W rozmowie z Adamem Bielanem, którą opublikujemy w poniedziałkowym wydaniu tygodnika „Sieci”, znajdą państwo wiele ciekawych diagnoz i zapowiedzi, bo to doświadczony polityk i autor kampanii wyborczych, ale na jedno stwierdzenie szczególnie zwróciłem uwagę.
„Nie chcę wybiegać zbyt daleko w przyszłość ale postawię tezę, że jeżeli teraz wygramy, przez co rozumiem możliwość dalszego sprawowania władzy, spokojniej będziemy mogli myśleć o czwartej kadencji. Dziś jesteśmy świeżo po okresie w którym na Polskę spadły wszystkie możliwe, niewyobrażalne jeszcze kilka lat temu, plagi. Jednak sobie poradziliśmy i to napawa optymizmem”
— mówi Bielan.
To prawda: gdyby nie pandemia, wojna, idąca za nią putinflacja, kryzys energetyczny, wyzwania związane z potężną falą uchodźców, koniecznością ogromnych zbrojeń opozycja nie mogłaby nawet myśleć o przejęciu władzy. Zatrzymanie złodziejstwa, przekierowanie potężnych strumieni finansowych do polskich rodzin, skok w rozwoju infrastruktury, odbudowa armii, odwrócenie kierunku migracji (nie wyjazdy z Polski ale powroty do Polski) dały w sumie wielką pozytywną różnice w jakości rządów. Nawet upływający czas by znaczenia tej różnicy szybko nie zniwelował.
Jednak wspomniane, przychodzące z zewnątrz kryzysy, mimo skutecznej odpowiedzi rządzących, i tak wytworzyły taką sumę niepokojów i złości, że opozycja dostrzegła w tym szansę. Donald Tusk, ten premier polskiej biedy, zajmuje się od powrotu tylko nakręcaniem złych emocji. Bierze każdą, nawet jeśli są sprzeczne. Podziela złość tych, którzy chcieliby jeszcze bardziej pomagać Ukrainie, jest z tymi, którzy uważają iż pomagamy za dużo. Zabiega by środki z KPO nadal były bezprawnie zablokowane i krzyczy o szkodliwej blokadzie. Mruga okiem do biznesu, że skończy z „rozpasaniem” pracowników, pracownikom mówi, że się o nich lepiej zatroszczy.
Takiego kłamstwa i chamstwa, tak bezwstydnego brania prezentów politycznych z Moskwy (putinflacja, szantaże energetyczne) i z Berlina (bezprawne sankcje, „zapory ogniowe przeciw PiS) nigdy jeszcze w polskiej polityce nie było. Do tego wulgarny język, mający poniżyć przeciwników, w żaden sposób nie karcony przez największe, wspierające Tuska, media.
Na ponad trzy miesiące przed wyborami zaczynają się wakacje. Na chwilę spadnie gęstość i częstotliwość wydarzeń politycznych, politycy też mają rodziny, muszą odpocząć. To dobry moment by cały obóz propolski na chłodno przemyślał sytuację i wyciągnął wnioski.
Sondaże pokazują bardzo wyrównaną walkę. Opozycji nie udało się złamać poparcia dla obozu Jarosława Kaczyńskiego, ponawiane operacje sondażowe mające pokazać rzekome pierwszeństwo Platformy nie udają się. Tusk jest liderem opozycji i jego twarzą, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Cały wysiłek wielu ośrodków medialnych i intelektualnych, by zbudować szeroką ofertę i dla „trans” i dla „umiarkowanych” katolików poszedł na marne. Jest Tusk i nic więcej. Nowych wyborców dla opozycji nie pozyskuje, zjada mniejsze partie. Swoimi woltami w sprawach socjalnych, na co też zwraca uwagę Bielan, karmi Konfederację.
Zjednoczona Prawica ma za sobą wygraną zimową bitwę o węgiel i utrzymanie cen prądu, zapowiedziała oczekiwane przez Polaków podniesienie 500 Plus do 800 Plus, położyła na stole projekt darmowych leków dla osób do 18 roku życia i powyżej 65 roku życia. Zgodnie z zapowiedziami spada bolesna dla każdego z nas inflacja, mamy rekordowo niskie bezrobocie, gospodarka się kręci. Obóz pisowski pozostaje najbardziej wiarygodną siłą polityczną, dotrzymuje słowa, że zbuduje silną armię, ochroni granice na Wschodzie, nie zgodzi się na przymusową relokację migrantów, będzie bronił suwerenności. Pozostaje zjednoczony, z niekwestionowanym i skutecznym przywództwem Jarosława Kaczyńskiego.
