Po dwóch tygodniach od marszu Tuska w Warszawie, w szeregach Platformy Obywatelskich, nie widać już ]atmosfery „pojednania”. O (udawanych) słowach lidera dotyczących „zakopywaniu rowów” politycznych też już nikt nie pamięta. W Poznaniu wrócił stary „dobry” Tusk, ze swoją dehumanizacją Jarosława Kaczyńskiego i z pogardą wobec wyborców Prawa i Sprawiedliwości. Ale ten komentarz powinien trafić także do polityków obozu rządzącego. Do was też pisze.
Prezes ma pełne gacie. On ma gacie pełne referendum!
— grzmiał Tusk w trakcie swojego wystąpienia w Poznaniu, a tłum jego wyznawców opanował wielki entuzjazm. Wyrażał się on radosnym okrzykiem tysięcy uczestników spędu w centrum stroiliby Wielkopolski.
Ohydny tekst o gaciach” przypomniał mi innego polityka, który w 1999 roku, tak określił rzekomych terrorystów z Kaukazu, którzy zaatakowali Rosjan:
Będziemy ścigać terrorystów wszędzie. Jeśli na lotnisku, to na lotnisku. A jeśli znajdziemy ich w toalecie, to, wybaczcie państwo, utopimy ich w wychodku. I to tyle, sprawa zamknięta.
– grzmiał Władymir Putin w 1999 roku.
Warto porównać obie wypowiedzi. Obie są bowiem kloaczne i nieprawdziwe. Dlaczego? Putin mówił przecież o własnych funkcjonariuszach, którzy stali za bandyckimi działaniami w 1999 roku. Donald Tusk też świadomie kłamie. Wie, że prezes Prawa i Sprawiedliwości nie boi się referendum. Jego wynik był bowiem znany, zanim Jarosław Kaczyński zaapelował o jego zorganizowanie.
Porównań języka Tuska i Putina można znaleźć więcej. Były premier przekracza kolejne granice żenady w trakcie swoich spotkań z wyborcami. Odchodzi od „chadeckich” wypowiedzi sprzed kilkunastu miesięcy. Nie chce już „pojednania”. Tusk stał się emanacją „totalności”, którą przed laty zdefiniował Grzegorz Schetyna. Jest też coraz bardziej zirytowany. Wprawdzie Platforma Obywatelska kanbibalizuje Hołownię, Kosiniaka-Kamysza i ( w mniejszym stopniu) Lewicę Czarzastego, ale przełomu sondażowego nie ma. Wyborcy Zjednoczonej Prawicy nie porzucają swoich politycznych sympatii, a transfer elektoratu odbywa się jedynie po stronie opozycji. Stąd coraz bardziej wściekłe słowa Donalda Tuska. Nie próżnuje też jego zaplecze z Silnymi Razem na czele. Ich popisy pod Wawelem i w Poznaniu, wskazują, że „gwardia” byłego premiera także odczuwa wzmożenie i frustrację.
Putin zdobył władze w Rosji, gdyż narzucił Rosjanom (to nie jest duże wyzwanie) język nienawiści i pokazał, że prowokacja terroryzmem ma głęboki sens. Obecny prezydent Rosji także operuje wściekłym, nienawistnym językiem, by poniżyć swoich prawdziwych i wyimaginowanych przeciwników. Tusk przecież robi to pod dawna:
**Głosujesz na partię Kaczyńskiego? To oznacza, że albo pozwalasz im kraść, albo chcesz kraść razem z nimi
– mówił w piątek w Poznaniu
A wszystko w Polsce od kilku lat jest postawione na głowie, tzn. królami życia są ci, którzy chleją, biją swoje dzieci, biją kobiety i pracą się nie zhańbili od wielu lat. Wymarzona klientela polityczna dla władzy, która sama sposób myślenia bardzo podobny do tej klienteli
– grzmiał Tusk w maju tego roku.
Dlaczego Donald Tusk tak szokująco obraża wyborców Prawicy? Czyżby nie wierzył w zwycięstwo i możliwość przekonania do siebie wyborców PiS? To tylko jedno wytłumaczenie. Pewnym jest, ze lider opozycji liczy na to, że „rewolucję” zrobią za niego inni i on nie musi się już przejmować. I tak się dzieje. Media usłużne Tuskowi pracują na pełnych obrotach, skrajnie upolitycznione stowarzyszenia sędziowskie całkowicie anarchizują system, a to zawsze zapisane jest jako porażką obozu rządzącego. Harcownicy pokroju Romana Giertycha organizują sprawne akcje w mediach społecznościowych, a on sam na prawo i lewo rozdaje przyszłe „wyroki” i „zarzuty”. To wszystko prowadzi do obniżenia siły opozycji jako całości, a wzmacnia Tuska.
Czy to wystarczy? Na to pytanie powinni odpowiedzieć sobie politycy Zjednoczonej Prawicy. Odpowiedzieć jeszcze cięższą pracą i zwiększeniem aktywności (tak, wiem, jest to trudne). Nie ma już miejsca na szkolne błędy, nie przemyślane reakcje i brak jasnej linii. Zmiana na stanowisku szefa kampanii wyborczej PiS, w takim momencie, nie jest może najlepszym sygnałem, ale nie oznacza to jednak, że jest to całkowicie zła decyzja. Miejmy jednak nadzieję, że publiczne bijatyki na twitterze pomiędzy zaangażowanymi w kampanię osobami przejdą do historii. Trzeba już o tym zapomnieć i mocno wcisnąć gaz do dechy. To naprawdę ostatnia prosta. Odpuścić dziś, to odpuścić całe wybory.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/651285-tusk-z-jezykiem-putina-jeden-o-kiblach-drugi-o-gaciach