Zdecydowana większość Polaków sprzeciwia się przymusowemu przesiedlaniu migrantów z krajów UE do Polski. Potwierdzają to kolejne sondaże, a niebawem sprawa będzie miała szansę zaistnieć w referendum. Nie dziwi więc postawa opozycji, która konsekwentnie prowadzi niezgodną z interesem obywateli grę na rzecz Komisji Europejskiej. Po tym, jak nie poparła sejmowej uchwały, wyrażającej sprzeciw wobec przymusowej relokacji, teraz stara się zmanipulować ideę referendum. Tylko czekać aż obróci je przeciwko uchodźcom wojennym z Ukrainy.
Od kilku tygodni wrze, po tym jak szwedzka prezydencja, z naruszeniem traktatów, omijając unijne regulacje, przedstawiła projekt przymusowego przesiedlania migrantów. Kraje, mające dziś potężne problemy z realizowaną entuzjastycznie przez lata polityką multi-kulti, ochoczo mu przyklasnęły. Chcą siłą pozbyć się kłopotliwych migrantów z krajów afrykańskich i przenieść ich m.in. do Polski, niczym zalegający w magazynach towar. Jeśli sprzeciwimy się przyjęciu tysięcy migrantów rocznie, mamy zapłacić 22 tysiące euro za każdego z nich. Brzmi jak szaleństwo. Zwłaszcza, gdy weźmiemy pod uwagę potężną pomoc, jaką Polska wyświadczyła i wciąż świadczy uchodźcom wojennym z Ukrainy. Do tej pory nie otrzymaliśmy od Komisji Europejskiej należytego wsparcia, bo przecież trudno takim nazwać dofinansowanie w wysokości 100 euro na osobę.
Jutro sprawa przymusowego mechanizmu relokacji stanie na Radzie Europejskiej podczas dwudniowego szczytu przywódców UE. Stanowisko Polski jest jednoznaczne. Nie ma naszej zgody na siłowe przesiedlenia ludzi, którzy przyjęli zaproszenie zachodniej Europy, a z którymi ta przestała sobie teraz radzić. Mamy własne problemy, wciąż pomagamy uchodźcom z Ukrainy, zapewniamy im miejsce do życia i świadczenia pomocowe, a przed nami wysokie prawdopodobieństwo kolejnej fali ludzi uciekających przed wojną. Premier Morawiecki na szczycie Grupy Wyszehradzkiej w Bratysławie zapowiedział jasne stanowisko nie tylko Polski, ale także innych krajów V4. Można się spodziewać, że dyskusja będzie burzliwa, bo dominujące w UE kraje będą chciały obarczyć nas swoimi problemami. Niemcy, Francja czy Szwecja już dawno przestały radzić sobie ze skutkami własnej polityki migracyjnej.
CZYTAJ WIĘCEJ: Wzrost bezrobocia, przestępczości, problemy z integracją - Szwedzi mają dość! Sztokholm zaostrza politykę migracyjną
Co na to opozycja? Jak dotąd zbojkotowała wszelkie wysiłki polskiego rządu i nie poczyniła żadnych starań, by zaprezentować w Parlamencie Europejskim interes polskich obywateli. Przeciwnie, za każdym razem opowiada się za szkodliwymi dla Polski rozwiązaniami, nawet wtedy, gdy w kolejnych odsłonach musi zaprzeczyć samej sobie. Przecież jeszcze niedawno chciała otwierać granice Schengen dla wszystkich, którzy napierają z Białorusi w ramach prewojennej operacji „Śluza”. Nawet teraz, gdy UE przyznaje jak dalece nie radzi sobie afrykańskimi migrantami, w Parlamencie Europejskim prezentowana jest skandaliczna wystawa, napiętnująca polski rząd za zamknięcie granicy z Białorusią. Próżno szukać w tym sensu. Podobnie jak w jej postawie wobec referendum. Rząd zdecydował o oddaniu głosu obywatelom. Strategia osłabiania i ośmieszania tego pomysłu już ruszyła. A przecież nie chodzi tu o niechęć rządu czy obywateli do cudzoziemców czy świadomych migrantów zarobkowych. Chodzi o przymusowe przesiedlenia tych, z którymi nie potrafią poradzić sobie kraje, które ich do siebie zaprosiły. Tylko czekać na kolejne działania opozycji. Idea referendum zostanie zapewne zmanipulowana tak dalece, by uderzyć w stosunek Polaków do wojennych uchodźców z Ukrainy. Opozycja posunie się wszak absolutnie do wszystkiego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/652568-jutro-kolejny-boj-w-brukseli-o-bezpieczenstwo-polski