To są wszystko mocne argumenty. Nie ma żadnych obiektywnych powodów by w tym momencie Polacy zdecydowali się zmienić władzę, na dodatek szykując sobie piekło zimnej wojny domowej, bo przecież ewentualny premier Tusk rzuciłby się natychmiast do gardła prezydentowi Andrzejowi Dudzie. Swoją drogą, powinien to być dla prezydenta mocny argument na rzecz udzielenia wsparcia obozowi Kaczyńskiego, tak jak ten obóz wsparł go z całą mocą w kampanii 2020 roku.
Polityka nie jest sprawiedliwa. Osiem lat rządzenia wpycha w powtarzalne rytuały, u wielu pojawia się naturalne zmęczenie, inni płacą dużą wizerunkową cenę za trudne decyzje. Dlatego czas krótkiej przerwy wakacyjnej sztabowcy PiS muszą wykorzystać przede wszystkim na analizę i przebudowę obszaru emocjonalno-personalnego. Kto mówi i do kogo? Czy nie należy zdjąć części komunikatów rządowych? Czy nie czas pójść wspólnie i totalnie w teren, przełamując sztampę, zrywając z rządowym sposobem komunikacji? Słuchać Polaków z pokorą, bronić swoich decyzji, zaprosić zwolenników to kampanijnego współdziałania.
W tym wymiarze konieczne jest naprawdę ostre szarpnięcie, powtórzenie kampanii z roku 2015. Także nowy język. Tylko tak można wygrać z hejterem Tuskiem, który usiłuje wepchnąć rządzących w fotele rzekomego samozadowolenia. Im bardziej wpycha, tym szybciej trzeba fotele wyrzucić przez okno i przeprowadzić tę kampanię z taką energią jakby się było w opozycji.
Jarosław Kaczyński powinien pozabierać wszystkim klucze do gabinetów i wygonić w teren. Nawet jeśli za to i owo ktoś w tym terenie oberwie - warto. Punktów za dobre rządzenie będzie w październiku dużo. Ale na dziś za mało, by nadal samodzielnie rządzić. Trzeba to przyjąć do wiadomości i trzeba gonić.
Za dużo dziś komunikatów rządowych, wrzucania ciągle nowych elementów, czasami bardzo szczegółowych. Otwarcie tunelu pod Świną, piękny, napawający dumą moment, powinien symbolicznie zamykać moment oglądania się wstecz. Trzeba mocno ruszyć do przodu. Trzeba wytworzyć, jak napisał Jacek Karnowski, biało-czerwoną falę.
Do wyborów trzeba rządowy przekaz radykalnie ograniczyć do spraw najważniejszych, wpiętych w kampanię. Trzeba oddać mikrofony wyłącznie wyselekcjonowanym osobom trafiającym do poszczególnych grup (może pomyśleć o kilku zupełnie nowych twarzach) bo w obecnym natłoku ginie generalny przekaz, przytłacza wszystko nieznośna biurokratyczna opowieść o kolejnych odsłonach procesu sprawowaniu władzy.
Pamiętajmy: po drugiej stronie jest hejter, który nie bawi się w niuanse.
Trzeba i można powtórzyć kampanię prezydencką z roku 2020. Wtedy czas był też ciężki, pandemia, brudne gry opozycji wokół terminu wyborów, podmiana kandydatów - a jednak obóz propolski wywalczył zwycięstwo. Bo walka nie była toczona z pozycji urzędowych, kandydat nie epatował majestatem i zasługami ale był non-stop w trasie, na dodatek bez marynarki, wspierany wszędzie przez pisowskie struktury, które przecież tę kampanię pociągnęły.
A więc potrafią.
Prawo i Sprawiedliwość musi dziś sięgnąć po tamtą formułę, tamtą energetyczność, tamte sprawność i wiarę w wygraną. Musi wysłać ludzi na taki szlak. Alternatywą jest zabójcze samozadowolenie w stylu kampanii Bronisława Komorowskiego z roku 2015.
Gdy spojrzymy na konkretne sprawy poglądy PiS popiera większość Polaków. Mimo ośmiu lat rządzenia, różnych nieszczęść. Zadanie polega na dotarciu do nich.
PS. I warto dać sobie na dziś spokój z planowaniem czegokolwiek z Konfederacją. Jak pisałem na tych łamach, w momentach próby zawsze szli z obozem III RP.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/652899-wyrzuccie-ministerialne-fotele-przez-okna
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.