polityczna jest niestety tak samo głupia jak obywatele i ma dokładnie tak samo wyprane mózgi
— mówił i alarmował:
Islam wytoczył nam wojnę. Wiem, zaraz ktoś zacznie protestować, że nie islam ale islamscy terroryści, że to nie to samo. Wiem o czym mówię i uporczywie twierdzę: to islam wypowiedział nam wojnę. Ten problem da się rozwiązać, ale tylko pod warunkiem, że europejscy przywódcy zaczną działać zdecydowanie i energicznie. Europa Środkowa i Wschodnia ma takich przywódców, w tym Polska. Jeśli zachodni przywódcy pozostaną jednak tacy miałcy i słabi, nieświadomi i tchórzliwi, sytuacja się tylko pogorszy.
Przenikanie frontów
Jego słowa okazały się prorocze. Mamy w Europie mnóstwo muzułmanów w obozach dla uchodźców, których Komisja Europejska próbuje siłą przenieść do takich krajów, jak Polska. Naciera jednocześnie kolejna fala migrantów z Afryki i to wszelkimi możliwymi ścieżkami. Koniecznie należy tu zwrócić uwagę na ścieżkę białoruską. Uruchomiona dwa lata temu „operacja Śluza”, realizowana przez Rosję i Białoruś w celu osłabienia Europy potężną, niekontrowaną falą nielegalnych migrantów jest jednym z kluczowych elementów, niezbędnych do zrozumienia całości. Miało to miejsce przed barbarzyńskim najazdem Rosji na Ukrainę i stanowiło istotny czynnik przygotowujący grunt pod planowane działania wojenne. Całość składa się w spójny obraz. Wszystkie te działania są inspirowane i kierowane przy użyciu wielu instrumentów i stref wpływów. Warto więc zwrócić uwagę na wątek rosyjski, pamiętając że to właśnie te siły stoją za realizowaną przez dziesięciolecia rewolucją kulturową.
Rosjanie potrafią wyjątkowo sprawnie manipulować, wszczynać niepokoje, kierować niezadowolenie społeczne w określonym przez siebie kierunku i wykorzystywać uliczne protesty do destabilizacji kraju. Obserwujemy to z bliska od dekad i doskonale znamy z historii. Od minionych rewolucji po wszelkie objawy wojny kulturowej, która przetoczyła się przez Stany Zjednoczone i kraje Europy Zachodniej. Nawet rewolucje w krajach islamskich miały podobny przebieg. Dziś mamy do czynienia z kolejnymi odsłonami przygotowywanych przez lata operacji, które weszły w nowy etap zaawansowania. Wojna cywilizacji trwa w najlepsze. Ścierają się potężne wpływy i interesy. Jednocześnie wzrasta zagrożenie, o jakim jeszcze kilka lat temu nie chciano słyszeć. Ukraińcy krwawo walczą z Rosją o własną niepodległość. Islamiści radykalizują się na Zachodzie, a sterowane i podsycane zamieszki mają osłabić kraje Europy, odwracając jednocześnie ich uwagę od wojny na Wschodzie. Putin z Łukaszenką szykują już kolejną falę ataku na granicę białorusko-polską, a kraje UE nieradzące sobie z natłokiem migrantów z Afryki, chcą siłą przenieść ich do Polski. Skutki tego całego zamieszania łatwo przewidzieć. Oby dostrzegli to wreszcie europejscy politycy i zdołali podjąć adekwatne decyzje, zanim wpakują rozsądnie myślącą Polskę w spiralę własnej, głupiej niemocy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/653316-wojna-na-wszystkich-frontach-i-diabelski-oddech-putina