„W 2015 roku rząd PO-PSL przyjął rozwiązania ws. relokacji migrantów, a potem wszyscy nas straszyli, że musimy w tym uczestniczyć. Donald Tusk już jako przewodniczący Rady Europejskiej straszył, że nieuczestniczenie w tym grozi konsekwencjami, KE kierowała wnioski do TSUE, a on orzekał, że ma miejsce naruszenie przyjętych wtedy rozwiązań. I co? I żadne konsekwencje Polski za to nie spotkały. Po prostu należy robić swoje, na każdym etapie zgłaszać nasze uwagi i głosować przeciw tym rozwiązaniom” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Karol Karski, europoseł PiS.
Premier Mateusz Morawiecki na szczycie Rady Europejskiej sprzeciwia się rozwiązaniom z tzw. paktu migracyjnego. Skąd ten zdecydowany sprzeciw? Może warto się zgodzić na to rozwiązanie, skoro tylko Polska i Węgry jednoznacznie się temu sprzeciwiły?
To są kwestie dotyczące bezpieczeństwa, które pozostają kompetencją państw członkowskich. Gdy w 2015 roku po raz pierwszy próbowano przeforsować tego typu rozwiązania, wówczas Rada Europejska potwierdziła, że będą one przyjmowane jednomyślnie na drodze konsensusu. Stan prawny jest jasny, natomiast mamy do czynienia z sytuacją, gdy gołym okiem widać po raz kolejny, że unijne instytucje nie są ciałami kierującymi się praworządnością. Wbrew prawu unijnemu, w tym traktatom, Niemcy próbują przeforsować tego typu decyzję. Pogarda dla innych ze strony Niemiec jest tu dość symptomatyczna, puszczane są „szczury informacyjne”, także do polskiej przestrzeni medialnej przez różne kanały – donoszą, że rzekomo jakieś porozumienia osiągnięto. Gdy nic takiego nie nastąpiło.
W tych doniesieniach jest mowa o tym, że od początku było jasne, iż Polska może złożyć wniosek o wyłączenie z paktu migracyjnego ze względu na przyjęcie wielu uchodźców z Ukrainy. Może warto złożyć taki wniosek?
Tu jest pułapka na zasadzie: „Uznajcie, że taki mechanizm może działać i wtedy możecie wystąpić o zwolnienie z tego. My was zwolnimy, albo nie”. To jest tak, jakby komuś powiedzieć: „Zgódź się, że jesteś psem ze wszystkimi tego konsekwencjami, łącznie z tym, że masz chodzić na smyczy i nosić kaganiec, ale będziesz mógł wystąpić z wnioskiem o nienoszenie kagańca i my go rozpatrzymy”. KE nie musiałaby pozytywnie odpowiedzieć na nasz wniosek, a nawet gdyby to zrobiła, to na przykład za pół roku mogłaby już stwierdzić, że to zwolnienie nie zostaje przedłużone. A stały mechanizm by pozostał. Ostatnio na Onecie ukazał się interesujący wywiad red. Doroty Bawołek z komisarz ds. wewnętrznych i migracji Ylvą Johansson. Przeczytanie tego wywiadu absolutnie utwierdza w przekonaniu, że KE po raz kolejny gra z nami nieuczciwie. Komisarz Johansson mówi, że tam jest rozwiązanie stworzone specjalnie dla Polski. Ale precyzyjne zapewnienia nie padają. Są tam tylko okrągłe, niewiążące ogólniki. Szczytem nieuczciwości jest to, że zapytana o problemy migracyjne w Szwecji stwierdza, że tam nie ma takich problemów. Widać gołym okiem, że ktoś próbuje wprowadzić mechanizm na stałe, kusząc nas możliwością poproszenia o odstępstwa. W 2015 roku rząd PO-PSL przyjął rozwiązania ws. relokacji migrantów, a potem wszyscy nas straszyli, że musimy w tym uczestniczyć. Donald Tusk już jako przewodniczący Rady Europejskiej straszył, że nieuczestniczenie w tym grozi konsekwencjami, KE kierowała wnioski do TSUE, a on orzekał, że ma miejsce naruszenie przyjętych wtedy rozwiązań. I co? I żadne konsekwencje Polski za to nie spotkały. Po prostu należy robić swoje, na każdym etapie zgłaszać nasze uwagi i głosować przeciw tym rozwiązaniom. One muszą być przyjęte jednomyślnie niezależnie od tego, co mówi kanclerz Niemiec. Gdyby doszło do przyjęcia rozstrzygnięć ws. Paktu migracyjnego z naruszeniem traktatów UE to po prostu nie należy tego wykonywać. Tu się mówi o Polsce, ale patrzę w tej sprawie z troską także na Niemcy. Oni nie mają prawa niszczyć swojego kraju przez nieprzemyślaną politykę migracyjną, bo to system naczyń połączonych, za chwilę możemy mieć w naszym kraju wielu etnicznych Niemców proszących o status uchodźcy.
Uważa pan, że sytuacja w Niemczech może pójść w tak złym kierunku, że etniczni Niemcy zaczną uciekać do Polski?
Tego się obawiam, fali migracyjnej z Niemiec, a my – nawet mimo dobrej woli – nie będziemy w stanie przyjąć każdego Niemca.
Jeśli jednak w UE zostanie uznane, że pakt migracyjny w sposób zgody z prawem został przyjęty większością kwalifikowaną reprezentantów państw członkowskich, to co wówczas?
Postępować dokładnie tak, jak w roku 2015 – wówczas byliśmy w jeszcze gorszej sytuacji niż teraz, bo wówczas nasi poprzednicy, rząd PO-PSL, zgodził się na relokację migrantów. W tej chwili mamy lepszą sytuację, by to odrzucić w oparciu o mechanizmy wypracowane wówczas, czyli potwierdzony wymóg jednomyślności. Pamiętajmy, że Niemcy przyjęli wówczas koncepcję, iż będą sprowadzać migrantów i przeprowadzać ich selekcję. Ci, którzy się nadają do pracy, chcą pracować i nie stwarzają zagrożenia będą mogli tam zostać, a reszta będzie przymusowo relokowana do innych państw członkowskich. To jest wyjątkowo egoistyczne i groźne dla Unii podejście.
A czy nie obawia się pan profesor takiej sytuacji, że w przypadku ignorowania ustaleń zawartych w pakcie migracyjnym przez Polskę, to i tak nasz kraj będzie ponosił koszty finansowe tej sytuacji – to znaczy kary za nieprzyjmowanie imigrantów będą potrącane ze środków unijnych należnych Polsce?
Rozumując w ten sposób, to powinniśmy od razu podpisać akt bezwarunkowej kapitulacji. Do tej pory żadne kary na Polskę nie zostały nałożone w związku z brakiem zgody na udział w relokacji migrantów. Poza tym, ci ludzie chcą do Francji czy Niemiec, czy my mielibyśmy tych ludzi np. kajdankami do drzewa przykuwać, żeby nie uciekali? Oczywiście, że nie. Niemcy chcą przy tym znieść swój obowiązek wypłacania wszystkich świadczeń socjalnych osobom przymusowo relokowanym i sądzą, że w ten sposób odpędzą niechcianą część migrantów od swojego kraju. To tak jednak nie działa. Tam mieszkają już całe równoległe społeczeństwa, i wszystkie czują się jak u siebie.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/652840-karski-obawiam-sie-fali-migracyjnej-z-niemiec-do-polski