Próba narzucenia mechanizmu przymusowego przesiedlania imigrantów po raz kolejny obnaża złą wolę władców Unii i jej całkowitą strukturalną niezdolność do radzenia sobie z problemami, które sama też generuje.
Wydawało się, że nikczemna idea przymusowych przesiedleń imigrantów wewnątrz Unii została ostatecznie pogrzebana w 2018 roku. To wtedy zgodzono się, że trzeba osiągnąć pełen konsensus, a więc w praktyce jednomyślną zgodę państw członkowskich na przyjęcie jakiejś formy rozdzielania w nich nielegalnych imigrantów. Zwłaszcza, że w świetle artykułu 79 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej w sprawie imigracji decydujące są kompetencje państw członkowskich.
Unia rozwija wspólną politykę imigracyjną mającą na celu zapewnienie, na każdym etapie, skutecznego zarządzania przepływami migracyjnymi, sprawiedliwego traktowania obywateli państw trzecich przebywających legalnie w Państwach Członkowskich, a także zapobieganie nielegalnej imigracji i handlowi ludźmi oraz wzmocnione ich zwalczanie.
To punkt 1 artykułu 79. Sam w sobie w świetle całkowicie niekontrolowanej imigracji brzmi jak żart. Albo zwykła propagandowa blaga.
Co by sobie tam w Unii nie wymyślali, to w artykule 79 jest punkt 5 mówiący o kompetencjach członków Unii w sprawach imigracji.
Niniejszy artykuł nie narusza prawa Państw Członkowskich do ustalania wielkości napływu obywateli państw trzecich przybywających z państw trzecich na ich terytorium w poszukiwaniu pracy najemnej lub na własny rachunek.
Inaczej mówiąc Polska może sobie ustalić liczbę przyjętych imigrantów na 100, albo na 0 i Brukseli nic do tego. O artykule 79 trzeba wciąż mówić, bo dobitnie pokazuje, że Bruksela łamie traktaty. To informacja dla polskich obywateli, by wiedzieli, że mają do czynienia z unijnymi oszustami. Powoływanie się w Brukseli na traktaty nic nie da, bo eurokraci nie zamierzają przestrzegać żadnego prawa. Dlatego szydzą i jak informowała premier Beata Szydło mówią, że możemy iść ze skarga do TSUE. Tam kasta przebranych za sędziów urzędników rozstrzygnie, że traktatem możemy się… coś tam.
Druga kwestia to ustalenia z 2018 roku mówiące o konsensusie, czyli jednomyślności. Unijni oszuści twierdzą, że one nie obowiązują, bo wtedy nie było mowy o konkretnych kwotach haraczu za nieprzyjmowanie sztuki imigranta. Coś, co nazywało się mechanizmem dystrybucji, relokacji teraz zostało nazwane „obowiązkową solidarnością”, wycenione - matka Ukrainka i jej dzieci są warte ok 50-100 euro od sztuki, a zdrowy bysiek z Maroka 20 tysięcy, więc eurokraci kłamią, że teraz chodzi o cos zupełnie innego, niż w roku 2018 i tamte ustalenie nie obowiązują.
W rozmowach z Unią nie ma sensu powoływać się na te uzgodnienia, szkoda też czasu i pieniędzy na odwoływanie się do politycznego sądu TSUE. Istotne jest tylko tylko to, by Polacy dokładnie poznali prawdę o sposobach działania Unii. Zwłaszcza, że część z nich jest oszukiwana przez powielająca unijne brednie i kłamstwa TVN. Oto Michał Tracz z TVN24 przeprowadził wywiad ze szwedzką komisarz ds. wewnętrznych, komunistką Ylvą Johansson. Określenie komunistka należy rozumieć dosłownie, a nie jako przenośnię, czy chwyt publicystyczny. Johansson rozpoczynała swą karierę polityczną w komunistycznej Partii Lewicy, by później zasilić szeregi Szwedzkiej Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej.
Nie, nikt nie jest zmuszony do przyjmowania jakichkolwiek migrantów. Wniosek i ogólne podejście Rady (Europejskiej) jest takie, że solidarność wobec krajów, które mierzą się z presja migracyjną powinna być obowiązkowa. Ale to kraje członkowskie mogą wybrać w jaki sposób chcą je wspierać. Mogą to wspierać przez relokację oraz na inne sposoby. Nie ma więc przymusowej relokacji. Ważne jest też to co mówi Rada. Kraj taki jak Polska, który naprawdę mierzy się z presją migracyjną, który przyjął milion uchodźców jest również państwem, które może liczyć na solidarność innych państw członkowskich. Jest także państwem, które nie będzie zmuszone do jakichkolwiek ruchów solidarnościowych… dopóki samo mierzy się z tą presją.
