Unia Europejska za pomocą sztuczek prawnych, omijając Radę Europejską, chce narzucić wszystkim państwom system relokacji uchodźców. Decyzję w tej sprawie, wbrew traktatom, podjęli większością głosów, mimo sprzeciwu Polski i Węgier, ministrowie spraw zagranicznych wspólnoty (choć coraz trudniej nazywać UE „wspólnotą”). Teraz ma być dalej procedowana w Parlamencie Europejskim, gdzie zapewne poparcie dla kolejnego szaleństwa, jak zawsze, będzie miażdżące.
Nie dajmy się nabrać: nie chodzi o 2 tysiące ludzi w pierwszym rzucie. Chodzi o uruchomienie kanału, którym przyślą, już za chwilę, 20 tysięcy, potem 200 tysięcy, a na końcu 2 miliony. Bo tu nie chodzi o problem z imigracją; tu chodzi o wymuszenie zmiany na poziomie składu etnicznego. Pełna jedność nastąpi przecież tylko wówczas, gdy wszyscy będą mieli te same problemy. Cóż to za Europa bez gett i stref „no-go”? Polski rząd zapowiada twardy sprzeciw. Musi to być sprzeciw, który będzie nie do złamania. Sprzeciw nie tylko rządzącej większości, prezydenta, obozu niepodległościowego. To musi być sprzeciw wzmocniony jednoznacznym głosem całego społeczeństwa.
Dlatego, uważam, warto odwołać się do instytucji referendum. Mówimy przecież o sprawie, które zdecyduje o losach pokoleń, o tym, jak będzie wyglądała Polska za lat 10, 20, 30 i 50. Mówimy o sprawie, która dotknie każdego z nas - bo przymusowa relokacja na poziomie państwowym zakończy się przymusową relokacją do miast, miasteczek, gmin i wiosek. Tak jak w Niemczech.
Referendum w tej sprawie mogłoby się odbyć już jesienią, wraz z wyborami parlamentarnymi. To w istocie jedyny możliwy termin.
Z pewnością warto, by Polacy mogli się demokratycznie wypowiedzieć w tak ważnej sprawie, którą „grupa trzymająca władzę” w Unii Europejskiej próbuje przeforsować w sposób skrajnie niedemokratyczny, w istocie za pomocą sztuczek prawnych.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/650455-polacy-zasluguja-na-referendum-w-sprawie-unijnej-relokacji