Wprowadzenie Strefy Czystego Transportu spowoduje, że aż około 100 tys. mieszkańców zostanie dotkniętych wykluczeniem komunikacyjnym. Będą mogli poruszać się swoim autem tylko cztery razy do roku i to za zgodą Straży Miejskiej - powiedział wiceminister sprawiedliwości, były warszawski radny Sebastian Kaleta.
W poniedziałek stołeczny ratusz podsumował konsultacje przeprowadzone z warszawiakami na temat wprowadzenia Strefy Czystego Transportu. Jak przekazał dyrektor Biura Zarządzania Ruchem Drogowym m.st. Warszawy Tamas Dombi w konsultacjach na żywo wzięło udział tylko 160 osób, a w spotkaniach online jeszcze mniej. Jedynie 130 osób. Łącznie transmisję obejrzało około 2,5 tys. osób.
Niereprezentatywna grupa badanych
To nie jest reprezentatywna grupa osób. Zresztą to jest kompromitacja Rafała Trzaskowskiego, że nie potrafi zorganizować konsultacji, w taki sposób, żeby rzetelnie poinformować mieszkańców o skali przedsięwzięcia i zebrać miarodajnie ich opinie
— skomentował Sebastian Kaleta.
Pokreślił, że przede wszystkim ratusz powinien informować, co rzeczywiście niesie ze sobą Strefa Czystego Transportu.
Ratusz nie prezentuje skutków tych propozycji na życie mieszkańców zamieszkujących proponowaną strefę. W związku z tym niewiele osób uczestniczy w konsultacjach. Jak można na podstawie tak „kadłubkowych” konsultacji uzasadniać podejmowane przez siebie decyzje? Przecież mogą być konkretne grupy podmiotów bardziej zainteresowane, jak np. lewicujące ruchy miejskie, które w ten sposób mogą wpływać na proces decyzyjny warszawskiego ratusza. A ratusz w ten sposób zasłania się właśnie takimi aktywistami
— zaznaczył.
Oprócz konsultacji ratusz zlecił firmie badawczej PBS przeprowadzenie badania telefonicznego na grupie 1020 mieszkańców stolicy. Wynika z niego, że 70 procent ankietowanych popiera SCT w Warszawie. Wprowadzenie strefy popiera 68 proc. badanych, którzy mają auto w gospodarstwie domowym, a także 66 proc. kierowców jeżdżących samochodem regularnie.
42 procent badanych popiera utworzenie SCT w Śródmieściu. Kolejne 46 proc. chce jej rozszerzenia względem propozycji przedstawionej w konsultacjach, w tym 26 proc. - rozciągnięcia na obszar całego miasta.
Jedną z rzeczy niebywale istotnych jeśli chodzi o Strefę Czystego Transportu w Warszawie jest to, czy pytani o zdanie mieszkańcy Śródmieścia czy Woli, mają wiedzę czym faktycznie jest ta propozycja. Brak jest w komunikatach ratusza informacji o tym, że aż około 100 tys. mieszkańców zostanie dotkniętych wykluczeniem komunikacyjnym, ponieważ będą mogli się poruszać swoim autem, cztery razy do roku i to za zgodą Straży Miejskiej, a w skali całego miasta swoim autem do strefy nie będzie mogło wjechać około pół miliona mieszkańców
— podkreślił Sebastian Kaleta.
Strefa w praktyce
To totalny absurd. W strefie, która ma być objęta zakazem, jest zarejestrowanych 50 tys. aut, które spełniają wymogi niewpuszczenia. Stąd szacuje się, że korzysta z nich 100 tys. osób
— tłumaczy wiceminister.
Wyjaśnił, że udało mu się pozyskać informacje z Ministerstwa Cyfryzacji, które pokazują ogromną skalę utrudnień dla mieszkańców stolicy.
Warszawiacy zostaną pozbawieni de facto prawa do posiadania samochodu, drogą uchwały Rady Miasta
— dodał.
Stołeczny ratusz zakłada wprowadzenie Strefy Czystego Transportu 1 lipca 2024 roku. W pierwszym etapie ograniczenie wjazdu do SCT dotyczyłoby pojazdów benzynowych niespełniających normy Euro 2 (starszych niż 27 lat) i pojazdów z silnikiem Diesla niespełniających normy Euro 4 (starszych niż 18 lat). Później, co dwa lata, zwiększane będą wymagania dotyczące standardów emisji spalin dla aut poruszających się w strefie.
gah/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/652463-scp-w-stolicy-kaleta-kompromitacja-trzaskowskiego