A więc przymusu nie ma, ale albo przyjmujesz, albo płacisz. Dech zapiera od tych kłamstw piętrowych, od tej obłudy. Wspomnijmy choćby o tym - nie ma żadnej solidarności wobec Polski, czego najlepszym wyrazem jest ta wycena - Ukrainka warta 50 euro, Tunezyjczyk w Niemczech -20 tysięcy euro.
Ta wypowiedź Johansson służy TVN24 do wmawiania, że nie ma żadnego przymusu, że wystarczy zwrócić się do Brukseli i problem zniknie. Nie, nie zniknie. Po to też wyznaczono perspektywę 2026 roku do przymusowego przesiedlania imigrantów, by do tego czasu udało się wmówić, że problem uchodźców z Ukrainy nie istnieje. Jeśli okaże się, że np. w przeciwieństwie do nielegalnych imigrantów w Niemczech, Ukraińcy w Polsce pracują, a tak w rzeczywistości jest, to będą mówić, że problem uchodźców nie istnieje i wciskać nam nierobów, albo naliczać po 20, a może po 40 tysięcy od sztuki.
Johansson pytana przez dziennikarza TVN24 Michała Tracza o referendum na temat przymusowych przesiedleń odpowiedziała:
Dla mnie jest to trochę dziwne, że w tym procesie negocjacyjnym miałoby być urządzone referendum.
Tracz dalej dociska, by usłyszeć jednoznaczne potępienie, ale Johansson unika ostrzejszych ocen. W tym wypytywaniu przez Tracza brukselskiej urzędniczki o to, co sądzi o tym, by obywatele Polski wypowiedzieli się w tak ważnej sprawie jak imigracja, jest coś wyjątkowo samoupadlającego, służalczego, od kompleksów lepkiego. Polecam TVN24 tym, którzy chcieliby zrozumieć zobaczyć, przekonać się o tym jak wyglądał mechanizm służalstwa, samoupadlania się dziennikarzy za PRL.
Tak czy owak, to co mówiła Johansson, te wszystkie zakłamane przekazy np. z TVN24 płynące, jeszcze bardziej potwierdzają konieczność przeprowadzenia referendum. Problem nie zniknie w 2026 roku, ani później, bo nie znikną imigranci, którzy nieprzerwanym strumieniem płyną do Europy, a ta na poziomie brukselskiej eurokracji, ale też poszczególnych państw jak Niemcy, Włochy, Francja nie jest w stanie sobie z tym poradzić.
8 lat minęło od czasu kiedy na Europę ruszyła fala nielegalnych imigrantów. 8 lat temu Niemcy rozłożyły ramiona, a nawet nogi na powitanie, a Merkel zawołała: Damy radę. Nie dali, a co gorsza niczego się przez te 8 lat nie nauczyli. Polska w tym czasie ochroniła Europę przed najazdem nielegalnych imigrantów i dywersantów nasyłanych przez reżimy Rosji i Białorusi. Wybudowała mur na granicy, przyjęła miliony Ukraińców pod swój dach. Dała im opiekę medyczną, zasiłki, dzieciom edukację a nade wszystko poczucie bezpieczeństwa i godne warunki bytowania. Niemcy, Unia nie zrobiły w tym czasie niemal nic. Unia nadal zależy od łaski choćby Turcji, której płaci, by trzymała imigrantów u siebie. Polska też na to łoży. Przez 8 lat nie poradzono sobie z handlarzami ludźmi, z przemytnikami ludzi z tzw. organizacji pozarządowych, a w rzeczywistości przestępczych. Organizatorzy nikczemnego procederu powinni od lat siedzieć za kratami. To oni i bezduszni brukselscy urzędnicy odpowiadają za tragedie jak choćby ta, do której doszło w połowie czerwca u wybrzeża Peloponezu, kiedy to zatonęła łódź z co najmniej 80 imigrantami.
Referendum musi dać Polakom poczucie pewności, że teraz i za kilka lat to oni decydują o tym kogo przyjmują, z kim żyją w swoim własnym kraju. Zabezpieczyć ich przed unijnymi intrygami, jej bezprawnym działaniem przed jej zakłamaną propagandą, którą z pomocą sprzedajnych mediów w Polsce rozsiewa. Po wyborach zaś przyjdzie czas, by Polska rozpoczęła proces obalania ustroju Unii.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/652879-unii-i-sluzalczych-mediow-klamstwa-o-relokacji