Opozycja karmi się słodkimi dla niej wiadomościami o wewnętrznych tarciach i napięciach w obozie rządzącym. Pośrednim dowodem tych optymistycznych z punktu widzenia opozycji rozdźwięków, jest wczorajsze wejście do rządu Jarosława Kaczyńskiego, którego głównym zadaniem ma być pozszywanie dratwą porwanych relacji między niektórymi członkami gabinetu premiera Mateusza Morawieckiego. W tej interpretacji faktów politycznych przez opozycję po raz kolejny potwierdza się przysłowie o wypominaniu źdźbła słomy w oku przeciwnika, a niedostrzeganiu belki we własnym. A tą belką jest konflikt między dwoma tytanami polskiej sceny politycznej – marszałkiem Senatu prof. Tomaszem Grodzkim a znanym w całej Unii Europejskiej (na pewno we Włoszech pod Rzymem) mecenasem Romanem Giertychem.
Niech Giertych się sprawdzi w okręgu, w którym jest trudniej
— dość obcesowo adwokata warszawskiego wezwał do potwierdzenia swych aspiracji politycznych marszałek Senatu.
Sprawa zaczęła się niewinnie. Nikt wtedy nie mógł nawet pomyśleć, że będzie ona obrastać takimi napięciami, które obrócą się w eksplozję, mogącą doprowadzić do rozpadu polskiej opozycji. I to w obliczu potencjalnie największego przesilenia politycznego, jakim zawsze są wybory parlamentarne. I to bez względu na wynik. Gdyż zwykle dla części partii – czy to wygranych czy przegranych - jest to moment przełomowy.
Nie siedzę w głowie wspomnianego już wcześniej Roman Giertycha, trudno mi więc powiedzieć, co nim kierowało, jakie pobudki napęczniały do tego stopnia, że pchnęły go do ogłoszenia następującego:
Zamierzam wystartować do Senatu z własnego komitetu.
A po chwili rozwinął bardziej to ogłoszenie:
Będę startował w okręgu poznańskim z niezależnego komitetu, mam nadzieję, że ze wsparciem partii opozycyjnych, ale z niezależnego komitetu. Tak będę się czuł najwygodniej
— powiadomił całą Polskę Roman Giertych.
Czytaj – będę się czuł komfortowo. Nie dziwię się, to bardzo ludzkie, że chce się czuć wygodnie. Żeby mu nic nie dolegało.
Psuje szyki Grodzkiemu
Niestety zapomniał o innych, a wśród nich o marszałku Tomaszu Grodzkim, któremu mecenas Roman Giertych psuje szyki. Ściślej zaś – burzy przedsięwzięcia Tomasza Grodzkiego nazywane „Paktem Senackim” ( zakładam, że w przypadku powodzenia w przyszłości znany będzie jak „Pakt Grodzkiego”). Zgodnie z jego konstrukcją wszystkie wyborcze okręgi senackie zostały już obsadzone, przez polityków opozycji demokratycznej, zastrzeżonej wyłącznie dla nominatów prof. Tomasza Grodzkiego.
Roman Giertych, podejmując samowolnie decyzję o własnym starcie „zaczyna od wygryzienia Jadwigi Rotnickiej, która jest ujęta w okręgu poznańskim właśnie”. Tym samym Roman Giertych, który wszak związany jest gorącym sercem i całą duszą z opozycją demokratyczną, zdaniem prof. Tomasza Grodzkiego łamie pakt senacki.
A to znaczy, dodał marszałek Senatu, „nie służy dobrze demokratycznej stronie i skonstruowaniu Senatu w sposób, który zapewni nam większość”.
Już widać, że walka między prof. Tomaszem Grodzkim a Romanem Giertychem może owocować katastrofalnymi skutkami dla stabilności i jedności opozycji demokratycznej w Polsce.
Będziemy w napięciu śledzić rozwój starcia i jego rezultaty.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/651912-starcie-gigantow-w-walce-o-senat
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.