Ponieważ opozycja nie wzmocniła rządu w negocjacjach z UE, postawiono na mandat społeczny; referendum ws. przymusowej relokacji migrantów mogłoby być mechanizmem blokującym plany UE w tej sprawie – powiedział PAP politolog z Uniwersytetu Łódzkiego prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski.
Naukowiec powiedział, że kolejne, po 2015 roku, plany przymusowej relokacji migrantów zarobkowych z Afryki i Azji, w tym z Bliskiego Wschodu, tworzone są wbrew zapisom traktatów będących podstawą działalności Unii Europejskiej.
Kompetencje i głosy
Kwestie polityki migracyjnej potraktowano jako sprawę wspólnotową, podczas gdy jest to kompetencja państw członkowskich
— wskazał Żurawski vel Grajewski.
Ta kwestia powinna być procedowana w ramach Rady Europejskiej, a nie w ramach Rady Unii Europejskiej, czyli na poziomie szefów rządów, a nie szefów dyplomacji poszczególnych krajów
— podkreślił i dodał, że premierzy mogą takie decyzje blokować.
W Radzie Unii Europejskiej, gdzie nie liczy się większość, unijne państwa Południa, czyli Hiszpania, Francja, Włochy, a także Grecja i tak zwane państwa docelowe – między innymi Niemcy, a także niektóre państwa skandynawskie dysponują ogromną przewagą głosów, bowiem według modelu lizbońskiego o sile głosu decyduje liczba mieszkańców państwa członkowskiego
— zauważył.
Unijnemu mainstreamowi ten mechanizm daje pewność wprowadzenia relokacji lub kar”
— zaznaczył i wskazał rolę polskiej opozycji w popieraniu takich rozwiązań.
Pokrzykiwanie naszej opozycji jest próbą żerowania na nieświadomości obywateli
— ocenił politolog.
Mandat społeczny
Zwrócił też uwagę na fakt, iż wobec tego, że opozycja nie poparła jednoznacznie sejmowej uchwały ws. odrzucenia przymusowej relokacji imigrantów (Polska 2050 i PSL wstrzymały się, a KO i Lewica nie głosowały – PAP), popsuła rangę negocjacyjną rządu z Brukselą. Taką pozycję – jak podkreślił profesor – wzmocniłby narodowy plebiscyt ws. relokacji, czyli referendum.
Referendum w sprawie przymusowej relokacji migrantów mogłoby być mechanizmem blokującym plany Brukseli
— powiedział PAP.
Ponieważ opozycja parlamentarna nie wzmocniła rządu w negocjacjach, postawiono na rozwiązanie takie jak referendum, które wyposaży rządzących w mocny mandat społeczny
— wskazał.
Jeśli naród w referendum wyrazi swoją wolę, na przykład odrzuci unijny przymus, to nawet inny politycznie parlament nie będzie mógł twierdzić, że przyjmując warunki przymusowej relokacji, realizuje wolę obywateli
— mówił.
Pomysł referendum jest próbą zbudowania pozycji rządu, który w kontynuacji negocjacji – bo to nie jest proces zamknięty – będzie mógł powiedzieć: „Za nami stoi wynik referendum” — przekonywał politolog.
Powiedział też, że ważny jest termin przeprowadzenia referendum.
To zależy od woli unijnego mainstreamu, jak bardzo będzie parł do wprowadzenia przymusowej relokacji, dla której alternatywą będą olbrzymie kary finansowe
— tłumaczył.
To z kolei może wywołać parcie na szybkie referendum w Polsce. Logiczne byłoby, ze względu na oszczędności budżetowe, aby referendum przeprowadzić przy okazji wyborów parlamentarnych, ale to dopiero na jesieni, czyli to termin odległy od zamierzonych, poprzez relokację migrantów, celów większości państw unijnych
— wyjaśnił.
Problemy europejskiego Południa
Profesor zaakcentował, że państwa południowej flanki UE są z różnym natężeniem poddawane presji imigracyjnej.
Ten problem, przede wszystkim dla Włoch, ale także dla Francji, Hiszpanii i Grecji jest fizyczną realnością. Wszyscy znamy obrazki z wybrzeży tych krajów
— przypomniał.
Rządy tych południowych państw chciałyby w końcu oznajmić swoim wyborcom, że olbrzymie koszty utrzymywania migrantów zostaną w końcu zdjęte, w części, z ich barków i rozłożone na inne kraje wspólnoty
— mówił przestrzegając jednak przed unijną propagandą tłumaczącą teraz kosztowne decyzje m.in. z 2015 roku o przyjmowaniu każdej liczby imigrantów.
Tu wcale nie chodzi o akcję humanitarną, nikt nie prosi naszych służb o pomoc w ratowaniu migrantów z chybotliwych łódek na Morzu Śródziemnym, tylko o podjęcie ich, już bezpiecznych obozów, za co płacą Włosi, Niemcy, Hiszpanie, Francuzi, którzy są przecież dużo bogatsi niż Polacy, Litwini, czy Łotysze
— podsumował prof. Żurawski vel Grajewski.
CZYTAJ TEŻ:
pn/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/650917-politolog-referendum-ws-imigrantow-moze-blokowac-plany-ue