Ciekaw jestem, czy mediom sprzyjającym Platformie Obywatelskiej uda się w tym roku doholować Donalda Tuska na stanowisko premiera. Wczoraj tygodnik „Newsweek” zrobił pierwszy ważny krok w kierunku osiągnięcia zamierzonego finału, który byłby zarazem spełnieniem oczekiwań szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. Uzyskanie teki premiera przez Donalda Tuska nie jest więc tylko wewnętrzną sprawą Polski. Nie zwlekając zatem, na kilka miesięcy przed wyborami do polskiego parlamentu, podczas których mogą się ważyć losy jego aspiracji, tygodnik opinii koncernu Ringier Axel Springer Polska nie pozostawia wątpliwości, nominując lidera PO na niezastąpionego polityka. Ze względu na jego uniwersalność. W pełni oddaje to tytuł jednego z tekstów: - „Donald Tusk pokazał twarz przywódcy na czas wojny i pokoju”.
Byłem bardzo ciekaw, czym szef PO zasłużył sobie na określenie „przywódca na czas wojny”. Jakoś nie zauważyłem aktywnej działalności przewodniczącego PO w związku z wojną na Ukrainie. Nawet w wąskim wycinku nazwijmy go - duchowego zaangażowania się w jakieś pobliskie wojnie wątki. Np. dotyczących Rosji albo np. wstrzemięźliwości zbrojnego wsparcia Ukrainy przez Niemcy.
Odpowiedź, na szczęście znalazłem w rozwinięciu wspomnianego tekstu z „Neesweeka”, gdzie przytoczone jest credo „przywódcy na czas wojny”. Brzmi ono mniej więcej tak:
„Tuż za granicą jest wojna, graniczymy z Rosją – musimy poważnie rozmawiać o tym, co robić dziś, od pierwszych godzin wojny domowej. To nie jest czas, żeby pozwalać sobie na dowcipy, aluzje, insynuacje. Trzeba mówić jednoznacznie, wprost, co robić w Polsce, żeby znów stała się państwem sprawnym, głęboko zakorzenionym we wspólnocie Zachodu. Nie możemy jej skazywać na osamotnienie. Każdy, kto dziś, kiedy w Rosji rozpoczyna się wojna domowa, wypowiada cywilną wojnę Unii Europejskiej i Zachodowi, podnosi rękę na najbardziej żywotne interesy naszej ojczyzny”.
Tak wytyczone zadania „wojenne”, być może przyszły premier Donald Tusk, uzupełnił krytyczną uwagą wobec obecnego rządu, który w tak niezwykłej sytuacji nie potrafi unieść ciężaru, a właściwie obowiązku odpowiedzialności:
„Gdyby Polską rządzili ludzie odpowiedzialni, to dziś cały świat byłby z nami solidarny, wszyscy liderzy wolnego świata rozmawialiby z Warszawą”.
Mimo całej sympatii do przewodniczącego Donalda Tuska, a także uznania dla przenikliwości tygodnika „Newsweek” i jego większości autorów w nim publikujących, chcę zauważyć, że być może nominacja lidera PO na przywódcę czasu wojny ma spore skazy. Przy czym trudności sprawia sam nominowany, bo autor, a nawet zdaje się autorka, ma naprawdę szlachetne intencje. Otóż Donald Tusk niezbyt dokładnie zdiagnozował to, co się działo ostatniej doby w Rosji. Nie wiadomo, na jakich przesłankach odczytał zachowanie Jewgienija Prigożina, mające znamiona buntu typowego, najemnego watażki jako początek wojny domowej w Rosji. Przykro mi to mówić, ale taka diagnoza ośmiesza zdolności właściwej oceny wydarzeń. Przynajmniej w przybliżeniu trafnego osądu.
Również druga teza Donalda Tuska, zarzucająca brak odpowiedzialności obecnie rządzących, wskazuje raczej na brak odpowiedzialności samego przewodniczącego, aspirującego do najwyższych w państwie stanowisk. Bo właśnie wielu liderów – ściślej przywódców państw – wolnego świata dzwoniło do Warszawy na biurko prezydenta Andrzeja Dudy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/652167-wyraznie-chybiona-nominacja-donalda-tuska
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.