„Plan Angeli Merkel obliczony był na to, żeby zatrudnić w Niemczech imigrantów do najcięższych prac – o czym w ogóle nie wspomina się w kontekście relokacji. Wcale nie chodziło tu tylko o dobre serce Niemców. Nasi zachodni sąsiedzi do najcięższych prac wynajmują właśnie obcokrajowców z Azji i Afryki, sami umywając ręce od tego rodzaju zajęć. To jest przejaw niemieckiego rasizmu, bardzo niehumanitarna postawa i my w tym kierunku nie pójdziemy” - mówi portalowi wPolityce.pl europoseł PiS Bogdan Rzońca.
wPolityce.pl: Jak Polska powinna zachować się w związku z naciskami na relokację migrantów? Czy rzeczywiście możemy liczyć tutaj na pewne wyjątki, skoro de facto decyzja należy do KE i Rady UE?
Bogdan Rzońca: Myślę, że narracja, którą narzuciła Polska i prezes Kaczyński oraz premier Morawiecki jest bardzo dobra. Ona burzy cały ten pomysł relokacji migrantów na terenie Unii Europejskiej. Tej narracji trzeba się trzymać. Zawsze jest czas na jakieś inne działania, ale najważniejsze jest to, żebyśmy nie byli przymuszani, zaskakiwani następnymi niemądrymi decyzjami Komisji Europejskiej czy Rady UE odnośnie do relokacji migrantów.
Ten pomysł był od początku nieprzygotowany, fatalny, a moim zdaniem jest również mało wykonalny przez poszczególne kraje. Nie oglądałbym się więc na żadne możliwości, które daje nam w tej chwili UE, po głośnym krzyku z naszej strony i bardzo twardym stanowisku. Trzymamy się naszych zasad.
Przyjęliśmy masę uchodźców z Ukrainy, a wcześniej Czeczenów. Nie boimy się pomagać ludziom, którzy naprawdę takiej pomocy potrzebują. A kombinatorom i wszelkim akcjom hybrydowym, takim jak ta zorganizowana przez Łukaszenkę i Putina na naszej wschodniej granicy, musimy postawić tamę.
Tak samo musimy postawić tamę tym, którzy chcą przywozić do Polski niebezpiecznych ludzi bez dokumentów tożsamości, paszportów i de facto bez wiedzy, kim ci ludzie tak naprawdę są.
Czy ten powrót do tematu relokacji migrantów świadczy o tym, że niemiecka i unijna polityka „otwartych drzwi” nie sprawdziła się?
Zdecydowanie tak. I niemiecka, i szwedzka polityka migracyjna legła w gruzach. W jednym z artykułów przeczytałem niedawno, że Szwedki blondynki muszą farbować włosy, rodzime mieszkanki Szwecji muszą wychodzić z domu w chustach, żeby nie dać poznać, kim są. Nie możemy pozwolić, żeby i u nas w Polsce dziewczyny, kobiety, zwykli ludzie musieli się bać mieszkać we własnych domach czy wyjść poza własne ogrodzenie.
Niemcy, Francuzi i Szwedzi nawpuszczali sobie różnych ludzi i te kraje dziś cierpią z tego powodu. A my jesteśmy krajem bezpiecznym, widać to chociażby po inwestycjach zagranicznych i tym, co mówi się o nas w tym kontekście na zachodzie. Nasza polityka migracyjna jest mądra, sensowna, logiczna i moim zdaniem musimy się tego trzymać.
Ci, którzy popełnili błędy, niech za nie płacą i niech nie dzielą się tymi błędami z Polską, bo my mamy dużo własnych wydatków na pomoc naszym rodzinom, dzieciom, emerytom i na tym będziemy się skupiać. Migranci to nie jest nasz biznes.
Ze strony unijnych instytucji i krajów wspierających przymusową relokację trąci to pewną hipokryzją, bo przecież całkiem niedawno, kiedy w naszym kraju schronienie znalazło ponad milion uchodźców z Ukrainy, cała Europa chwaliła Polskę i Polaków, stawiała nas za wzór. A dziś nagle następuje powrót do tematu relokacji, mimo iż Bruksela powinna mieć świadomość naszych wysiłków związanych z pomocą sąsiadowi broniącemu się przed rosyjską agresją.
Oczywiście, doskonale wiemy, że ten plan Angeli Merkel obliczony był na to, żeby zatrudnić w Niemczech imigrantów do najcięższych prac – o czym w ogóle nie wspomina się w kontekście relokacji. Wcale nie chodziło tu tylko o dobre serce Niemców. Nasi zachodni sąsiedzi do najcięższych prac wynajmują właśnie obcokrajowców z Azji i Afryki, sami umywając ręce od tego rodzaju zajęć. To jest przejaw niemieckiego rasizmu, bardzo niehumanitarna postawa i my w tym kierunku nie pójdziemy.
Jeśli obcokrajowiec chce w Polsce znaleźć legalne zatrudnienie, może podjąć każdą pracę, może też założyć tu rodzinę, ale to wszystko musi być bezpieczne, bo mamy własny kraj i naprawdę mamy się o co martwić.
Cała ta akcja Angeli Merkel, kontynuowana dziś przez Olafa Scholza i komisarzy Unii Europejskiej, jest po prostu zasłoną dymną skrywającą zwykłe poszukiwanie taniej siły roboczej – nieraz rzeczywiście biednych ludzi, szukających w Europie lepszego życia, a nieraz bardzo bogatych migrantów ekonomicznych, którzy stoją na granicy z tabletami Iphone’ami i próbują nielegalnie wkroczyć do danego kraju.
My takich migrantów nie chcemy, a jeśli ktoś chce legalnie przyjechać do Polski, to mamy wystarczająco dużo przejść i punktów granicznych. Każdy, kto w swoim kraju czuje się prześladowany, może znaleźć u nas schronienie. Ale przestępców nie chcemy.
Czy Polska może sobie jakoś poradzić z tym kolejnym dyktatem ze strony UE?
Polska sobie poradzi, wyjdzie z tego zwycięsko, a co więcej – staniemy się przykładem dla wielu innych krajów. Bo już po cichu mówi się, że polityka Polski jest sensowna i odpowiedzialna, a nie tak „nowomodna”, jak chciałaby lewica, która niby próbuje pokazać dobre serce dla migrantów, a tak naprawdę jako ruch polityczny przeżywa kryzys. W poszczególnych krajach UE lewicowe partie przegrywają wybory za wyborami, w najbliższym czasie najprawdopodobniej przegrają w Hiszpanii.
Pokazują, jak bardzo są otwarci na przyjazd migrantów, a to jest po prostu duży błąd i niewłaściwy kierunek rozwoju państw UE, w tym Polski.
Polska musi podtrzymać swoje stanowisko, bo jest to narracja sensowna i wygrana.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
CZYTAJ TAKŻE:
-„Obowiązkowa solidarność”? A gdzie jest sprawiedliwość w Pakcie Migracyjnym?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/651732-rzonca-niemcy-szukali-w-migrantach-taniej-sily-roboczej