„Polski polityk nie może być tak naiwny wobec Rosji jak Francuz, Niemiec czy Amerykanin. Na własnej skórze, na losie milionów Polaków, odczuliśmy, na czym polega rosyjska polityka” – mówi portalowi wPolityce.pl dr Jan Parys, socjolog, były minister obrony narodowej w rządzie Jana Olszewskiego.
CZYTAJ TAKŻE: Gorące KOMENTARZE po emisji pierwszego odcinka „Resetu”: „Porażające”; „Druzgocący dla ekipy Tuska i Sikorskiego”
wPolityce.pl: Jak oceniłby Pan serial dokumentalny „Reset” o polityce rządu PO-PSL wobec Rosji?
dr Jan Parys: Dokument pana profesora Sławomira Cenckiewicza i redaktora Michała Rachonia jest przykładem dużej, rzetelnej pracy dokumentacyjnej i dzięki niemu możemy zapoznać się nie ze stereotypami, ale z uzasadnionymi opiniami na temat tego, co działo się w ciągu ostatnich kilkunastu lat w naszej polityce wschodniej. Opiera się na ogromnej liczbie dokumentów oraz na opiniach znanych w świecie autorytetów specjalizujących się w sprawach polityki wschodniej i w sprawach rosyjskich.
To rzetelna dokumentacja tego, co się stało kiedyś i bardzo dobrze, że obywatele mogą się z tym zapoznać i przypomnieć sobie, kto i kiedy zaczynał budować reset, czyli zbliżenie z Rosją, ignorując jednocześnie prawdziwy wymiar rosyjskiej polityki, która miała charakter imperialistyczny i była szkodliwa dla Polski.
Zatem warto ocenić nie tylko wypowiadane słowa ale przede wszystkim decyzje, jakie wtedy podejmowali politycy , na przykład dążenie do tego, żeby Polskę związać energetycznie z Rosją, a nie z Norwegią, żeby likwidować jednostki Wojska Polskiego na wschodzie kraju czy żeby blokować powstawanie tarczy antyrakietowej w Polsce.
Wszystko to pokazuje, że osoby, które podejmowały takie działania nie miały na celu obrony polskich interesów, tylko starały się albo naśladować prorosyjską politykę Niemiec, albo po prostu zabiegały o dobre stosunki z Rosją po to, aby zbudować sobie opinię postępowych polityków w Europie. Takie kiedyś były czasy.
Ostatnio były szef MSZ Radosław Sikorski chwalił się w TVN24, że to nie prezydent Obama w USA, ale rząd PO-PSL w Polsce zapoczątkował reset z Rosją. Dziś w obronie tego samego Sikorskiego wypowiadają się eksperci, których wypowiedzi pokazano w dokumencie, twierdząc, że film ma przedstawić byłego szefa polskiego MSZ w złym świetle, wręcz zrobić z niego „ruskiego agenta”, aby po prostu wyeliminować go z polityki. Jak skomentowałby Pan tego rodzaju opinie i czy rzeczywiście taki miał być cel tego dokumentu?
Nikt nie powiedział w filmie „Reset”, że panowie Tusk i Sikorski są „rosyjskimi agentami”. Z dokumentu wynika jedynie to, że ci dwaj politycy nie rozumieli, czym jest rosyjskie zagrożenie, na czym polega rosyjska polityka i wobec tego nie bronili polskiej racji stanu. Ta bowiem była dla nich czymś niezrozumiałym szczególnie w odniesieniu do Rosji, pewnie nasze interesy utożsamiali z polityką niemiecką.
Ze strony części polityków, dziennikarzy, ale również zwolenników PO, często słyszymy, że takie były po prostu czasy, że było to na wiele lat przed atakiem Rosji na Ukrainę i wówczas cały świat dogadywał się z Rosją, a też nikt chyba nie przewidział pełnoskalowego ataku. Czy w Pana ocenie są to uzasadnione tłumaczenia?
Możemy uznać, że politycy na zachodzie są naiwni, nie znają historii, nie mają żadnych doświadczeń z Rosją. Natomiast my, Polacy, mamy z Rosją doświadczenia od kilkuset lat . Jeżeli ktoś czuje się Polakiem to zna polską historie Polski , więc to powinien wiedzieć, że dla polityków w Moskwie reset jest tylko chwilową przerwą, żeby nabrać siły przed kolejnym etapem militarnej ekspansji. A Polska dla Moskwy celem od dawna. Dziś Rosja chce mieć nasz region pod kontrolą tak jak kiedyś.
Polski polityk nie może być tak naiwny wobec Rosji jak Francuz, Niemiec czy Amerykanin. Na własnej skórze, na losie milionów Polaków, odczuliśmy, na czym polega rosyjska polityka.
A tych, którzy nie byli naiwni, nie chciano słuchać nie tylko na Zachodzie, ale nawet w Polsce. Ze strony „bohaterów” dokumentu prof. Cenckiewicza i redaktora Rachonia słyszeliśmy uwagi o tym, czy prezes PiS „wziął proszki”, za to śp. prezydent Lech Kaczyński był atakowany po słynnym wystąpieniu w Gruzji.
Mam wrażenie, że nader często przedstawiciele Platformy Obywatelskiej bardziej troszczyli się o to, żeby swoją działalność polityczną upodobnić do polityki niemieckiej, niż o polskie interesy i zagrożenia dla naszego państwa.
Być może czuli się bardziej politykami europejskimi, dla których interes Polski był drugorzędny.
Skoro mówimy o „naiwności” i „interesach”, to jak, Pana zdaniem, było w przypadku polityków zachodnich, takich jak Niemcy czy Francuzi. Na ile była to tylko naiwność, a na ile wielkie interesy z Rosją?
Jak powiedział jeden z ekspertów wypowiadających się w filmie , głównym motywem resetu z Rosją na Zachodzie była chciwość. To była chęć zrobienia interesu na zakupie tańszych surowców z Rosji. Dawało to nadzwyczajne zyski i pozwalało pomijać milczeniem zbrodnie reżimu Putina, których dokonywał zarówno w swoim kraju, jak i poza nim – mordując przeciwników politycznych czy atakując Gruzję.
Wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk powiedział dziś w TVP, że gdyby rząd PO-PSL prowadził inną politykę wobec Federacji Rosyjskiej, być może również zachodni politycy traktowaliby to zagrożenie poważniej. Czy zgodziłby się Pan z takim stwierdzeniem?
Można powiedzieć, że Polska straciła okazję, żeby wykazać się dużą przenikliwością, wykorzystać swoje doświadczenie z kilkuset lat stosunków z Rosją, aby przekonać Zachód, że trzeba być wobec Moskwy bardziej ostrożnym.
Ani premier Tusk, ani minister Sikorski do takiej ostrożności nie wzywali. Przeciwnie – w sposób entuzjastyczny wspierali prorosyjskich polityków Niemiec, Francji, Włoch czy Stanów Zjednoczonych. Może słabo znali polską historię, może tak bardzo czuli się Europejczykami, że w związku z tym polskie doświadczenia z Rosją były im obojętne.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/650548-parys-tusk-i-sikorski-nie-rozumieli-rosyjskiego-zagrozenia