Gdyby kapitan Wagner z „C.K. Dezerterów” był realną osobą, powiedziałby: „Nie ma w słowniku ludzi kulturalnych słów, które mogłyby dostatecznie obelżywie określić pańskie postępowanie”.
Donald Tusk znakomicie wybrał sobie tło dla swego najbardziej żenującego wystąpienia od powrotu do polskiej na początku lipca 2021 r. To tło, Plac Wolności w Poznaniu, jest wręcz wzorcowym podsumowaniem tego, co oznaczają rządy Platformy Obywatelskiej. Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania, od lat nie jest w stanie skończyć remontu, który głównie polega na tym, że centrum szerokie miasta, czyli sieć najważniejszych ulic i placów zostało doprowadzone do stanu jak po dywanowych bombardowaniach, przez co gospodarka zamiera w jednym z najbardziej przedsiębiorczych miast w Polsce.
Tusk pojawił się w rozwalonym centrum Poznania i zaczął opowiadać o rządach Prawa i Sprawiedliwości jako o „gemeli” (poznaniacy raczej mówią „gemyla”), czyli o tym, czym jest od dłuższego czasu centrum Poznania. Nie ma lepszego przykładu „gemyli” niż tło wystąpienia Tuska. I nie ma przykładu większej „gemyli” w głowie, niż to, co w Poznaniu mówił przewodniczący PO. I ta „gemyla” była dość jednorodna, czyli składała się z nienawiści i skatologii. To nie było zapewne zamiarem Tuska i było bardzo trudne do osiągnięcia, ale to, co wychodziło z jego ust było znacznie większą „gemylą” niż to, co z miastem zrobił Jacek Jaśkowiak.
Nie warto się zajmować urojeniami wielkościowymi Tuska, choć one niebezpiecznie eskalują po wydarzeniu te urojenia lewarującym, czyli „przesławnym” (w znaczeniu jak z „Przygód dobrego wojaka Szwejka”) marszu 4 czerwca. Warto się natomiast zadumać nad ewolucją języka Donalda Tuska. Prof. Stanisław Żerko, poznański historyk, napisał na Twitterze o „języku żula”. I odnotował, że „w tle transparent mówiący, że w Smoleńsku powinien zginąć Jarosław Kaczyński”.
Język „żula” czy „menela” – obojętnie. Tusk wszedł już na ten poziom, gdzie ulewa się z niego wyłącznie to, co się wylewało z Czajki do Wisły. Był wręcz z siebie dumny, gdy stwierdził, że „Kaczyński ma pełne gacie. Ma pełne gacie referendum”. Gdyby kapitan Wagner z powieści i filmu „C.K. Dezerterzy” był realną osobą, powiedziałby: „Nie ma w słowniku ludzi kulturalnych słów, które mogłyby dostatecznie obelżywie określić pańskie postępowanie”. Dalszych słów kpt. Wagnera nie warto już przytaczać.
Wyrafinowane i finezyjne słowa profesora menelologii stosowanej o „gaciach” to był tylko wstęp. Do stwierdzenia, że „ta władza to seryjni zabójcy kobiet”. Chodzi o kilka kobiet w ciąży, które zwykle wskutek sepsy straciły życie. A dopuszczenie do zakażenia wynikało zwykle z ewidentnych błędów medycznych. Z tymi błędami i tymi zgonami nic wspólnego nie ma polityka, a tym bardziej ideologia. Jedno jest pewne, po poznańskich popisach Donalda Tuska można śmiało uznać za seryjnego zabójcę rozumu, zdrowego rozsądku i logiki. I za zabójcę z premedytacją wszelkich zasad moralnych.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/651013-tusk-prezentuje-sie-jako-seryjny-zabojca-logiki-i-moralnosci