Są takie poranki, gdy ciało już się obudziło, a zdolności intelektualne (o ile dany osobnik takowe posiada) jeszcze śpią. Wtedy należy wypić podwójne espresso i czekać kiedy się obudzą (o ile dany osobnik takowe posiada), a nie lecieć do jednej z największych rozgłośni radiowych, by pochwalić się swoja głębią intelektu, przy której depresja w Niderlandach to alpejskie szczyty.
Niestety, sekretarz generalny Platformy Obywatelskiej uznał, że rozum nie śpi, nie obudzą się upiory (nawet jeśli nie są tu upiory Goi, tylko ich parodia) i postanowił udać się do radia ZET, by w rozmowie z red. Rymanowskim udowodnić słuchaczom tej rozgłośni, że są idiotami i można im wcisnąć każdy kit.
Wątków w rozmowie było wiele poczynając od „pożyczonej” bez zgody właścicieli piosenki Lombardu na wiecu Tuska, poprzez powtarzane już do znudzenia groźby rozliczania przed „niezależnymi sądami” tych, ”którzy łamali prawo (…) bo nie może być tak, że przestępstwa są bezkarne” ( n. b. na miejscu kasty obraziłabym się na Kierwińskiego, bo to stwierdzenie sugeruje, ze teraz sędziowie są zależni i hurtowo wypuszczają na wolność przestępców) a na próbie odniesienia się do globalnej sytuacji międzynarodowej kończąc. Dostało się też innym liderom opozycji, ze szczególnym uwzględnieniem Konfederacji i posła Brauna, bowiem rosnące słupki w sondażach tej partii mocno PO niepokoją.
Było też mnóstwo tej peowskiej propagandy, przesyłanej w przekazach dnia i kolportowanej później przez jej aktywistów w mediach społecznościowych, ale nie będę o tym pisała – jeśli ktoś ma zdrowe nerwy i potrzebuje dużo adrenaliny na resztę dnia, może sobie tego wywiadu posłuchać, choć ludzie ceniący swój czas i nie muszący zawodowo śledzić podobnej biegunki myśli politycznej spokojnie mogą sobie to darować.
Jednak nad dwoma fragmentami tej rozmowy warto się pochylić, bo one są kwintesencją nie tylko „zdolności intelektualnych” sekretarza Kierwińskiego, ale także mają drugie dno – świadczą o kompletnej bezradności i pijarowskiej impotencji całego sztabu PO, łamiącego sobie głowy nad tym, jak skutecznie, bezlitośnie i efektywnie zaatakować Jarosława Kaczyńskiego, żeby wreszcie przestał ignorować ze stoickim spokojem Tuska i jego kompanię i wszedł w agresywne, słowne zwarcie, zwycięskie dla lidera opozycji i jego kompanionów, bo przecież jak się wali kijem bejsbolowym, to przeciwnik z szablą w ręku nie ma najmniejszych szans.
Otóż Kierwiński zarzucił prezesowi Kaczyńskiemu, że w wywiadzie, którego udzielił Krzysztofowi Ziemcowi, wyemitowanym w sobotę, nie odniósł się do marszu Prigożyna. Szkopuł w tym, ze wywiad został nagrany dzień wcześniej, ale…:
„Kierwriński: Rano, gdy Kaczyński był w radiu, powinien odnieść się do tego, co dzieje się w Rosji
Rymanowski: Ale wie Pan, że to był wywiad nagrany w piątek?
Kierwiński: A co to, co to ma za znaczenie…
Swoją drogą to bezwiedny komplement, bo Kierwiński tak jakby wierzył w to, że prezes ma zdolność przewidywania przyszłości, nawet większą niż bohater filmu Next, który ją widział dwie minuty do przodu – prezes widzi dobę wcześniej, a może nawet dalej.
I druga sprawa, wcale nie śmieszna, obnażająca brak zwykłej, ludzkiej przyzwoitości to zarzut, iż Jarosław Kaczyński nie biega, a o udziale w maratonie, tak jak Tusk, nawet nie ma co marzyć:
„Donald Tusk jest normalnym facetem, który rano po śniadaniu idzie pobiegać (…) Tusk biega bardzo regularnie. W zeszłym roku zrobił sobie nawet prezent urodzinowy, przebiegł maraton. Popatrzmy na pana Kaczyńskiego on nie jest w stanie przejść stu metrów bez pomocy ochroniarzy, a co dopiero przebiec. Mówię o filozofii życiowej…
Nie będę wytykała różnicy wieku obu panów, bo ogólnie nie ma to znaczenia, ludzie nawet w dość zaawansowanym wieku biegają regularnie, ale wiedząc o operacjach ortopedycznych Kaczyńskiego i jego kłopotach z poruszaniem się stosowanie takiego porównanie jest po prostu obrzydliwe i niegodne. I do tego podlane sosem filozofii życiowej, w interpretacji Kierwińskiego polegającej na codziennym bieganiu.
Polska potrzebuje polityków , którzy myślą, mają wizję rozwoju kraju, program działania na najbliższe lata. Bieganie, nawet w maratonie, tego nie zastąpi.
A Kierwiński następnym razem, niech mocno się zastanowi, czy poranne espresso nie jest lepsze i przynoszące stymulujący efekt dla szarych komórek niż taki wywiad w radiu z taką liczbą słuchaczy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/652382-kierwinski-winien-popijac-espresso-zamiast-chodzic-do-radia