W normalnych, kuluarowych dyskusjach politycy opozycji potwierdzają, że polityka unijna ws. przymusowej relokacji imigrantów jest zła, po czym - gdy przychodzi do podejmowania istotnych decyzji - widać ewidentnie, że strach powoduje niegłosowanie tak, jak myślą - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl posłanka PiS Anna Kwiecień.
wPolityce.pl: Prezes PiS Jarosław Kaczyński oświadczył w Sejmie, że kwestia relokacji migrantów w Unii Europejskiej musi być przedmiotem referendum. Jak Pani ocenia ten pomysł?
Anna Kwiecień: Uważam, że jest znakomity, ponieważ po pierwsze daje społeczeństwu mandat do przedstawienia przez całe społeczeństwo swojej opinii odnośnie przyjmowania imigrantów ekonomicznych, a po drugie – daje rządowi polskiemu mocny mandat do rozmów ze społeczeństwem i działania w jego imieniu. Referendum jest potrzebne także jako bardzo ważny sygnał dla Unii Europejskiej odnośnie dotychczasowej polityki rządu w odniesieniu do przyjmowania uchodźców i imigrantów.
My otwieramy się zgodnie z przepisami na uchodźców, pomagamy Ukraińcom, natomiast nie godzimy się na to żeby łamać prawa człowieka, bo umieszczanie kogoś gdzieś pod przymusem, w innym państwie, jest łamaniem podstawowych praw człowieka. Tak samo finansowe karanie nas jest dyskryminujące w odniesieniu do tego, jakie środki finansowe dzisiaj Unia Europejska dedykuje dla Ukraińców. I to jest po prostu skandal.
Swoją drogą można odnieść wrażenie, że Unia Europejska próbuje pieniędzmi Europy Środkowej sfinansować pobyt tych wszystkich imigrantów, których przez błędną politykę ściągnęła i o których wie doskonale, że - mimo prób Niemiec czy Francji - nie dadzą się przymusowo przesiedlić do innych państwach.
Pomysł referendum - pomijając jego zasadność - wydaje się dość „sprytny” ponieważ może zmusić opozycję do wyjścia z tępego sprzeciwu wobec wszystkiego, co zaproponuje partia rządząca. Zapytanie o zdanie w sprawie de facto o szczególnym znaczeniu dla państwa – odmówienie tego także własnemu elektoratowi może być ryzykowne.
Politycy opozycji zachowują się tak, jakby chcieli zjeść ciastko i mieć ciastko. Co innego mówią do społeczeństwa, a co innego robią. Przykładem może być wczorajsze głosowanie dotyczące uchwały właśnie ws. przymusowej relokacji uchodźców, na którą my jako Prawo i Sprawiedliwość się nie godzimy i generalnie nie godzimy się na taką politykę Unii Europejskiej.
Koalicja Obywatelska i Lewica wyciągnęły karty do głosowania, a PSL się wstrzymał, czyli de facto nie poparli tej uchwały legitymizując błędną politykę Unii Europejskiej w tej sprawie. Widzimy, jakie skutki przyniosła ta polityka w państwach zachodnich. Mało tego. W normalnych, kuluarowych dyskusjach ci politycy potwierdzają, że jest to zła polityka, po czym, gdy przychodzi do podejmowania istotnych decyzji, widać ewidentnie, że strach powoduje niegłosowanie tak, jak myślą.
Strach przed czym?
Moim zdaniem strach przed Unią Europejską, który powoduje, że oni zachowują się tak, a nie inaczej, czyli nie realizują interesu polskiego państwa i społeczeństwa.
Jak w sprawie referendum zadecydują – zobaczymy dopiero przy głosowaniu. Będą musieli tak naprawdę udowodnić, że to, co ciągle mówią o demokracji i Konstytucji, coś faktycznie dla nich znaczy.
Już wczorajsze głosowanie nad uchwałą jest preludium do braku poparcia dla zapytania elektoratu o to, jaki mógłby być jego demokratyczny wybór. I uważam, że opozycja nie ma naprawdę nic wspólnego z demokracją i to, jak przez osiem lat, gdy rządziła, traktowała demokrację, jak traktowała chociażby marsz 11 listopada, ludzi, którzy ośmielili się coś napisać w internecie, jak traktowała media, do których wchodziły służby i próbowały wyrywać laptopy z niewygodnymi dla nich treściami… Przykłady na to, jak za rządów PO-PSL traktowano wolność wypowiedzi społeczeństwa i do społeczeństwa, można mnożyć.
Nie traktowałaby jednak tego referendum tylko w kategoriach „sprytnego pomysłu”, manewru politycznego PiS-u. Bardzo często słyszę taki głos ze strony opozycji, że dokonujemy ruchu pod publiczkę, ponieważ np. idą wybory. Sprawy imigrantów, pomysłu relokacji, kar - tego pomysłu nie wprowadził PiS. Pomysłem referendum jedynie prezes Jarosław Kaczyński odpowiada na propozycję, która wypłynęła z Unii Europejskiej kilka tygodni temu. Już wcześniej zresztą na politykę UE w sprawie imigrantów odpowiadaliśmy sprzeciwiając się jej, a potem Unia Europejska stwierdziła że mieliśmy rację.
Dzisiaj Unia wraca do tematu w sposób skandaliczny, więc znów musimy na to odpowiedzieć. Unia próbuje ponownie przeforsować ten pomysł, więc my tym razem proponujemy, by już nie rząd ale całe społeczeństwo wypowiedziało się w tym temacie. Stosunek opozycji wobec referendum mówi sam za siebie.
Do złożenia wniosku potrzeba 69 posłów. Będzie problem z przedstawieniem oficjalnego wniosku o referendum podczas kolejnego posiedzenia Sejmu?
Kierownictwo partii ma ustalony harmonogram działań w tym zakresie. W lipcu są trzy posiedzenia, więc myślę, że nie będzie z tym problemu.
Referendum ws. relokacji migrantów, jak sugeruje przewodniczący sejmowej komisji sprawiedliwości Marek Ast, mogłoby się odbyć równocześnie z wyborami do Sejmu.
To byłoby najbardziej rozsądne od strony technicznej i finansowej. Zobaczymy, jak będzie. Tutaj decyzja oczywiście jest po stronie kierownictwa partii. Na razie nikt nie mówi o żadnych terminach.
Paweł Kukiz zasugerował, by próg frekwencyjny obniżyć z 50 do do 33 proc., by nasze referenda miały większe szanse bycia ważnymi.
To pomysł do zastanowienia się na przyszłość. Nie chciałabym, by ktoś myślał, że specjalnie chcemy sobie coś ułatwić. W przypadku tego referendum nie ma zresztą takiej potrzeby. Wszystkie badania wskazują, że 66 proc. Polaków absolutnie popiera politykę rządu w zakresie polityki migracyjnej. Dodatkowo myślę, że jeśli referendum odbędzie się w trakcie wyborów to nie wygeneruje znacznych, dodatkowych kosztów, a Polacy i wezmą w nim udział, i poprą stanowisko rządu ws. przymusu przyjmowania nielegalnych imigrantów ekonomicznych z Bliskiego Wschodu i z Afryki.
Rozmawiał RM
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/650970-wywiad-anna-kwiecien-referendum-to-reakcja-na-praktyki-ue